czwartek, 12 lutego 2015

Rozdział 65 ~ "Our World"

HEJ ;3
Teraz oznajmiam ^^
Przepraszam, że tak obiecuję, ale nie publikuję. Ostatnio mam coraz większe luki w czasoprzestrzeni i moja satelita nie nadąża z odbiorem... Hmm... Sorry, chciałam to powiedziec w stylu Ludmiły i astronomicznych gadek, ale chyba mi nie wyszło.
W każdym razie, prezentuję rozdział.

I informację, że stworzyłam nowego bloga o Violettcie ;))
Będą w nim nieco nietypowe pary, nietypowe rzeczy, nietypowy czas i nietypowe osoby...
Ale co tam, mam nadzieję, że się spodoba, oto link:
http://zdecydowanie-za-blisko.blogspot.com/

Może lukniecie, jeśli macie czas.

Kolejna sprawa...
Założyłam czat blogowy po prawej, więc jeśli macie jakieś wątpliwości - pytajcie tam. Chętnie odpowiem. Możecie też normalnie tam porozmawiac ze mną i innymi czytelnikami bloga, wyrazic swoje zdanie i opowiedziec o tym, co was dziwi czy podoba się w opowiadaniu.

Jeszcze jedno:
Proszę o głos w ankiecie. Zamierzam przeprowadzic konkurs na One Shot, nagrody jeszcze sama przewidzę ;)) Ale z pewnością ukaże się on na blogu.
Reguły, zasady i nagrody omówimy jednak później, bo nie wiadomo, czy to wszystko dojdzie do skutku...

I kolejne cudeńko:
Powstała zakładka, w której możecie zaprezentowac swojego bloga, zaprosic, napisac fajny opis. Na pewno tam zajrzę, byc może czytelnicy też się skuszą ;)
Dzięki za wszysyko :)

Rozdział jest tylko o Fedemile. Postanowiłam, że dzisiaj tak zrobię :]

ZAAKTUALIZOWANO
(przepraszam, że dodaję taki banał. jeśli jeszcze nie widziałeś tej akutalizacji, zajrzyj! ;3)







Dziękuję wam za wszystko. Miłego czytania ♥


Niedziela, 18.22
Spacerowałam ulicami w pobliskim parku, rozmyślając, co teraz robic. Kiedy zobaczyłam Federico, wcale nie chciałam z nim rozmawiac. 

Oddaliliśmy się od siebie, nie mieliśmy czasu, a jeszcze teraz... 
-Ludmiła, o co chodzi? - złapał mnie za ramię i stanął przede mną. - Od pewnego czasu nie chcesz mnie widziec.
Kiedy się nie odzywałam, usiadł na ławce i poklepał miejsce obok siebie.
-Usiądź, proszę - powiedział. - Chcę z tobą porozmawiac i nie dam ci odejśc, dopóki mi wszystkiego nie opowiesz.

