No, jak wiecie, jeszcze jeden rozdział i nowy sezonik ^_^
Baaardzo się cieszę, że wreszcie będzie kolejny sezon ^_^ Będę mogła wreszcie zacząc pisac o 3 sezonie fioletowego serialu ;33
A tymczasem...
Czeka was teraz pożeganie z przyjaciółmi Ludmiły i rozpoczęcie w jej życiu zupełnie nowego rozdziału ^^
Powodzenia!!!!! <3
Dziękuję wam bardzo za wszystkie wasze komentarze!! ;*
Poniedziałek, 17.53
TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
Wszyscy już byli gotowi do wyjazdu....
Wszyscy, oprócz mnie.
A czemu?
Nie chcę nic wypominac, ale nie jadę...
W dodatku nie mogę nikogo o to obwiniac, sama tak zdecydowałam.
Marie ostatnio nie za często odzywała się do rodziców, ponieważ sądziła, że to oni zabronili mi jechac.
Ale wyjaśnię jej dopiero po wyjeździe przyjaciół, że to ja zdecydowałam się tam nie wybierac.
Tego dnia po raz ostatni spotkałam się na wspólnych pogaduszkach z Violettą, Francescą i Camilą.
Czekał nas długi czas rozłąki i sama nie wiedziałam, kiedy je ponownie zobaczę.
Jedno wiem - nie pozwolę tak szybko zakończyc naszej przyjaźni.
-Czyli dzisiaj się rozstajemy? - odparła Fran.
-Najwidoczniej, tak. Ale spokojnie dziewczyny, wszystko się ułoży - starałam się nadac naszej rozmowie odpowiednie tempo. -O której macie lot?
-Około 20.00 - sprawdziła na bilecie Camila.
-Więc mamy jeszcze 2 godziny - podsumowałam. - Z pewnością ich nie przetracimy.
-Czy nasza rozłąka.... Oznacza koniec przyjaźni? - Violetta najwidoczniej była pewna wątpliwości. Zupełnie jak ja.
-Nie no, co ty.. Po prostu nie będziemy się widziały przez jakiś czas. Ale obiecuję, że kiedy wszystko ucichnie, to w jakiś sposób się z wami zobaczę. Przynajmniej głęboko w to wierzę.
-Nie możemy nawet do siebie zadzwonic, pisac albo rozmawiac przez laptopa... Jak ty sobie to wyobrażasz? - zasmuciła się Francesca.
-Wiesz, nie mam pojęcia. Ale jestem pewna, że to wytrzymamy. Jedyne, czego teraz żałuję, to to, że nie mogłam pożegnac się z Naty..
-To nie jej wina, sama wiesz! Lena zachorowała i Naty została, żeby jej pomóc... - wytłumaczyła ją Camila.
-Lena... Znowu ona.
Miałam tej dziewczyny po dziurki w nosie. Utrudniła mi kontakt z moją naj-naj-naj-najlepszą przyjaciółką.
-Myślałam, że się pogodziłyście - zdziwiła się Cami.
-No wiem, ale od tej całej afery o porwaniu Fede i odkąd zaczęłam się nad tym zastanawiac.. Już nie wiem, komu ufac. To ktoś ze Studia, możliwe, że nawet jest teraz ze mną na wakacjach, a ja nic nie wiem na ten temat! To strasznie mnie męczy.
-Wytrzymasz, Ludmi - Vilu starała się mnie podtrzymac na duchu.
-Wiem, jakoś dam sobie radę.. Ale tak mnie to niecierpliwi... Kiedy sobie pomyślę, że życie w Buenos Aires się toczy, a mnie przy nim nie będzie, serce mi pęka.
-Spokojnie, Federico też przecież ma wyjechac do Włoch, nic nie stracicie - próbowała mnie pocieszac Fran.
-Dzięki... Ale mam do was ogromną prośbę..
-Jaką? - zapytały chórem.
-Nie mówice mu, że możliwe, że kiedyś wrócę. Nie chcę mu robic nadziei. Prawdę mówiąc, nadal obawiam się Buenos Aires i nie wiem, czy chcę wrócic... Niech Federico ułoży sobie życie na nowo i już o mnie nie myśli.
