No i tak zrobiłam, że obiecałam post w komentarzach, a go nie dodałam -,-
W końcu mnie rozszarpiecie, ja to wiem -_-
No cóż, myślę, że długośc rozdziału nieco wam to wynagrodzi... Jest chyba 2 razy dłuższy od poprzedniego, a poza tym, wiele się wyjaśnia :)
Dziękuję komentującym za każde drobne słówko, które umieszczają w komentarzu ;3 To wiele dla mnie znaczy i można powiedziec, że właśnie dzięki wam powstają te moje całe 'wypociny' xd <3
Informację mam również dla Love Fedemiła
Zamówiłaś u mnie OS, ale niestety nie jestem w stanie go wykonac. Blog został na jakiś czas usunięty, sama nie wiem, czy go odnowię... Wydawało mi się ciekawym prowadzenie go i z całą pewnością robiłabym to dalej, gdybym nie była na jeszcze jednym blogu :) Zwyczajnie bym nie nadążała, pisząc na 3 jednocześnie :)
Mogłabyś więc przenieśc swoje zamówienie na stronę Stay with me ♥ ?
Byłabym bardzo wdzięczna :)
To chyba tyle :3 Zapraszam więc do rozdziału *o*
Poniedziałek, 8.34
-Ludmiła, kolejne spóźnienie - Pablo nawet na mnie nie spojrzał.
-Przepraszam, Pablo, ja po prostu....
-W tym Studiu nie ma miejsca na usprawiedliwienia. Jeśli to się po raz kolejny powtórzy... Ach, siadaj na miejsce.
Rozejrzałam się po sali.
Krzesełko przy Lenie.
Odpada, znowu zacznie ze mną gadac.
Krzesełko przy Federico...
Ani mi się śni...
Krzesełko w rogu sali?
Idealnie.
Zasiadłam na swoim miejscu i pełna mieszanych uczuc, lustrowałam wszystkich spojrzeniem.
Parę razy spotkałam się z wzrokiem Włocha, ale nie miałam zamiaru nic sobie z tego robic.
Porozmawiam z nim dopiero po zajęciach, to już postanowione. Do tego czasu, nie zamówię z nim więcej niż kilku słów. No, może kilkunastu... Kilkudziesięciu? Kilku tysięcy?
Z perspektywy Naty
Dzisiejszego dnia mam się wybrac ze swoją przyszłą teściową na zakupy...
Mam nadzieję, że nasze stosunki nieco się poprawią. Bądźmy szczerzy, mam wrażenie, że mnie nie lubi. Nienawidzi, mogłabym powiedziec.
Bardzo chciałabym zasłużyc na jej "miłośc", jako jej przyszłej synowej, ale sama nie wiem, czy to wypali. Wspólny wybór sukni ślubnej chyba będzie czymś, co mogłoby nas połączyc, prawda?
Z trudem zgodziłam się na propozycję Maxiego, żeby iśc tam z jego mamą, a nie ze swoim tatą.
Prawdę mówiąc, było to dosyc logiczne - kobieta z kobietą łatwiej się dogadają, a ona z pewnością będzie chciała, żebym w tym wyjątkowym dniu wyglądała jak najlepiej.
Ale co, jeśli już na zawsze będziemy pokłócone?
Tak naprawdę, nigdy się z nią dobrze nie dogadywałam. Mało rozmawiałyśmy, a jak już coś, to wymieniałyśmy średnio kilka słów na minutę.
-Pa, Maxi - złożyłam delikatny pocałunek na jego policzku.
-Pa, skarbie - odpowiedział z uśmiechem. - Udanych zakupów.
Uśmiechnęłam się ze zdenerwowaniem.
-Przekaż proszę Antonio, że się zwolniłam, dobrze? Sklep jest otwarty jeszcze zaledwie 2 godziny.
-Jasne.
Wsiadłam do samochodu i odpaliłam silnik.
Chciałam dojechac do domu Maxiego najszybciej jak się dało, żeby odebrac jego mamę. Zależało mi na tym głównie dlatego, żeby to wszystko już się skończyło...
Hamulec włączyłam dopiero, kiedy wjechałam na podjazd.
-Natalia Navarro, nareszcie jesteś - powitała mnie, patrząc na zegarek. - Nie jesteś zbyt punktualna.
-Tak, wiem, przepraszam. Nie mogłam wyjśc szybciej ze Studia, lekcje nadal...
-Ach, już nieważne. Lepiej jedźmy.
Tak... Pewnie zapisze to spóźnienie w jakimś notatniku o nazwie "Strzeż się teściowej". Teraz, jak tak sobie myślę, film "Sposób na teściową" jest całkiem przydatny..
Odetchnęłam głęboko i ponownie wsiadłam za kierownicę.
Jedno pociągnięcie kluczyka, drugie pociągnięcie...
