sobota, 8 listopada 2014

Rozdział 40. ~ "Our World"

 Mam nadzieję, że wam się spodoba ^^
Czekaliście i w końcu jest, pojawia się rozdział, w którym wszystko się zmienia ;**
Co prawda, do początku 3 sezonu Violetty jeszcze sporo czasu, ale nic nie szkodzi, bo mam nadzieję, że dam radę i wytrzymam ten stres związany z czekaniem na 1 odcinek ;D
Aha, jeśli macie jakieś pytania dotyczące bloga, moich opinii itp. to śmiało lukajcie tutaj:
(link w rozwinięciu posta)

WIĘC, JEŚLI MACIE JAKIEŚ PYTANIA, LUKAJCIE NA MÓJ ASK PRZEZNACZONY SERIALOWI <3
ask.fm/Fede_Ludmi

A teraz rodział :

Piątek, 09.00
Wszyscy zebraliśmy się w stołówce - w naszym hotelu jedliśmy wspólnie.
Goście, jak i my, schodziliśmy wtedy na dół i nakładaliśmy na talerz wszystko, na co mamy ochotę.
Niczego nikt nikomu nie bronił, mógł brac, co chce.
U nas nigdy się to nie kończyło ~ można powiedziec.
Jedyne co, kiedyś zabrakło kremu czekoladowego, ale to z powodu spasionego dzieciaka, która wciągał na śniadanie 6 kromek chleba, a do każdej jednej marnował dwa "pudełeczka" ( w którym starczało na jedną kromkę)...
Nie wspomnę już, ile wchłaniał na drugim śniadaniu, w trakcie obiadu i kolacji...
Ale wracając, wszyscy zebraliśmy się w stołówce...
Usiadłam na jednym z miejsc, na którym była karteczka z moim nazwiskiem - tak się składało, ze je podpisywano.
Przykładowo, rodzina Nerrvelo usiadłaby tylko i wyłącznie na krześle, które było podpisane ich nazwiskiem.
Jeśli była to rodzina 3-osobowa, to mogła wybrac spośród 3 miejsc.
Z resztą, co ja tu będę tłumaczyc, mnie to się wydawało oczywiste.
Usiadłam więc na jednym z miejsc z moim nazwiskiem, a Marie podała mi zapełniony talerz.
-Przyszłam pierwsza i przyniosłam dla ciebie talerz od jakiegoś gostka, powiedział, że to zamówienie. A sobie zgarnęłam wszystko, co najlepsze - uśmiechnęła się do mnie. - Pamiętasz tego spaślaka? Spodobało im się tu i przedłużyli wyjazd, dzisiaj rano wrócili znowu!
-O ni... - przerwałam. - Marie, nie można komuś wypominac tego, że jest gruby... - mówiłam, chociaż uważałam o nim to samo. - A z resztą, co ja gadam, teraz musimy wcześniej przychodzic na śniadanie!
Ujrzałam więc swój talerz i wpadłam w szok.
Skądś już kojarzyłam taki sposób przygotowania..
Kawa, sok, mleko - 3 napoje, zupełnie jak we Włoszech.
Grzanki w kształcie serca..
I...
Karteczka?!
Co robi karteczka w moim śniadaniu?
Rozwinęłam więc ją i zobaczyłam napis:
,,Wiem, stac mnie na coś bardziej oryginalnego...".
I te słowa...
Zupełnie jak w dniu moich urodzin...
Podniosłam głowę, ponieważ usłyszałam, jak ktoś się do mnie zwraca i kładzie mi ręce na ramieniu:
-Szef kuchni bardzo się starał!
Nawet nie wiecie, kogo tam zobaczyłam...
...
...
...
-Marco?! CO TY TU ROBISZ?! - wstałam i uścisnęłam przyjaciela.
-Niby to sekret, ale mogę ci powiedziec.
-Mów, umieram z ciekawości!
-Po śniadaniu, jeszcze wystygnie.
-Gadasz bzdury.
-Gadasz zupełnie jak Federico! Zupełnie! - udał oburzenie.
-Masz mi w tej chwili powiedziec, co ty tu robisz.
-No, dobra, ale nie tutaj, wyjdźmy.
Westchnęłam głęboko, a ciekawośc rozwalała mnie od środka.
Serce mi waliło, nie wiedziałam, czego jeszcze mogę się spodziewac.
Wyszliśmy na łąkę, niedaleko hotelu.
-To, mów, o co chodzi?
-Myślę, że ktoś inny ci to wyjaśni.
-Co? - powiedziałam cicho, wiedząc, że mnie nie usłyszał.
Obejrzałam się, a niedaleko za mną stał Federico.
-Ja chyba śnię... - powiedziałam do siebie.
Chłopak uśmiechnął się szeroko, a ja zaczęłam biec w jego kierunku.
Rozłożył ramiona i kiedy już go dotknęłam, uścisnęłam.. Zkręcił mną w kółko.
-To nie sen - szepnął mi do ucha. - To jawa.
-Federico, tak się cieszę -popatrzyłam mu w oczy.