Rozejrzałam się wokoło z niepewnością i zajęłam miejsce koło niego.
-Nie wiem, czy jest sens wszystko ci wyjaśniac, Fede - przyznałam. - To takie skomplikowane, a nie chcę cię zamartwiac...
-Przecież wiesz, że wszystko możesz mi powiedziec, tak?
-Wiem, doskonale wiem. Ale nie chcę niczego między nami niszczyc i tak ciężko mi to wyznac.
-Eej - złapał mnie za rękę. - Nie smuc się tak, okej? Nie lubię, kiedy uśmiech znika ci z twarzy. No, dalej - zachęcił. - Uszy do góry.
Na jego słowa na chwilę się rozpromieniłam, po czym znowu popadłam w poprzedni stan.
-Kocham cię, pamiętaj o tym.
-To nie jest pożegnanie?
-Nie - odparłam krótko. - Ale może nim byc.
Ze zniecierpliwieniem zmarszczył brwi i nic nie mówił, jakby układał sobie wszystko w głowie.
-Nigdy w życiu nie pozwolę ci odejśc - pogładził mnie po włosach. - Już raz ci się udało, ale teraz nie odpuszczę.
-Fede, to nie takie proste. Wszystko zaczyna się komplikowac i nie wiem, czy to przetrwamy. A raczej - czy razem przetrwamy.
-Uda się, zobaczysz - oparł moją głowę o swoją. - Tylko powiedz, w czym tkwi problem.
-Nie mogę - szepnęłam. - Przykro mi, ale już wracam.
Złapał mnie za rękę.
-Nie odejdziesz, nie w tej chwili. Przecież wiesz, że ci pomogę.
Chwilę wahałam się, czy chcę mu powiedziec. Ale w końcu zdecydowałam, że muszę. Chcę byc z nim szczera. Kocham go i nie pozwolę, żeby to wszystko to zniszczyło.
-Mama dzwoniła - odezwałam się słabo. - Mówiła, że jeśli nie wrócę, to sama mnie tam sprowadzi.
-Ale przecież jesteś pełnoletnia, nie może tak po prostu...
-Wiem - przerwałam. - Ale martwię się o Marie. Kto się nią zajmie? Nie może tu dłużej siedziec, to oni mają prawa rodzicielskie. Nie mogę tak po prostu jej tu przetrzymywac.
Jego twarz posmutniała.
-Twoja babcia.
-Co?
-Mówiłaś, że po prostu ją uwielbia. A w dokumentach jest zapisane, że podczas nieobecności rodziców, to ona staje się prawnym opiekunem.
Uśmiechnęłam się do niego.
-Wiesz, że nie mieszka w Buenos Aires.
-Ale we Włoszech - wyszeptał. - Przy okazji możemy odwiedzic moją rodzinkę.
Zaśmiałam się szczerze.
-Kocham cię - wyszeptałam, przytulając się do niego. - Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła.
-Ja ciebie też, księżniczko - odpowiedział. - Cokolwiek się stanie, zawsze znajdziemy sposób.
-Więc, chyba wszystko już sobie wyjaśniliśmy?
-W zasadzie, jest jeszcze coś..
-Słucham? - wykrzywiłam się.
-Była u mnie Ivette. Zaraz po tym, jak ostatnio wyszłaś. Poprosiła  mnie o spotkanie z przyjaciółką Vittorii. Domyśliłem się, że chodzi o jej siostrę - Annabelle. Nagrywała ze mną kiedyś piosenkę na płytę... Nie sądziłem, że się przyjaźnią.
-Federico, czemu mi nie powiedziałeś? - zerwałam się z siedzenia. - Kiedy miałeś się z nią spotkac?
-Dziś wieczorem. Wspominała, żebym nikomu nie mówił, ale... Też chcę byc z tobą szczery.
-Dziękuję - pocałowałam go w policzek. - Ale musimy coś zrobic.
Złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w kierunku domu. Dopiero po paru minutach się odezwałam:
-Tylko.... wiesz, co mnie najbardziej w tym wszystkim zastanawia?
-Hmm? - mruknął.
-Że siostra Ivette przyjaźni się z Vittorią. Czyli samą Ivv coś musi z nią łączyc.


*wieczór, 22.33*
Usłyszałam dzwonek do drzwi, a później głośne walenie.
-Kto to? - zapytałam cicho, wychodząc ze swojego pokoju.
-Nie wiem - odpowiedział mi równym tonem. - Ale zaraz się przekonamy.
-Stój -  chwyciłam go za ramię. - Co, jeśli to...
-Vittoria? - dokończył. - To będzie miała ze mną do czynienia.
-Federico, martwię się, rozumiesz? Nie otwieraj.
-Lu - pogłaskał mój policzek. - Całe życie nie będziemy się ukrywac.
Oparł się ręką o futrynę.
-Schowaj się, okej? - poprosił.
Kiwnęłam powoli głową i na palcach poszłam do pokoju gościnnego.
Brunet odetchnął, zaczesał włosy do tyłu w zdenerwowaniu i otworzył zamek.
-Czemu nie przyszedłeś na spotkanie, Pardo! - wrzasnęła rudowłosa dziewczyna.
Czyli jednak...
Vittoria wróciła. Nadal nie wiem, jak udało jej się uciec z więzienia. Ale dołożę wszelkich starań, żeby znowu się tam znalazła.
-Jaka niespodzianka - odburknął jej.
-Wcale nie jesteś zabawny - zaakcentowała i wtargnęła do środka. - Miałeś się zjawic.
-Znacznie ważniejsze niż to twoje spotkanie jest moja dziewczyna. Więc dziękuję bardzo za odwiedziny, ale za chwilę będzie tu policja - zatrzasnął za nią drzwi.