-Ale przecież wy się kochacie! - zaprzeczyła Camila.
-Wiem, wiem, że go kocham. I że on kocha mnie. Ale ja nie wiem, czy go jeszcze zobaczę, rozumiesz? I jeśli nawet nie, to sama nie wiem, jak to zniesie.
-Ludmiła, podejmujesz złą decyzję - Francesca jako pierwsza to stwierdziła.
-Wytrzymałabyś w związku na odległośc, Fran? Dobrze wiem, że Marco i ty tego nie tolerujecie. Szczególnie, że nie miałabym z Federico żadnego, ale to żadnego kontaktu.
-Prawdę mówiąc, ja ją rozumiem - poparła mnie Violetta.
-Co? - Camila nie wierzyła w usłyszane przed chwilą słowa.
-Nie wie, czy wróci, a skoro mogą się już więcej nie zobaczyc, to czemu mają cierpiec? - wyjaśniła.
-No, dobrze, ale chyba wystarczająco już cierpieli, kiedy się rozstali i to nie wyszło - Camila nadal stała przy swoim.
-Ja się z nią zgadzam tylko dlatego, że nie popieram związku na odległośc - potwierdziła Francesca.
-No, dziewczyny! Chyba nie macie zamiaru tak po prostu skazac Fedemiłę na koniec?! - Camila chyba nie miała zamiaru przestac.
-Fedemiłę? - zaśmiałam się. - Też sobie wymyśliłaś!
-No, połączenia waszych imion!! Tak samo jak... Marcesca albo.. Leonetta.
-Wow - zaskoczyła się Vilu. - Niezłe masz pomysły.
-Tak, a gdzie Camila i Broduey? - narzuciła Francesca.
-Bromila! - wykrzyknęłam.
Przez ostatni czas śmiałyśmy się do łez. Zamierzałyśmy wykorzystac nasze ostatnie 2 godziny.
Na całej podłodze rozłożyłyśmy koce i kołdry, poduszki i prześcieradła.
Wywaliłyśmy się na nich i przyniosłyśmy swoje lakiery do paznokci i kosmetyki.
Dopiero później dołączyła do nas Lara, która wcześniej wyszła z Diego na wspólne zakupy przed podróżą, żeby kupic coś smacznego.
Skończyło się na pewnym łańcuchu:
Ja malowałam Violę, ona malowała Larę, Lara malowała Camilę, Cami Francescę, a Fran mnie.
Później zaczęłyśmy robic sobie rozmaite fryzury:
2 godziny minęły tak szybko, w końcu nadszedł czas rozstania.
-Będę za wami wszystkimi tęsknic - powiedziałam, przytulając każdego z osobna. Spotkaliśmy się na placu przed hotelem, później bus miał ich zawieśc na lotnisko.
-Czemu z nami nie jedziesz? - powiedział Marco, całując mnie na pożegnanie w policzek.
-Właśnie - przytuliła mnie Lara. - Podróż przebiegłaby lepiej.
-Nie mogę - zaczęłam. - Tak jakoś wyszło.
-Będziemy tęsknic - Andreas uścisnął mnie z zdumiewającą siłą. - Wszyscy.
-Wiem, i z tego się cieszę. Że mam takich przyjaciół - uśmiechnęłam się. - Swoją drogą, za chwilę mnie udusisz!
-Pamiętaj, że zawsze będziemy w Buenos Aires, więc dzwoń - Diego uronił łzę. Nie wiedziałam, że chłopaki tak mają przy pożegnaniach. Ale nie dziwię mu się, znaliśmy się od małego i nagle po prostu musimy się rozstac. - Telefon zawsze mam przy sobie.
-Przecież wiem - zaśmiałam się, przytuliłam mocno i zmierzwiłam mu włosy. - Znam cię nie od dzisiaj.
-Kurde, Ludmiła. Coś ciężko będzie mi o tobie zapomniec - Leon zrobił tę swoją zabawną, ale uroczą minę, na którą leciały zawsze wszystkie dziewczyny z sąsiedztwa. Dobrze wiem, bo mieszkałam niedaleko.