Z perspektywy Federico

-To ja się cieszę, że nareszcie cię widzę - powiedziałem, kiedy zobaczyłem jej roześmiany wzrok i wpiłem się w jej usta. - Wybacz mi, proszę cię. Nie mogę bez ciebie życ.. Jesteś jak... Jak moja własna odmiana narkotyku. Zrobię co zechcesz, tylko wróc.
-Po prostu bądź - owinęła ręce wokół mojej szyi, a ja położyłem ręce na jej talii.
-Będę, obiecuję - wyszeptałem i pocałowałem ją w policzek.
-To.. Może ja nie przeszkadzam... - Marco odszedł w kierunku hotelu z rękami w górze. - Powiem pozostałym.
Razem z Ludmiłą usiedliśmy na trawie.
-To oni też tu są?
-No, tak. Zostali w ogrodzie - odpowiedziałem szybko.
-Jak mnie znalazłeś? - wtuliła się do mojej ręki.
-To.. Proste. Twoi rodzice kiedyś powiedzieli mi, że chcieliby miec wyspę. Przeglądałem naprawdę wiele stron internetowych, jeździłem po wielu firmach... W końcu natrafiłem na jakąś zakładkę "Ostatnio Kupione". Zwiedziłem wszystkie te wyspy, aż w końcu... Trafiłem na ciebie - dotknąłem lekko jej policzka.
-Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że tu ze mną jesteś. Moi rodzice wiedzą?
-Marco miał im za chwilę powiedziec - poinformowałem. - I... Chciałbym cię przeprosic. Za tyle bólu i cierpienia, które spowodowałem. Nie chciałem tego, uwierz mi...
-Wierzę, ale... Wciąż nie rozumiem, dlaczego to zrobiłeś.
-Otóż, chciałem ci to teraz wyjaśnic i opowiedziec...
-Słucham cię.