Dziewczyna zrobiła niewinną i smutną minę, po czym wybuchła nagłym śmiechem.
-Psy są przereklamowane - parsknęła.
-Nigdzie się stąd nie ruszysz, póki nie przyjedzie radiowóz i sam cię nie zgarnie.
Chłopak wykręcił numer i zaczął swoją paplaninę. Poprosił o szybkie przybycie, ale wcale się nie krępował. Najwidoczniej znał Vittorię, ona niczego się nie bała. Była bez skrupułów i zupełnie nie przestraszyła się tego, że za chwilę przyjedzie tutaj policja. Właściwie... Gdybym była na jej miejscu, też bym tak myślała. Ale jestem Ludmiłą, więc sądzę, że zwyczajnie bym wymiękła. Nie jestem najodważniejszą kobietą na świecie i nie zamierzam się z tym kryc.
-Kiedy wreszcie zrozumiesz - odezwała się, kiedy zakończył połączenie. - że to nie ja odpowiadam za te wasze dziadostwa.
-Jak to nie ty? - zaśmiał się krótko.
-Gdy dostanę rozkaz "to koniec", to wtedy dopiero będziecie mieli spokój - rzuciła, po czym szybko zakaszlała. - Em, zapomnij, co mówiłam.
-Nie - przywarł ją do ściany. - W tej chwili masz mi powiedziec, co tu jest grane.
-Oj, bo dla pieniędzy jestem gotowa zrobic wszystko.
Zmrużył oczy w niepewności.
-Chcesz powiedziec, że to zlecenie?
-Mogę to sugerowac. Ale nic nigdy nie jestem pewne, prawda? Chyba coś o tym wiesz.
-Dosyc twoich gierek, Vittoria - warknął. - Mów, kto ci każe to robic.
-Nie tak prędko - wyrwała się szybko z jego uścisku i wyciągnęła scyzoryk z kieszeni dżinsów. - Bo stanie ci się krzywda.
Nie wiadomo skąd,  wybiegł wielki owczarek niemiecki, szczekając i warcząc głośno.
-Weź go! W tej chwili! Nienawidzę psów! - piszczała dziewczyna.
-Luna, boże - szepnęłam do siebie i wparowałam do pokoju, starając się złapac psa.
-Ludmiło - odezwała się, kiedy tylko złapałam psa. - Jak miło cię widziec.
-Niewzajemnie - odpowiedziałam jej sucho.
Na dworze usłyszałam dźwięk koguta policyjnego.
-Wybacz, ale czas się zbierac - uśmiechnęła się szyderczo i otworzyła gwałtownie drzwi, zaczynając biec.
Zdziwiona jej reakcją, popatrzyłam na Federico.
Niemal natychmiast pies wyrwał się z mojego ujęcia i zaczął biec za Vittorią.
-Luna! - szybko wyjrzałam za nią na korytarz. - Wracaj!
-Spokojnie, nic jej nie będzie - uspokoił Federico. - Zaraz wróci.
Ujął mnie w pasie i przyciągnął do siebie, opierając brodę o moją głowę. Nagle usłyszeliśmy głuchy, donośny strzał.
Bez opamiętania, krzyknęłam.
-Federico - szepnęłam i natychmiast pobiegłam tam, skąd dochodził dźwięk.
Tuż za rogiem, ledwo zdążyłam się zatrzymac. Łzy nabrały mi się do oczu, zasłoniłam dłońmi usta.
-Ludmiła - za mną pojawił się Federico. - Co się...
Zamilkł. Zwyczajnie.
Rozpadałam się od środka.
Jak można byc takim potworem.