-Ha, nie musicie wcale zapominac. Po prostu na jakiś czas się żegnamy - uścisnął mnie i lekko pokołysał, po czym poklepałam go po ramieniu. Wiedziałam, że mogę sobie na to pozwolic.
Całusem w policzek pożegnałam się również ze swoimi najlepszymi przyjaciółkami na świecie.
-Broduay, przede wszystkim powiem ci jedno: Jak mnie nie będzie, to nie będziecie się mogli do nikogo zwrócic z Camilą o pomoc, więc może po prostu się nie rozstawajcie - po tych słowach, oboje się zaśmiali - A przynajmniej nie, kiedy mnie tam nie będzie. Chcę znac każdy pikantny szczegół.
Po tych słowach, wszyscy się głośno zaśmialiśmy.
I w końcu nadszedł ten czas....
Pożegnanie z Federico...
Baaardzo się cieszę, że wreszcie będzie kolejny sezon ^_^ Będę mogła wreszcie zacząc pisac o 3 sezonie fioletowego serialu ;33
A tymczasem...
Czeka was teraz pożeganie z przyjaciółmi Ludmiły i rozpoczęcie w jej życiu zupełnie nowego rozdziału ^^
Powodzenia!!!!! <3
Dziękuję wam bardzo za wszystkie wasze komentarze!! ;*
Poniedziałek, 17.53
TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
Wszyscy już byli gotowi do wyjazdu....
Wszyscy, oprócz mnie.
A czemu?
Nie chcę nic wypominac, ale nie jadę...
W dodatku nie mogę nikogo o to obwiniac, sama tak zdecydowałam.
Marie ostatnio nie za często odzywała się do rodziców, ponieważ sądziła, że to oni zabronili mi jechac.
Ale wyjaśnię jej dopiero po wyjeździe przyjaciół, że to ja zdecydowałam się tam nie wybierac.
Tego dnia po raz ostatni spotkałam się na wspólnych pogaduszkach z Violettą, Francescą i Camilą.
Czekał nas długi czas rozłąki i sama nie wiedziałam, kiedy je ponownie zobaczę.
Jedno wiem - nie pozwolę tak szybko zakończyc naszej przyjaźni.
-Czyli dzisiaj się rozstajemy? - odparła Fran.
-Najwidoczniej, tak. Ale spokojnie dziewczyny, wszystko się ułoży - starałam się nadac naszej rozmowie odpowiednie tempo. -O której macie lot?
-Około 20.00 - sprawdziła na bilecie Camila.
-Więc mamy jeszcze 2 godziny - podsumowałam. - Z pewnością ich nie przetracimy.
-Czy nasza rozłąka.... Oznacza koniec przyjaźni? - Violetta najwidoczniej była pewna wątpliwości. Zupełnie jak ja.
-Nie no, co ty.. Po prostu nie będziemy się widziały przez jakiś czas. Ale obiecuję, że kiedy wszystko ucichnie, to w jakiś sposób się z wami zobaczę. Przynajmniej głęboko w to wierzę.
-Nie możemy nawet do siebie zadzwonic, pisac albo rozmawiac przez laptopa... Jak ty sobie to wyobrażasz? - zasmuciła się Francesca.
-Wiesz, nie mam pojęcia. Ale jestem pewna, że to wytrzymamy. Jedyne, czego teraz żałuję, to to, że nie mogłam pożegnac się z Naty..
-To nie jej wina, sama wiesz! Lena zachorowała i Naty została, żeby jej pomóc... - wytłumaczyła ją Camila.
-Lena... Znowu ona.
Miałam tej dziewczyny po dziurki w nosie. Utrudniła mi kontakt z moją naj-naj-naj-najlepszą przyjaciółką.
-Myślałam, że się pogodziłyście - zdziwiła się Cami.
-No wiem, ale od tej całej afery o porwaniu Fede i odkąd zaczęłam się nad tym zastanawiac.. Już nie wiem, komu ufac. To ktoś ze Studia, możliwe, że nawet jest teraz ze mną na wakacjach, a ja nic nie wiem na ten temat! To strasznie mnie męczy.