Z perspektywy Ludmiły

- Ona była chora - zaczął. - Mówię o Ivette. Chodziłem z nią, kiedy byłem w trasie, poznałem ją za kulisami. Nie znałem jeszcze wtedy twojego  prawdziwego oblicza, które tak pokochałem... Wiesz, tego dobrego. Więc, okazało się, że ma raka mózgu. Na początku było z nią w porządku, później jednak.. Zaczęła byc irytująca, wyzywała mnie, mówiła na mnie "facet za kilka groszy". No... I nie mogłem z nią zerwac, chociaż bardzo chciałem. Jej rodzice powiedzieli mi, że to prawdopodobnie jej ostatnie chwile życia i z pewnością chce umrzec z myślą, że będzie miała przy sobie kogoś, kto ją kocha. Ale ja jej nie kochałem... Nie mogłem już dłużej tego ukrywac. Wyjechałem spowortem do Studio bez słowa, a wtedy ona... Znalazła mnie. Nie mam pojęcia, jak z tego wyszła, a przecież to teoretycznie nie jest możliwe. Wtedy była taka słaba... Rak zarażał jej mózg kawałek po kawałku, a jej bliscy nie mogli nic z tym zrobic. To okropne. Naprawdę okropne. A ja kiedyś myślałem, że ją kocham... Pewnie tylko i wyłącznie dlatego, że była dla mnie uosobieniem piękna.
-Boże.. - szepnęłam sama do siebie.
-Teraz ty nim jesteś - uścisnął moją rękę. - Ale kiedy tylko wróciła... Kiedy się o tym dowiedziałem... Dostawałem mnóstwo telefonów od nieznanego numeru, a kiedy odebrałem... Umówiłem się z nią w parku, żeby to zakończyc. Żeby powiedziec, że kocham tylko ciebie. Tam w parku.. Ona mnie przytuliła. A kiedy poszłaś... Próbowała pocałowac. Powiedziałem jej, że wszystko skończone, ale.. Wiem, że coś nadal w niej pozostało.. Wiesz, z choroby. Nadal jest okrutna... W dodatku zostawiłem ją tak po prostu, chociaż wiedziałem, że jej stan jest krytyczny, a szanse na przeżycie miała znikome. Byłem draniem. Najgorsze jednak jest to, że żyłem w kłamstwie. Przez cały czas, kiedy mówiłem, że cię kocham, jakaś inna osoba myślała, że te słowa lądują tylko do niej. A ty także je ode mnie słyszałaś. I nawet nie wiesz, jak mi przykro... Jak mi przykro, że nie powiedziałem ci prawdy od razu..
Pojedyncza łza  popłynęła wzdłuż mojej twarzy. Nie mam pojęcia, czy to z powodu rozczulenia, smutku, czy też szczerości, jaką mnie teraz obdarzył.
-A ja przepraszam, że nie chciałam cię wysłuchac... I że tak pochopnie wszystko oceniłam. Teraz wiem, że nie mogłeś nic zrobic.
-Ale mogłem ci powiedziec prawdę! To właśnie było dla mnie najbardziej dobijające, ale teraz... Teraz wiem, że kocham cię tak, jak nikogo innego. Przy tobie jestem kimś innym, nie tym samym gwiazdorem, za którego się uważałem, nie tym samym Federico, który marnował tony żelu do włosów i nie chciał, żeby jego przyjaciele chociaż go dotknęli. Dzięki tobie czuję się.. Sobą. Kimś lepszym, innym. A nie idiotą, `facetem za kilka groszy`.
-Nie jesteś taki - zapewniłam, kiedy pocałował moją dłoń. - Możesz byc nawet człowiekiem, który zrobił tysiące krzywd, i tak będę cię kochała jak nikogo innego. Nie wiem, od czego to zależy. Ale coś w mojej głębi sprawia, że przyciągasz mnie jak magnes.
-Ja mam tak z tobą - objął mnie.
-Żałuję, że to wszystko się wydarzyło, że postanowiłam odejśc i zostawic wszystkich. I przede wszystkim ciebie. Dla mnie tylko ty się liczysz.
-Wyjęłaś to z moich ust - pokazał białe zęby. -Chodź.
Złapał mnie za rękę i poprowadził w kierunku plaży.
Spacerowaliśmy po wybrzeżu niemal godzinę, trzymając się za ręce.
Nieustannie patrzyłam, jakie zostawiam ślady na piasku.
-To przeszłośc - powiedział w końcu Federico.
-Co? - zapytałam, nie wiedząc, o co mu chodzi.
-Zostawiasz ślady stóp na piasku, zaznaczasz, że tamten krok miał miejsce. Mimo to, robisz kolejne i idziesz do przodu. Zostawiasz tamte za sobą. A później po prostu zmywają je fale... Zupełnie, jak przeszłośc. Wiesz, czas leczy rany.
Uśmiechnęłam się i moje usta wylądowały na jego policzku.
-A to za co? - dotknął miejsca, w którym złożyłam pocałunek.
-Za te twoje cytaty. Okazuje się, że mogą byc całkiem przydatne...
Uśmiechnął się do siebie z opuszczoną głową.
-Coś przegapiłem, kiedy się rozstaliśmy?
-Mam siostrę.
-CO? - zrobił duże oczy.
-Rodzice adoptowali Marie - dziewczynkę angielskiego pochodzenia. Jest naprawdę bardzo miła, polubisz ją.