 -Fede - wyjąkałam, kiedy przytulił mnie bardzo mocno i zasłonił widok.
-Cii... - pocałował mnie w głowę. - Spokojnie. Tylko nie patrz.
Wiedziałam, że to tylko kamuflaż. On też miał ochotę zwyczajie się rozpłakac.
-Błagam, puśc mnie do niej, bym mogła ją rozszarpac! - próbowałam wyrwac się z jego mocnego uścisku.
-Lu - wtulił się w moje włosy. - Proszę.
-Nie daruję jej, rozumiesz?!  Zniszczyła kolejną ważną dla mnie rzecz. Zapłaci. Przysięgam. Albo nie nazywam się Ludmiła Ferro.




24 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Przepraszam, że dopiero teraz komentuje, ale jak napisałam miejsce to uznałam, że poczekam na drugą częsć i wtedy skomentuje w całoście, a potem nawet nie zauważyłam kiedy się ta aktualizacja pojawiła. Teraz-jestem- komentuje :)


      Dzisiaj zacznę trochę inaczej komentarz, czyli nie jak zawsze od części dotyczącej rozdziału a potem reszty, tylko na odwrót.


      Nie przejmuj się aż tak bardzo blogiem i spóźnionymi rodziałami. Pezecież blog ma być końcu czymś mił dla nas, oderwaniem od rzeczywistości, czyli nie powiniem stawac się rutyną, w której wszystko jest uporzadkowane. Ma być na odwrót z bloga mamy czerpać stasyfakcję, przyjemność, a nie kojarzyć go z ciągłym obiwiązkiem.


      Weszłam już na nowego bloga i przeczytałan wsztstko co tam zamieściłaś. Teraz należy on do mojej listy blogów czytam, ale zapominam by skomentować, ake czytam i uwielbim, czyli prościej po prostu go czytam i uważam że jest ciekawy.

      Co do ankiety to już zagłosowałam, a jeśli chodzi o zakładkę to tutaj nie mam co napisć, ponieważ nie mam bloga, a nie chwila ma jednego gragicznego, ale to inna bajka, na nim jest jednen post od miesięca, czyli można uznać że go nie ma.


      Wszystko, teraz część (chyba) najdłuższa-rozdział
      Jak zawszcze cudowny i genialny *__*
      Pierwszy raz nie wiem kompletnie do czego zacząć, znaczy wiem od Fedemiły, ale nie wiem jak zacząć.
      *Pare minut później*
      Mam wiem ju jak zacząć.
      Na poczatku się lekko przeraziłam, bo ledwo co jest Fedemila, a tu już się wydaje że się rozstaną :( Naszczęscie nie(uff) Fedemila jest.
      Dobrze, że Fede pomógł Lu dzięki temu została <3
      Jak już o Federze to też dobrze, że jej powiedział o spotkaniu z Ivvette.
      Ivv nie musi coś łączyć z Vitroią, bo juz tak jest i jeszcze do tego dochodzi Rebeca prawda?

      Znowu ona, znowu najpierw ni chciała Fedemilę rozwalić, a teraz teraz od tak ucieka z więzienia, przychodzi do domu Lu i Fede a potem jeszcze zabija im psa, biedna Luna :'( Co jeszcze ? Może to ona zepchnęła Violę, a potem jeszczs będzie próbowała wszystkich pozabijać... Co kni jej takiego zrobili ? Nadal nie rozumiem czemu ? Wszystko się kiedyś wytłumaczy prawda ?