-Wytrzymasz, Ludmi - Vilu starała się mnie podtrzymac na duchu.
-Wiem, jakoś dam sobie radę.. Ale tak mnie to niecierpliwi... Kiedy sobie pomyślę, że życie w Buenos Aires się toczy, a mnie przy nim nie będzie, serce mi pęka.
-Spokojnie, Federico też przecież ma wyjechac do Włoch, nic nie stracicie - próbowała mnie pocieszac Fran.
-Dzięki... Ale mam do was ogromną prośbę..
-Jaką? - zapytały chórem.
-Nie mówice mu, że możliwe, że kiedyś wrócę. Nie chcę mu robic nadziei. Prawdę mówiąc, nadal obawiam się Buenos Aires i nie wiem, czy chcę wrócic... Niech Federico ułoży sobie życie na nowo i już o mnie nie myśli.
-Ale przecież wy się kochacie! - zaprzeczyła Camila.
-Wiem, wiem, że go kocham. I że on kocha mnie. Ale ja nie wiem, czy go jeszcze zobaczę, rozumiesz? I jeśli nawet nie, to sama nie wiem, jak to zniesie.
-Ludmiła, podejmujesz złą decyzję - Francesca jako pierwsza to stwierdziła.
-Wytrzymałabyś w związku na odległośc, Fran? Dobrze wiem, że Marco i ty tego nie tolerujecie. Szczególnie, że nie miałabym z Federico żadnego, ale to żadnego kontaktu.
-Prawdę mówiąc, ja ją rozumiem - poparła mnie Violetta.
-Co? - Camila nie wierzyła w usłyszane przed chwilą słowa.
-Nie wie, czy wróci, a skoro mogą się już więcej nie zobaczyc, to czemu mają cierpiec? - wyjaśniła.
-No, dobrze, ale chyba wystarczająco już cierpieli, kiedy się rozstali i to nie wyszło - Camila nadal stała przy swoim.
-Ja się z nią zgadzam tylko dlatego, że nie popieram związku na odległośc - potwierdziła Francesca.
-No, dziewczyny! Chyba nie macie zamiaru tak po prostu skazac Fedemiłę na koniec?! - Camila chyba nie miała zamiaru przestac.
-Fedemiłę? - zaśmiałam się. - Też sobie wymyśliłaś!
-No, połączenia waszych imion!! Tak samo jak... Marcesca albo.. Leonetta.
-Wow - zaskoczyła się Vilu. - Niezłe masz pomysły.
-Tak, a gdzie Camila i Broduey? - narzuciła Francesca.
-Bromila! - wykrzyknęłam.
Przez ostatni czas śmiałyśmy się do łez. Zamierzałyśmy wykorzystac nasze ostatnie 2 godziny.
Na całej podłodze rozłożyłyśmy koce i kołdry, poduszki i prześcieradła.
Wywaliłyśmy się na nich i przyniosłyśmy swoje lakiery do paznokci i kosmetyki.
Dopiero później dołączyła do nas Lara, która wcześniej wyszła z Diego na wspólne zakupy przed podróżą, żeby kupic coś smacznego.
Skończyło się na pewnym łańcuchu:
Ja malowałam Violę, ona malowała Larę, Lara malowała Camilę, Cami Francescę, a Fran mnie.
Później zaczęłyśmy robic sobie rozmaite fryzury:
Lu |
Vilu |
Cami |
Lara |
Fran |
2 godziny minęły tak szybko, w końcu nadszedł czas rozstania.
-Będę za wami wszystkimi tęsknic - powiedziałam, przytulając każdego z osobna. Spotkaliśmy się na placu przed hotelem, później bus miał ich zawieśc na lotnisko.
-Czemu z nami nie jedziesz? - powiedział Marco, całując mnie na pożegnanie w policzek.
-Właśnie - przytuliła mnie Lara. - Podróż przebiegłaby lepiej.
-Nie mogę - zaczęłam. - Tak jakoś wyszło.