-Dziecko, czy ty samochodu nie umiesz odpalic? - zarzuciła mi.
Przedtem nigdy się tak nie denerwowałam.
Zrozumiałam, że za każdym razem wypadam przy niej coraz gorzej.
-Zapewniam, że to tylko ten jeden raz, nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło.
-Uważaj, bo zaraz uderzysz w auto! - krzyknęła, co jeszcze bardziej mnie zdenerwowało.
Nie liczyło się dla niej, że brakowało mi do tego 3 metrów, ona po prostu musiała mnie zestresowac...
-Nie wiem, jak mój syn mógł się tak pomylic - powiedziała do siebie.
Przełknęłam ślinę (tak, wiem, to nie brzmi zbyt zachęcająco), ale nic nie robiłam sobie z jej uwag.
Ponownie przekręciłam kluczyk, tym razem się udało.
Zaczynałam miec wrażenie, że cały świat wokół robi wszystko, bym tylko nie mogła życ w zgodzie z mamą mojego narzeczonego, ale zrozumiałam, że to tylko i wyłącznie moja wina. Że to moja wina, że do tego stopnia przejmuję się opinią innych. Nie powinnam tego robic.
Jechałam prosto, skręciłam w prawo, znowu kawałek prostu, w lewo, znowu w prawo i prosto.... Znałam tę drogę na pamięc.
Już nie raz bywałam tutaj z Ludmiłą, kiedy się zaręczyła z Federico, oglądałyśmy te suknie 30.000 razy.
Już nawet wiem, która byłaby idealna dla mnie.
Dotknęłam materiału sukni, którą sobie upatrzyłam... Był delikatny i subtelny, zupełnie tak, jak chciałam...
-Przymierzę tę - poinformowałam Matildę (mamę Maxiego).
Kiedy już zapinałam suwak, odsunęłam zasłonę przebieralni i zapytałam:
-I jak?
-Wygląda pani świetnie! - zachwyciła się ekspedientka.
-Raczej jakbyś była słonicą w ciąży... - zrobiła odrzucającą minę. - Bez urazy, ale taka suknia ci nie pasuje. Jeśli chcesz byc żoną mojego syna, to masz wyglądac jak panna młoda i zwracac na siebie uwagę! Skromny strój nie wchodzi w grę. Chyba nie chcesz byc brana za sprzątaczkę, hm?
Wywróciłam oczami i stwierdziłam, że to będzie NAPRAWDĘ długi dzień...
Z perspektywy Federico
Czekałem na Ludmiłę w parku już pół godziny...
Sądziłem, że się zjawi, ale powoli pojawiały się wątpliwości.
Violetta powiedziała mi, że Ludmiła potwierdziła swoją obecnośc, ale jakoś mi się wydaje, że trochę ściemniła...
Nie widzę jej, dzwonię, ale nie odbiera.
Nie wiem już, co się z nią dzieje....
Wracam do domu.
Z perspektywy Ludmiły
-Maxi, gdzie jest Naty?! - pytałam na biegu.
-Pojechała wybrac suknię ślubną, nie mówiła ci?
-No... Nie...
Moja najlepsza przyjaciółka nie powiedziała mi, że jedzie wybierac suknię.
Ba! Nie pojechała tam ze mną, chociaż wielokrotnie mi to obiecywała.
Oddaliłyśmy się od siebie...
Bardzo.
-No nic, dzięki - rzuciłam do Maxiego i popędziłam w kierunku sali, z której wychodziła Violetta.
Odetchnęłam, by za chwilę wyrzucic z siebie cały wodospad słów.
-Violetta! Wyobraź sobie, Natalia pojechała wybierac suknię ślubną!! Nic mi nie powiedziała, w dodatku pojechała tam beze mnie. Proszę cię, powiedz, że nic o tym nie wiedziałaś i wcale cię na to nie zapraszała!!!
Zachowywałam się jak dziecko, które kabluje na swoją siostrę...
Ale co mogę zrobic? Byłam oburzona.
-Wiem, że to cię pewnie nie zadowoli, ale mówiła mnie, Fran i Camili, czy z nią nie pojedziemy... Odmówiłyśmy, bo Maxi poprosił, byśmy pozwoliły jej na spędzenie czasu z Matildą.. - widziałam na jej twarzy małe rozgoryczenie.
-Bezczelnośc.. - powiedziałam. - O BOŻE! FEDERICO!
Pobiegłam szybko na swoich cienkich szpilkach w kierunku wyjścia.
Boże, zaraz się wywalę..
Biegłam coraz szybciej, już sama właściwie nie wiedziałam, co robię. Chciałam zdążyc, żebym mogła z nim porozmawiac... Może usłyszę od niego"Kocham cię"? Te dwa słowa sprawiłyby mi teraz największą przyjemnośc..
A później już wszystko stało się tak szybko.