Obeszliśmy już wyspę dookoła, dlatego postanowiliśmy wrócic do hotelu.
Z resztą, bardzo chciałam zobaczyc całą resztę.
-Cami! - pisnęłam, kiedy zobaczyłam przyjaciółkę opierającą się o barierkę na tarasie.
Jej mina od razu się poprawiła na mój widok.
-Ludmiła! - uścisnęła mnie.-Stęskniłam się - powiedziałam i dodałam: - A gdzie reszta?
-Czekają w środku. Macie bardzo miłą służbę, pewna grubsza pani ciągle kusi ich wypiekami!

-Tak, tak, to tak jakby druga wersja Olgity - usłyszałam głosy Violetty.
-Hah, Vilu! - ją także uścisnęłam.
-Naprawdę, naprawdę? Tak wyjechac i nic mi o tym nie mówic? - pouczyła mnie. - Nie robi się tego Violi! - zażartowała.
-A o mnie to już zapomniałyście? - Francesca z pretensją i oburzeniem położyła ręce na biodrach, po czym na jej twarzy pojawił się uśmiech.
Powitałam się z wszystkimi, oprócz z...
-Gdzie Nati? - zapytałam, zauważając, że nigdzie nie ma "mojej przyjaciółki od zawsze".
-Z bólem serca, Nati zdecydowała, że zostanie - odezwał się Maxi. - Podobno Lena nie za dobrze się czuła i Natalia została, by się nią zając.
-Rozumiem... - powiedziałam cicho, nie wiedząc, czy mnie usłyszał. - Muszę wam coś powiedziec.
-Słuchamy - odpowiedział za wszystkich Leon.
-Doszłam do wniosku... Vittoria nie mogła wpaśc na to od tak, tym bardziej, że nas nie znała...
I opowiedziałam im o wszystkich moich przemyśleniach...

16 komentarzy:

  1. Cudo *,*
    Fedemila <3333
    Federico w końcu odnalazł Lu :*
    Wspaniały rozdział czekam na next <333

    OdpowiedzUsuń
  2. O BOŻE!
    Nie, nic nie pobije mojej miny, kiedy przeczytałam "Marco".
    Musiałam się upewnić, że tam nie pisze "Federico" ... Ale to by było zbyt przewidywalne. Zupełnie do Ciebie nie podobne.
    Jeju, ale ja się cieszę, że oni w końcu są razem!
    Nareszcie!
    Opłacało się czekać... Na taki piękny akt miłości zdecydowanie opłacało się czekać.
    Popłakałam się. Serio.
    Matko, jaka Ty utalentowana <3
    Wiesz, ostatnio czytałam Twoje pierwsze rozdziały i doszłam do wniosku, że bardzo się rozwinęłaś. To dobrze. Piszesz coraz piękniej. A ja myślałam, że ideału nie da się poprawić.
    Masz niesamowitą smykałkę do pisania.
    Jej, mam nadzieję, że teraz już wszystko im się ułoży. Oby. <3
    I ciekawa jestem jak Mar zareaguje na Federico ^^
    No nic. Czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha ;D
      Czasem jestem dosyc przewidywalna, ale zdarza mi się, że jest na odwrót ;*
      Fajnie, że tak uważasz <33
      Dziękuję ci bardzo ;3
      Serio uważasz, że się poprawiłam? ;D ;o
      Wow, dziękuję :D
      ;***
      I LOVE YOU ♥

      Usuń
  3. Genialny *____*
    To zdziwienie, gdy przeczytałam, że Lu zobaczyła Marco. Byłam prawie pewna, że to będzie Fede XD
    Fedemiła razem ♥♥♥
    Wyznanie Fede było piękne ♥
    Czekam na nexta ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah, też się zdziwiłam, że napisałam Marco o.O
      Sama nie wiem, skąd mi to przyszło, ale nie chciałam napisac "Federico", bo pewnie wszyscy się tego spodziewali :D
      Dziękuję ;*