-Będziemy tęsknic - Andreas uścisnął mnie z zdumiewającą siłą. - Wszyscy.
-Wiem, i z tego się cieszę. Że mam takich przyjaciół - uśmiechnęłam się. - Swoją drogą, za chwilę mnie udusisz!
-Pamiętaj, że zawsze będziemy w Buenos Aires, więc dzwoń - Diego uronił łzę. Nie wiedziałam, że chłopaki tak mają przy pożegnaniach. Ale nie dziwię mu się, znaliśmy się od małego i nagle po prostu musimy się rozstac. - Telefon zawsze mam przy sobie.
-Przecież wiem - zaśmiałam się, przytuliłam mocno i zmierzwiłam mu włosy. - Znam cię nie od dzisiaj.
-Kurde, Ludmiła. Coś ciężko będzie mi o tobie zapomniec - Leon zrobił tę swoją zabawną, ale uroczą minę, na którą leciały zawsze wszystkie dziewczyny z sąsiedztwa. Dobrze wiem, bo mieszkałam niedaleko.
-Ha, nie musicie wcale zapominac. Po prostu na jakiś czas się żegnamy - uścisnął mnie i lekko pokołysał, po czym poklepałam go po ramieniu. Wiedziałam, że mogę sobie na to pozwolic.
Całusem w policzek pożegnałam się również ze swoimi najlepszymi przyjaciółkami na świecie.
-Broduay, przede wszystkim powiem ci jedno: Jak mnie nie będzie, to nie będziecie się mogli do nikogo zwrócic z Camilą o pomoc, więc może po prostu się nie rozstawajcie - po tych słowach, oboje się zaśmiali - A przynajmniej nie, kiedy mnie tam nie będzie. Chcę znac każdy pikantny szczegół.
Po tych słowach, wszyscy się głośno zaśmialiśmy.
I w końcu nadszedł ten czas....
Pożegnanie z Federico...
Jejku ;-;
OdpowiedzUsuńCzemu tak genialnie piszesz? *.*
Bede to powtarzala po 100000 razy!
Juz czekam na kolejny :*
Na pewno smutny no bo cos bedzie ze mna nie tak jesli nie bedzie mi przykro przy rozstaniu Fedemili :CCC
WENY KOCHANA ;****
Buziole-Maja♥♥♥
Haha, dziękuję ♥
UsuńNo, rozdział nieco przykry będzie, ale mam nadzieję, że mimo to się spodoba :3
Dzięki i wzajemnie <3
OMG!!!!!
OdpowiedzUsuńRozdział BOSKI!!!!
A na końcówce to się popłakałam :(
Dlaczego oni muszą wyjechać, a ona zostać?!!!!
Dlaczego Ludmila ma takich rodziców???
To wszystko przez nich!!!
Gdyby nie oni to by nie musiała wyjeżdżać, ani opiekować się Marie i mogłaby spokojnie wrócić do domu !!!!!
Czekam na kolejny wspaniały rozdział <3333333
Weny <3
Kocham<3
Besos<3
PS: I tak jak prosiłaś info: Opublikowałam rozdział :)
Miło, że rozdział wzbudził u ciebie emocje xD ;3
UsuńTeż mnie zastanawia, dlaczego oni tacy są, ale jakoś tak mi się uśmiechało, żeby to tak napisac ;3
No, mogłaby, mogłaby, na początku miałam plan, że wyjedzie, ale stwierdziłam, że wtedy wszystko w tym opowiadaniu wydawałoby się takie proste ;3
Dziękuję, informuj mnie dalej, bo oczywiście ja ciągle zaglądam <3
OMG!!!!!ªªªªªªªªªªªªªªª!! BOSKI
OdpowiedzUsuńSZKODA MI LU :C
POWODZENIA I DO NEXTA!!!