Jedyne, co usłyszałam, to tylko pisk opon.
Nadal nie byłam w stanie zrozumiec, co się wokół mnie dzieje.
Zobaczyłam maskę czerwonego volvo, była zdumiewająco blisko... Za blisko.
Mocno zamknęłam oczy, prawie wywołałam płacz.
A później, zamiast uderzenia, poczułam, jak ktoś mnie obejmuje i odpycha na bok.
Powoli otworzyłam oczy, bojąc się, co zobaczę.
Nie, nie...
-Boże... - powiedziałam do siebie.
Ujęłam twarz chłopaka w obie dłonie.
-Powiedz mi, że nic ci nie jest, błagam cię - mówiłam.
Nie otwierał oczu...
Byłam przerażona.
-Co się pan tak gapi?! Proszę dzwonic po pogotowie!
Zamiast oczekiwanego "Dobrze", usłyszałam tylko warczenie silnika samochodu.
Nie mogłam w to uwierzyc...
Sprawca odjechał.
Po prostu mnie z tym zostawił.
Na całe szczęście, nieopodal zobaczyłam jakąś staruszkę.
-Jakie szczęście, że panią widzę! Proszę zadzwonic po pogotwie, ten chłopak jest nieprzytomny! Nie mam telefonu, zupełnie nie wiem, co mam zrobic!
-Spokojnie, dziecko, już dzwonię - powoli klikała na klawisze komórki.
Chwilę później słychac było tylko ryk syreny.
-Wszystko będzie dobrze.. - mówiłam sobie w duchu, ale jednocześnie do bruneta, który uratował mi życie.
Z oka uroniłam łzę.
A co jeśli ten ktoś nie przeżyje?
Przez moją głupotę? I przez moje szpilki od Chanel?
-Mogę jechac? - zapytałam jednego z mężczyzn, którzy znajdowali się w karetce.
-Nie ma problemu - odparł jeden i wysunął jedno z krzeseł przy lożach.
Droga mi się ciągnęła..
-Spokojnie, będzie dobrze - trzymałam go za rękę. - Dasz radę, Fede.
W końcu mnie rozszarpiecie, ja to wiem -_-
No cóż, myślę, że długośc rozdziału nieco wam to wynagrodzi... Jest chyba 2 razy dłuższy od poprzedniego, a poza tym, wiele się wyjaśnia :)
Dziękuję komentującym za każde drobne słówko, które umieszczają w komentarzu ;3 To wiele dla mnie znaczy i można powiedziec, że właśnie dzięki wam powstają te moje całe 'wypociny' xd <3
Informację mam również dla Love Fedemiła
Zamówiłaś u mnie OS, ale niestety nie jestem w stanie go wykonac. Blog został na jakiś czas usunięty, sama nie wiem, czy go odnowię... Wydawało mi się ciekawym prowadzenie go i z całą pewnością robiłabym to dalej, gdybym nie była na jeszcze jednym blogu :) Zwyczajnie bym nie nadążała, pisząc na 3 jednocześnie :)
Mogłabyś więc przenieśc swoje zamówienie na stronę Stay with me ♥ ?
Byłabym bardzo wdzięczna :)
To chyba tyle :3 Zapraszam więc do rozdziału *o*
Poniedziałek, 8.34
-Ludmiła, kolejne spóźnienie - Pablo nawet na mnie nie spojrzał.
-Przepraszam, Pablo, ja po prostu....
-W tym Studiu nie ma miejsca na usprawiedliwienia. Jeśli to się po raz kolejny powtórzy... Ach, siadaj na miejsce.
Rozejrzałam się po sali.
Krzesełko przy Lenie.
Odpada, znowu zacznie ze mną gadac.
Krzesełko przy Federico...
Ani mi się śni...
Krzesełko w rogu sali?
Idealnie.
Zasiadłam na swoim miejscu i pełna mieszanych uczuc, lustrowałam wszystkich spojrzeniem.
Parę razy spotkałam się z wzrokiem Włocha, ale nie miałam zamiaru nic sobie z tego robic.
Porozmawiam z nim dopiero po zajęciach, to już postanowione. Do tego czasu, nie zamówię z nim więcej niż kilku słów. No, może kilkunastu... Kilkudziesięciu? Kilku tysięcy?
Z perspektywy Naty
Dzisiejszego dnia mam się wybrac ze swoją przyszłą teściową na zakupy...
Mam nadzieję, że nasze stosunki nieco się poprawią. Bądźmy szczerzy, mam wrażenie, że mnie nie lubi. Nienawidzi, mogłabym powiedziec.
Bardzo chciałabym zasłużyc na jej "miłośc", jako jej przyszłej synowej, ale sama nie wiem, czy to wypali. Wspólny wybór sukni ślubnej chyba będzie czymś, co mogłoby nas połączyc, prawda?