      Czekam na nexta
      Buziaki :*
      Hania

      Usuń
    3. Dziękuję za miłe słowa, naprawdę pomogłaś <3
      Po prostu wydaje mi się, że niektórych może wkurzac to, że tak rzadko dodaję, ale taka już jestem, bo ciągle robię coś nie halo :') :D
      Cóż, oczywiście, wszystko się kiedyś wytłumaczy - a może nawet już niebawem ^^
      Mam mnóstwo pomysłów, a nadal nie wiem, który zrealizowac... Dobra, dzisiaj dodaję. Dodaję na pewno, bo mam ochotę napisac coś i was wszystkich zaskoczyc.
      I twój blog jest wspaniały, więc nie mów takich rzeczy, no co ty :D
      Okej, nie wiem, na co mam jeszcze odpowiedziec, ale dobra :D Jakoś to będzie
      Pozdrowionkaa <3
      Besos ;*

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. O mamo *0*
    Tyle czekania, ale warto było ;*
    Ludmiła już wszystko mu powiedziała.? Nie spodziewałam się tego -_- .... I końcówka *0*
    Ale nie mam ostatnio czasu na komki więc... spadam xD
    Masz ogromny talent <3
    Pozdrawiam i całuję ;*
    Besos
    # By Rox xy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już zaktualizowany *0*
      Bomba <333 Kolejna perełka ;****
      Wybacz ale nie mogę sobie pozwolić na dłuższy kom ;(
      Pa i życzę weny <3
      Besos ;*
      # By Rox xy

      Usuń
    2. Dziękuję <3
      No cóż, Ludmiła gada i gada, paru rzeczy ciężko się pozbyc ^^
      Okej ;3
      Dziękuję ;**
      Ja również pozdrawiam <3
      Besos ;*

      Usuń
    3. Ugh, już opublikowałam a tutaj patrzę: Jeszcze jeden komntarz! No okej, odpowiadam ^^
      Dziękuję bardzo <3
      Nic się nie dzieje, nie liczy się, żeby był długi ,taki też w pewnej mierze uszczęśliwia ;3
      Besos ;*
      Dzięki <3

      Usuń
  4. Hmm jakby to określić widzisz co ze mną robisz ? xD nie umiem się nawet wysłowić więc powiem tyło tyle BOSKI chociaż to i tak za mało ale nie wiem jak mam to wyrazić. Czekam na nexta i warto było czekać .
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahha
      Miałam nadzieję, że tak będzie :D Sorrki, ale miałam <333
      Dziękuję bardzo, jedno słowo naprawdę wystaczy <33
      Besos ;*

      Usuń
  5. Cudowny rozdział :*
    Fedemiła<33
    Czekam na next :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Boski rozdział <3 Czekam na Nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Nareszcie! *-*
    Genialny rozdział!!! <33
    Nic dodać nic ująć :* Końcówka rozwaliła *o*
    Wybacz, że tak krótko :( Czekam na next :D
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <333
      Cóż, szczerze miałam taką nadzieję... Chcę, żeby się tutaj codziennie coś działo :D Może to chociaż skutkuje...
      Nic się nie stało <3
      Również Pozdrowionka <3
      Besos ;*

      Usuń
  8. Jeju *.*
    Jakie cudeńko!
    Kocham, kocham!
    Vit zabiła Lunę, prawda?? :C
    Rozdział cudny, jesteś świetna, już nie mogę doczkać się następnego ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Kckckc
      W następnym się upewnisz ♥
      Dziękuję bardzo, ty również <3
      Besos ;*

      Usuń
  9. OMG jaka Akacja!!!!!
    Ja nie mogę czekam na nexta(masz dodać szybko bo czuję jak to czytam motyle w brzuchu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D
      Bardzo fajnie ^^
      Okej, dodam, chociaż nie za szybko, to dodam - dzisiaj muszę, bo nie wytrzymam normalnieee :D
      Besos ;*

      Usuń
  10. Matko genialne! <33
    Ona zabiła psiaka tak? ;-;
    Wenyyyy ;3
    Besos - Maja♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję <33
      Dowiesz się na pewno w następnym rozdzialiku ;3
      Dziękuję <33
      Besos ;**

      Usuń
  11. Dziękuję bardzo <3
    Besos ;*

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz = mobilizacja do pisania ♥
Nie masz konta? Skomentuj ANONIMOWO!