K.C. <3
Przepraszam ze taki krotki :<
Nic się nie stało, cieszę się z nawet najktórszego komentarza <3
UsuńDziękuję ;**
(wracaj już do tego swojego bloga, bo nie mogę się doczekac kolejnego rozdziału xd )
Boski i cudowny <3
OdpowiedzUsuńBiedna Lu musi rozstać się z przyjaciółmi
Chociaż w sumie taki był jej wybór
Ja na jej miejscu wyjechałabym z daleka od rodziców których nie interesuje mój los i szukałabym szczęścia w Buenos Aires. A Marie zabrałabym że sobą
Fedemiła nie może się pożegnać. Muszą na nowo powiedzieć sobie dzień dobry i znowu być razem. Ta rozłąka jest straszna
Nie mogę doczekać się nexta
Pozdrawiam
No, niestety, ale muszą się rozstac ;((
UsuńTak jakoś mi to spasowało.
Wiesz, tacy rodzice to zdecydowanie nie jest skarb, ja szczerze zrobiłabym to samo na jej miejscu, ale chodziło również i o to, że nie chciała Marie narażac na niebezpieczeństwo z powodu tego całego zamieszania w sprawie bieznesu jej rodziców :)
Dziękuję ci bardzo ;**
O jeny...
OdpowiedzUsuńjak ja dawno nie komentowałam.
Słonko, bardzo Cię przepraszam.
Czytam każdy rozdział. Naprawdę.
Popłakałam się przy tym pożegnaniu. Nie wiem co Ty robisz, że tak dobrze piszesz. Zazdro i już.
Słonko, czy to serio Lena? Wiesz, znając ją...
No nic, bardzo Cię przepraszam, ale spieszę się strasznie.
Czekam na next <3
K.C. ♥
P.s. Ktokolwiek jest odpowiedzialny za to porwanie, zapewne znów uderzy i porwie kogoś na pustynię xD
Nic się nie stało ;3
UsuńNie piszę aż tak dobrze jak ty, sama powinnaś o tym wiedziec, bo komentuję teraz KAŻDY twój rozdział na twym przecudownym blogu :3
Nic nie powiem na temat Leny, nie chcę ujawniac żadnych szczegółów, powiem jednak, że w 3 sezonie opowiadania będzie wieeelkie zamieszanie i mnóstwo nowych postaci, które będą miały związek z tym wszystkim, będą oczywiście wynajęte itp. itd. ale na razie nic nie zdradzam, bo zniszczę waszą szansę na bawienia się w detektywów :3 ^^
A z tą pustynią to mnie rozbrajasz <33
Dzięki :)
Super ☆
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział!!!!!!
OdpowiedzUsuńPod koniec zakręciła mi się łezka :')
Strasznie mi szkoda Lu :(( I ta rozłąka z Federico ... ;( Mam nadzieję, że wszystko się ułoży i znów będą razem szczęśliwi <333 Czekam na next <3
Pozdrawiam :*
Dzieku ję <3
UsuńSzczerze? Ja też mam taką nadzieję xD Ale zapewne zrobię taką niespodziankę, że nie będą razem :) NAWYK, przepraszam xD
Nie chcę byc do przodu, bo już mam gotowych 56 rozdziałów, więc wiem, co się kiedy wydarzy xD Ale spokojnie ;3
Dziękuję, również pozdrawiam <333
Dopiero co odkryłam tego bloga i już go kochamm ;*****
OdpowiedzUsuńPiszesz naprawdę wspaniałą historię ;****
Na stówę bd tu częściej zaglądąła ;***
I teraz pytanie do cb ;**
Weszłabyś do mnie i oceniła mój blog ?
Bo zależy mi o opinii od tak wspaniałej bloggerki.
leonettaaq.blogspot.com
Mam nadzieję że skomentujesz i dodasz się do obserwatorów.
Kocham ;***
Och, ile całusów ;**
UsuńWejdę na twojego bloga i skomentuję :) Jeśli mi się spodoba, to dodam się do obserwatorów (jakbym zapomniała, to nie miej mi za złe, po prostu mam wiele na głowie, więc możesz mnie informowac, jesli pojawą się nowe rozdziały, tak, jak to robią moje czytalniczki tutaj albo na asku :))) )
Dzięki ci bardzo, kocham ;***
Pieeeeeeeeeeeeeeeeeeekny
OdpowiedzUsuńDziękuję ;*
Usuń