Z trudem zgodziłam się na propozycję Maxiego, żeby iśc tam z jego mamą, a nie ze swoim tatą.
Prawdę mówiąc, było to dosyc logiczne - kobieta z kobietą łatwiej się dogadają, a ona z pewnością będzie chciała, żebym w tym wyjątkowym dniu wyglądała jak najlepiej.
Ale co, jeśli już na zawsze będziemy pokłócone?
Tak naprawdę, nigdy się z nią dobrze nie dogadywałam. Mało rozmawiałyśmy, a jak już coś, to wymieniałyśmy średnio kilka słów na minutę.
-Pa, Maxi - złożyłam delikatny pocałunek na jego policzku.
-Pa, skarbie - odpowiedział z uśmiechem. - Udanych zakupów.
Uśmiechnęłam się ze zdenerwowaniem.
-Przekaż proszę Antonio, że się zwolniłam, dobrze? Sklep jest otwarty jeszcze zaledwie 2 godziny.
-Jasne.
Wsiadłam do samochodu i odpaliłam silnik.
Chciałam dojechac do domu Maxiego najszybciej jak się dało, żeby odebrac jego mamę. Zależało mi na tym głównie dlatego, żeby to wszystko już się skończyło...
Hamulec włączyłam dopiero, kiedy wjechałam na podjazd.
-Natalia Navarro, nareszcie jesteś - powitała mnie, patrząc na zegarek. - Nie jesteś zbyt punktualna.
-Tak, wiem, przepraszam. Nie mogłam wyjśc szybciej ze Studia, lekcje nadal...
-Ach, już nieważne. Lepiej jedźmy.
Tak... Pewnie zapisze to spóźnienie w jakimś notatniku o nazwie "Strzeż się teściowej". Teraz, jak tak sobie myślę, film "Sposób na teściową" jest całkiem przydatny..
Odetchnęłam głęboko i ponownie wsiadłam za kierownicę.
Jedno pociągnięcie kluczyka, drugie pociągnięcie...
-Dziecko, czy ty samochodu nie umiesz odpalic? - zarzuciła mi.
Przedtem nigdy się tak nie denerwowałam.
Zrozumiałam, że za każdym razem wypadam przy niej coraz gorzej.
-Zapewniam, że to tylko ten jeden raz, nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło.
-Uważaj, bo zaraz uderzysz w auto! - krzyknęła, co jeszcze bardziej mnie zdenerwowało.
Nie liczyło się dla niej, że brakowało mi do tego 3 metrów, ona po prostu musiała mnie zestresowac...
-Nie wiem, jak mój syn mógł się tak pomylic - powiedziała do siebie.
Przełknęłam ślinę (tak, wiem, to nie brzmi zbyt zachęcająco), ale nic nie robiłam sobie z jej uwag.
Ponownie przekręciłam kluczyk, tym razem się udało.
Zaczynałam miec wrażenie, że cały świat wokół robi wszystko, bym tylko nie mogła życ w zgodzie z mamą mojego narzeczonego, ale zrozumiałam, że to tylko i wyłącznie moja wina. Że to moja wina, że do tego stopnia przejmuję się opinią innych. Nie powinnam tego robic.
Jechałam prosto, skręciłam w prawo, znowu kawałek prostu, w lewo, znowu w prawo i prosto.... Znałam tę drogę na pamięc.
Już nie raz bywałam tutaj z Ludmiłą, kiedy się zaręczyła z Federico, oglądałyśmy te suknie 30.000 razy.
Już nawet wiem, która byłaby idealna dla mnie.
Dotknęłam materiału sukni, którą sobie upatrzyłam... Był delikatny i subtelny, zupełnie tak, jak chciałam...
-Przymierzę tę - poinformowałam Matildę (mamę Maxiego).
Kiedy już zapinałam suwak, odsunęłam zasłonę przebieralni i zapytałam:
-I jak?
-Wygląda pani świetnie! - zachwyciła się ekspedientka.
-Raczej jakbyś była słonicą w ciąży... - zrobiła odrzucającą minę. - Bez urazy, ale taka suknia ci nie pasuje. Jeśli chcesz byc żoną mojego syna, to masz wyglądac jak panna młoda i zwracac na siebie uwagę! Skromny strój nie wchodzi w grę. Chyba nie chcesz byc brana za sprzątaczkę, hm?
Wywróciłam oczami i stwierdziłam, że to będzie NAPRAWDĘ długi dzień...
Z perspektywy Federico
Czekałem na Ludmiłę w parku już pół godziny...
Sądziłem, że się zjawi, ale powoli pojawiały się wątpliwości.
Violetta powiedziała mi, że Ludmiła potwierdziła swoją obecnośc, ale jakoś mi się wydaje, że trochę ściemniła...
Nie widzę jej, dzwonię, ale nie odbiera.