      Usuń
  4. Świetny post! :)
    Muszę powiedzieć, że bardzo się rozwinęłaś odtąd gdy zaczęłam cię czytać..Ach wreszcie Fedemiła znowu razem < 3333
    Oby tak dalej pisała opowiadania, masz wielki talent! ♥ :* :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, dziękujęę ;*
      Warto wiedziec, że jesteś ze mną od początku ;3
      :D
      Dzięki, besos ;**

      Usuń
  5. Czytam o śniadaniu i myślę,że to Federico,bum Marco
    Szok już byłam zawiedziona i myślałam,że Federico się nie zjawi
    Mam mega radochę,że są razem
    Reakcja Fede na wiadomość,że Lu ma siostrę bezcenna
    Ta wyspa mmm i spacer Fedemili mój ulubiony moment w tym rozdziale ,kocham tego bloga
    Jest C u d n y
    Dużo weny na nowe rozdziały
    Ściskam Mela:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, no widzisz, rozczarowałam cię :D
      Dziękujęęęę ;***

      Usuń
  6. Kochana!!
    Nic, na prawdę nic nie przebije mojej miny kiedy przeczytałam "MARCO" ! Najpierw to śniadanko i karteczka i myślę " To na 100% Fede, tylko nie chciała nam o tym powiedzieć" A tu taki zawód! Potem jak przeczytałam, że Marco chce z nią gadać i jak poszli na tą łąkę pomyślałam " Nie, nie, nie! A co jeżeli on ją pocałuje? Chyba nie rozwali Fedemiły? " I nagle FEDE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Jaka byłam pff... jestem szczęśliwa !! Nawet się popłakałam ! A miałaś mi już tego nie robić! :p I ten tekst: " To nie sen, to jawa" Boskie ;3 Potem ta rozmowa ^^ i ten spaceer ;> I powitanie z przyjaciółmi c;
    Hahah rozwaliło mnie to o tym chłopcu, co wchłaniał krem czekoladowy :D Albo druga wersja Olgity hah ;D Rozdział naprawdę NIESAMOWITY!!!!!!!!!!!! Tylko jakimi rozmyślaniami Lu się z nimi podzieliła?????? Z niecierpliwością czekam na nexta, który ma się pojawić jak najszybciej, bo inaczej uduszę :D No i na pewno będzie tak zajebisty jak ten rozdział <33
    Besos :* :* :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, dlatego właśnie napisałam "Szef kuchni bardzo się starał" :D Żeby było na Federico ^^ Ale kto by się tam domyślił ;**
      Wiesz co, ja to Fedemiły niigdy nie rozwalę ^^ Ale jak najbardziej jestem za Mechi i Xabianim ^^
      Hahaha, jakie emocje ^^ Się cieszę, że się podobało ;D
      Dzięki ;**

      Usuń
  7. WOW!!!
    Genialny Geniuszu!!!!!
    Normalnie jak Marco się pojawił, a potem Fede i reszta <333333333
    Jak Ja się cieszę, że jej nie uwierzyli <33333
    Ale dlaczego skończyłaś rozdział jak Ludmi miała opowiedzieć Swoje przemyślenia??!!!!!!
    Teraz muszę czekać na następny rozdział, żeby dowiedzieć się kto jest tym lokajem i ogrodnikiem i jak to dokładnie szło :(
    Czekam z niecierpliwością na next <3333
    Koffam <3333333333333333333333333333333333333333333333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A skończyłam tak, żeby nieco wzbudzic ciekawośc ;D
      Wiesz, raczej dokładnie nie będzie napisane o tym lokaju, pozwolę sobie zdradzic, że na miejscu ogrodnika powinna byc Vittoria (więcej o niej w BOHATEROWIE), a lokajem to jeszcze nie powiem, kto jest, to trochę się fabuła rozbuduje ;D
      Ludmiła z resztą sama nie ma pojęcia, kto za tym wszystkim stoi ;D <3
      Dziękuję, besos ;*

      Usuń

Każdy komentarz = mobilizacja do pisania ♥
Nie masz konta? Skomentuj ANONIMOWO!