Nie wiem już, co się z nią dzieje....
Wracam do domu.
Z perspektywy Ludmiły
-Maxi, gdzie jest Naty?! - pytałam na biegu.
-Pojechała wybrac suknię ślubną, nie mówiła ci?
-No... Nie...
Moja najlepsza przyjaciółka nie powiedziała mi, że jedzie wybierac suknię.
Ba! Nie pojechała tam ze mną, chociaż wielokrotnie mi to obiecywała.
Oddaliłyśmy się od siebie...
Bardzo.
-No nic, dzięki - rzuciłam do Maxiego i popędziłam w kierunku sali, z której wychodziła Violetta.
Odetchnęłam, by za chwilę wyrzucic z siebie cały wodospad słów.
-Violetta! Wyobraź sobie, Natalia pojechała wybierac suknię ślubną!! Nic mi nie powiedziała, w dodatku pojechała tam beze mnie. Proszę cię, powiedz, że nic o tym nie wiedziałaś i wcale cię na to nie zapraszała!!!
Zachowywałam się jak dziecko, które kabluje na swoją siostrę...
Ale co mogę zrobic? Byłam oburzona.
-Wiem, że to cię pewnie nie zadowoli, ale mówiła mnie, Fran i Camili, czy z nią nie pojedziemy... Odmówiłyśmy, bo Maxi poprosił, byśmy pozwoliły jej na spędzenie czasu z Matildą.. - widziałam na jej twarzy małe rozgoryczenie.
-Bezczelnośc.. - powiedziałam. - O BOŻE! FEDERICO!
Pobiegłam szybko na swoich cienkich szpilkach w kierunku wyjścia.
Boże, zaraz się wywalę..
Biegłam coraz szybciej, już sama właściwie nie wiedziałam, co robię. Chciałam zdążyc, żebym mogła z nim porozmawiac... Może usłyszę od niego"Kocham cię"? Te dwa słowa sprawiłyby mi teraz największą przyjemnośc..
A później już wszystko stało się tak szybko.
Jedyne, co usłyszałam, to tylko pisk opon.
Nadal nie byłam w stanie zrozumiec, co się wokół mnie dzieje.
Zobaczyłam maskę czerwonego volvo, była zdumiewająco blisko... Za blisko.
Mocno zamknęłam oczy, prawie wywołałam płacz.
A później, zamiast uderzenia, poczułam, jak ktoś mnie obejmuje i odpycha na bok.
Powoli otworzyłam oczy, bojąc się, co zobaczę.
Nie, nie...
-Boże... - powiedziałam do siebie.
Ujęłam twarz chłopaka w obie dłonie.
-Powiedz mi, że nic ci nie jest, błagam cię - mówiłam.
Nie otwierał oczu...
Byłam przerażona.
-Co się pan tak gapi?! Proszę dzwonic po pogotowie!
Zamiast oczekiwanego "Dobrze", usłyszałam tylko warczenie silnika samochodu.
Nie mogłam w to uwierzyc...
Sprawca odjechał.
Po prostu mnie z tym zostawił.
Na całe szczęście, nieopodal zobaczyłam jakąś staruszkę.
-Jakie szczęście, że panią widzę! Proszę zadzwonic po pogotwie, ten chłopak jest nieprzytomny! Nie mam telefonu, zupełnie nie wiem, co mam zrobic!
-Spokojnie, dziecko, już dzwonię - powoli klikała na klawisze komórki.
Chwilę później słychac było tylko ryk syreny.
-Wszystko będzie dobrze.. - mówiłam sobie w duchu, ale jednocześnie do bruneta, który uratował mi życie.
Z oka uroniłam łzę.
A co jeśli ten ktoś nie przeżyje?
Przez moją głupotę? I przez moje szpilki od Chanel?
-Mogę jechac? - zapytałam jednego z mężczyzn, którzy znajdowali się w karetce.
-Nie ma problemu - odparł jeden i wysunął jedno z krzeseł przy lożach.
Droga mi się ciągnęła..
-Spokojnie, będzie dobrze - trzymałam go za rękę. - Dasz radę, Fede.
Rozdział boski przepełniony wątkami co bardzo mi się podoba KOCHAM TO JAK I CIEBIE <3 czekam na wiele ciekawych wątków i dalszych rozdziałów i dalszej weny do pisania Buziaaki <3
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
UsuńTeż cię kocham ♥
Besos ;*
Cudny rozdział <3
OdpowiedzUsuńHahaha Nati i teściowa xDDDD
Co to Lu przeżyła.? Ja pierwsze myślałam że to ona jest nie przytomna, potem zrozumiałam że to ten chłopak...Który okazał być Fede.!? Proszę mi to wyjaśnić...Chociaż nie, już wszystko rozumiem xD Lu taka dobra i pojechała z nim <33333
Czekam na następny rozdział z nie cierpliwością <333
-Wierna fanka.
Hah, dziękuję <3
UsuńDobrze, że zrozumiałaś, bo musiałabym wszystko czytelniej pisac xD Hehe <3
Dziękuję ci bardzo, wierna fanko ^^ ♥
Besos ;*
Jezu jak mogłaś mi to zrobić, jak mogłaś przerwać w takim momencie ? Jak ja mam teraz wytrzymać do następnego rozdziału co ?
OdpowiedzUsuńTeraz nie będę mogła zasnąć i to przez cb ;p
A wracając do rozdziału to boski, zresztą tak jak zwykle ;**
Dobra nie mam już weny na tą wypowieć więc ...
do następnego rozdziału <3
Ps.chyba nie muszę mówić że na następny czekam z niecierpliwością ;)
Musiałam przerwac, bo inaczej nie byłoby tej nutki ciekawości ^^
UsuńZaśniesz z myślą o słodkiej Fedemilci xD <3
Dziękuję bardzo <3
Besos ;*
BOŻE !!
OdpowiedzUsuńRYCZE!! COŚ TY NAROBIŁA!! XDDDDDD
Weź go uratuj XDDDD
Niech się obudzi niech będzie fedemiła ! A potem będzie Federico Junior *__* Nie słuchaj mnie XDD
KOCHAM CIĘ!!!!
SZYBKO PISZ NEXTA ! XDD
K.C <3
Nie obudzę go i umrzeeeee!
UsuńRIP Federico ^^
Dobra, dobra ^^
Federico Junior i Luśka Junior, no przecież ^~^
Ja cb też ;*
Besos ;****
Super rozdział :**
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta
Dziękuję <3 Besos ;*
UsuńMatko święta, każdy byle nie Fede ;( Biedaczek
OdpowiedzUsuńUratował Lu Słodziak <3
Rozdział cudowny, czekam na nexta <3
Ktoś to w końcu musiał byc ^^ ^^
UsuńDziękuję <3
Besos ;*
CUDO <3
OdpowiedzUsuńCudowny
OdpowiedzUsuńWidzę nową czytelniczkę!
UsuńDziękuję <3
Besos ;*
Genialny rozdział!!! <333
OdpowiedzUsuńKońcówką rozwaliłaś mnie na maksa! :D Fede taki bohater <33333333 Przeczuwałam, że to właśnie on *-* :D <3 Mam nadzieję, że wyjdzie z tego ;( <3
Nati z teściową xD No to powodzenia ;D xD
Nie mg się doczekać kolejnego rozdziału! :*
Pozdrawiam :*
Dzięki <3
UsuńTak, Fede tak ^^ A jak inaczej :D
Teściowa największy wróg, co nie? xD
Dziękuję ♥
Besos ;*
I oto przybywam :D Pragnę na początku zaznaczyć, że dalej choroba się mnie trzyma i mama dalej faszeruje mnie tabletkami :D
OdpowiedzUsuńROZDZIAŁ JAK ZWYKLE GENIALNY!!!!!!!!!!!!
Dlaczego Ludmi i Naty się oddalają??????
Żeby tylko się szybko pogodziły i było jak dawniej :D:D:D:D
Naty i sposób na teściową...????
Chyba znalazłam moją siostrę! Jak się cieszę :D Nie wiedziałam, że mamy te same pomysły XD No. Tylko, że ja na szczęście nie mam teściowej :D WTF?! Co Ja piszę.... XD Jak będę miała to ten film mam w małym palcu :D XD
Ludmila się tak bała, że nie zdąży, że aż biegła w szpilkach od Chanel!
Jak ona się poświęca :D Przecież jakby obcas złamała?! Buty do wywalenia! XD :D <333333
Federico BOHATER!!!!! <33333
To Sobie u mnie punkty nadrobiłeś :D XD
-Tylko pamiętaj! Jak się obudzisz pierwsze co to mówisz Ludmi jak ją kochasz, zrywasz z Rebeką [Czyt. Szmatą] i Jesteście razem. Potem tylko będą małe dzidzi :D I to szybko !
-Tak jest- Zasalutował jak żołnierz.
Będę Sobie częściej robiła rozmowy z postaciami, bo to jak widać pomaga XD Ale czy na moją chorą psychikę?
Hm... Zapewne tak :D XD Albo...?
Teraz tylko czekać na następny rozdział <333333
Kocham <3333333
Besos<333333
Pierwsze co przeczytałam: tabletki o.o Znowu głupawka ^^
UsuńDziękuję <3
Pokłóciły się przez ostatnie sytuacje, zapewne coś się w końcu musiało zdarzyc :)
Dokładnie, Naty i teściowa :D
A ty swoją będziesz kiedyś miała, więc stosuj się do rad Natalii ^^
A co to dla Lu? Kupi sobie nowe szpile i po problemie ^^
Warto tak sobie z nimi porozmawiac, bo oni beznadziejni [czyt. kochani] są jak nie wiem :D
A jak się Federico obudzi to.... A nie ważne :D
Chora psychika ;3 Zaraz moja się rozwali.. ^^
Dziękuję <3
Kc ;*
Besos ;**
Miejsce :*
OdpowiedzUsuńCześć kochana :*
UsuńJestem i jednak nie potrafię czytać cię i nie komentować, potem mam poczucie winy, zwłaszcza że wszystko wraca, a ja postanowiła zostać miłą supernovą, która nie dopuszcza do siebie uczuć.. Ale to nie o mnie ma być komentarz ale o rozdziale, no więc zaczynam.
Boski, cudo, piękny *_* Pełen miłości.
Zacznę jak zawsze od Federico i Ludmiły.
Najpiękniejszy był koniec Fede uratował Lu, ale sam wpadł pod samochód,czyli jednak jeszcze ją kocha, już przestawałam trochę w to wierzyć po ostatnim rozdziale, za to znów go uwielbiam, ale nadal ma u mnie ogromnego minusa za to że nie chce zerwać z tą durną Rebeką (niech on to wreszcie zrobi i niech będzie z Lu) oraz za to że nie chciał poczekać na nią w parku, tak wiem czekał długo.
Do Federico:
Czemu nie chciało ci się poczekać ????? Przecież życie Lu nie kręci się tylko wokół ciebie. Spieszyłeś się do tej Rebeki ? Uważaj, lepiej z nią zerwij
(Nie no na serio jak by była zakładka zapytaj bohatera, pisałabym tyle ile zajmuje mi jedne kom)
Jest jedno małe ale :
Szkoda że aż tak się poświęcił, bo byłam bardzo ciekawa tej rozmowy w parku, ale za to coś czuje że zamiast niej będzie rozmowa w szpitalu, więc nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.
Właśnie sobie zdałam sprawę, że to prze Ludkę jest tak jak jest, bo gdyby podczas ich spotkania na wyspie, nie powiedziała mu że nie mogą być razem, tylko powiedziała by zupełnie coś innego, to prawdopodobnie byliby razem. Zresztą nie słuchaj mnie, znów to filozoficzne podejście.....
Jeszcze co do Lu szkoda że się oddalają z Naty :(
Teraz trochę o Naty
Nie nawiedzę mamy Maxiego, ta kobieta działa mi na nerwy prawie tak jak Rebeka (nie trochę przesiadałam, choć może jednak .....)
Ta cała Matilda należy do osób, które chcą poukładać swoim dzieciom życie i nie dadzą im wyjść za mąż, ponieważ chcą mieć je przy sobie na zawsze, więc swoim przyszłym teściowym lub zięciom będą uprzykrzać życie i nie sutannie ich krytykować. A ich dzieci będą uważały że są miłe, ponieważ takie udają przy nich. Tak to cała mam Maxiego nic dodać nic ująć.
Co jeszcze napisać? Chyba już nic się więcej nie da.
Mam nadzieje że to wszystko skończy się Happy Endem ,ale wiem że jeszcze wiele przede mną, ponieważ zaglądałam do zakładki o bohaterach 3 sezonu i wiem że pojawi się jeszcze Ivette i Rebeka, więc pozostaje mi czekać na kolejne rozdziały.
Życzę weny :)
Pozdrowiłam i całuje ;)
Mini ♥
Zapomniałabym
Usuń2 (po twojej) nominację i oto :
Zostałaś nominowana do LBA na moim blogu - http://fedemilamiloscdokonca.blogspot.com/2014/12/lba.html
Mini ♪
Co do zakładki:
UsuńWłaśnie jestem w trakcie jej tworzenia, wiem , że wiele czasu z pewnością nie zajmuje napisanie "Zapytaj bohatera" i wyjaśnienie, o co w niej chodzi. Nie jestem jednak co do niej przekonana, gdyż tylko ty mi o niej wspominałaś ;) Mam wrażenie, że nie będzie cieszyła się popularnością :D Ale specjalnie dla ciebie, już tworzę tę zakładkę (opublikuję ją prawdopodobnie przy następnym rozdziale lub za chwileczkę ;) ).
Jeśli chodzi o twoje opisy postaci..
Zdecydowanie się zgadzają. Mamę Maxiego stworzyłam właśnie na ten wzór, przewrażliwionej mamuśki, która boi się o swojego synka ^^ Dlatego twoje słowa są zupełnie poprawne ;3
Jeśli zaś można wspomniec o Federico, to również się nie mylisz :D Rozmowa w szpitalu będzie miała miejsce, Federico przekaże Ludmile to, co ma jej do powiedzenia ;D
A jeśli chodzi o jego związek z Rebeką, to na bank wszystko wyjaśni się za jakieś 2-3 rozdziały, ponieważ na razie mam już na nie gotowy materiał, czyli mniej więcej teraz zaczynam już pisac o tym, co się dzieje, że ten związek ma miejsce ^^
Z pewnością mogę ci zdradzic parę szczegółów z tego, co b ędzie siędziało, nie ma problemu. Możesz się mnie o to zapytac zarówno tutaj, jak i na gg. Zawsze odpowiem :D
Co do Ludmiły i Naty, to już mówię ^^
Ich przyjaźń z pewnością sypie się z powodu, że Ludmiła wyjechała, a Natalia nie stawiła się, żeby się z nią zobaczyc w trakcie jej pobytu na wyspie (w przeciwieństwie do reszty). Zatrzymała ją w tym choroba Leny, więc wszystko już raczej wiadomo :D
Pewnie Ludmiła odbiera wszystko inaczej, ale o tym będzie więcej dopiero potem ^^
Dziękuję za bycie stałą komentatorką! I że piszesz od serca ;)
Pamiętaj, że jeśli chodzi o twoje problemy, to zawsze cię wysłucham :) Możesz mi o tym opowiedziec, służę pomocną ręką :D ♥
Dziękuję ;*
Besos <33
Co do nominacji do LBA, dziękuję ci za nią i z pewnością odpowiem niebawem ( mniej więcej po opublikowaniu rozdziału, bo chcę, żebyście jednak go już przeczytali ^^ ). Odpowiedź na pytania zawsze mi długo zajmuje ^^
UsuńZ resztą, niedawno nominowałam parę blogów, także teraz muszę prześwietlic te, z którymi jeszcze nie miałam okazji ;wspólpracowac; xD
Dziękuję za nom <3 ;*
Bosz...
OdpowiedzUsuńTak długo nie komentowałam!
Bardzo Cię przepraszam.
Misiu, ten rozdział;... no po prostu zaparło mi dech. Prawie się popłakałam.
Naxi - xDD Brak słów.
Ale Fedemila... Bosz... Mam nadzieję, że teraz wszystko będzie pięknie. Że Fede się wybudzi, że powie Lu, że ją kocha. JĄ, a nie żadną inną durną babę... (ojej, wyobrażam sobie spotkanie w szpitalu)
Chcę, żeby wreszcie byli szczęśliwi!
Pogodzą się, wezmą ślub, wyjadą w podróż poślubną *na Saharę, a co xD*, będą mieli dzieci i w końcu będą szczęśliwi!
Proszę!
Zrób to! *nie zapomnij o pustyni! xD*
Powiem Ci jeszcze, że do puki nie przeczytałam, że to Fede ją uratował miałam wątpliwości. "Fede, na 100%... a może Tomas? Nie, Fede! Chyba, że..."
Świetnie myszka, świetnie ♥ Piękny rozdział, genialny ♥
Czekam na następny. Koffam Cię <3
Nic się nie dzieje, komentarze nie są najważniejsze, chociaż fakt, miło je dostawac ^^
UsuńDZIĘKUJĘ ^^ <3
Wyobrażaj sobie spotkanie w szpitalu ^^ Na pewno się nie rozczarujesz, a przynajmniej mam taką nadzieję :3
Pamiętam o Saharze ;3 Pamiętam <3
I nie zapomnę ^^
Tomas?! o.o O Boże, chyba bym prędzej... No dobra, nie będę używac wulgaryzmów ;3
Dziękuję <3
Kc!
Besos ;*
Świetny
OdpowiedzUsuńFeduś jaki bohater uratował Lucie.
Niech zerwie z tą ździrą i będzie z Lucią i niech mają małe dzieciaczki będą zaręczyny i ślub
Do nexta
Zupełnie inna
Hahaha <3
UsuńChętnie ^^ Jako, że uwielbiam Fedemiłę, jestem za! <3
Dziękuję <3
Besos ;*
Zostałaś nominowana przeze mnie do LBA <3
OdpowiedzUsuńhttp://ratujmojeserce.blogspot.com/2014/12/moje-pierwsze-lba.html?m=1
Dzięki, dzięki, dzięki <3
UsuńGdybym mogła, to wcześniej bym cię nominowała, ale niestety wybierałam blogi z obserwowanych, a twojego bloga tam nie mam z powodu, że nie masz tej zakładki <3
Dzięki, dzięki, dzięki <3
Ojeju, Fede ... Kurde zatkało mnie. Jeszcze przez chwilę myślałam, że to może nie on :// Oby mu nic nie było, ale całe szczęście, że uratował Lu przy okazji pokazując jak bardzo ją kocha *-*
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta :***
Szczerze mówiąc, na początku miałam wątpliwości, czy umieścic go w tej roli ^^ ale tak oto i Federico Superman :D
UsuńDziękuję <3
Besos ;*