Na sam początek chciałam wa przeprosic ;( <3
Wiem, że długo nie pisałam i ten teges, ale powiem szczerze, że była to wina tego, że mam wrażenie, że nikt już nie czyta ;/ Chodzi bardziej o to, że wszystkie najlepsze czytelniczki jakie miałam, ostatnio wcale nie komentują tego bloga, co wiąże się pewnie z tym, że również już nie spoglądają ;/
Trochę przygnębiające, ale cóż...
Postanowiłam jednak, że opublikuję kolejny rozdział, bo prawdą jest ,że chciałabym dostawac komentarze, to bardzo motywuje do dalszego zadania, ale przecież piszę tego bloga również dla własnego dobrego samopoczucia i żeby wyrażac siebie poprzez pisanie o Fedemile ;D
Dlatego też, nie wiem, kiedy pojawi się kolejna notka, wiadomo, szkoła i wg, ale postaram się je regularnie teraz dodawac...
Wstałam dzisiaj wyjątkowo późno.
Kiedy tylko weszłam do kuchni, na stole zauważyłam kartkę.
To na pewno od Federico, była napisana jego piórem i pachniała wodą kolońską.
,,Ludmi, pojechałem coś załatwic na mieście. Violetta powiedziała, że chętnie się z tobą za ten czas spotka, więc zadzwoń do niej, kiedy tylko wstaniesz. Wróc przed 14 do domu, to razem spędzimy popołudnie. Zaplanowałem coś na tę okazję ~ Fede"
Ciekawe, co przyszykował...
Wybrałam telefon do Violetty i umówiłyśmy się na spotkanie w parku.
Założyłam dżinsy i złotą bluzkę, na którą zarzuciłam srebrny sweter z cekinami, bo było wyjątkowo wietrznie.
Wsiadłam do swojego samochodu i ruszyłam w drogę.
-Viola! - powitałam ją już na wejściu.
Brunetka przytuliła mnie mocno.
-To może chodźmy na spacer?
-Jasne - zawołałam radośnie.
Przeszłyśmy się kawałek i usiadłyśmy na jednej z ławek.
Z perspektywy Violetty
Ludmiła wciąż opowiadała o dniach spędzonych z Federico.
Nawet miło mi się tego słuchało, uwielbiam takie opowiastki.
Ale już po kilku minutach coś innego zwróciło moją uwagę.
Federico właśnie przytulał się z jakąś ładną brunetką!
Nie mogłam pozwolic, żeby Ludmiła to zobaczyła...
Kiedyś znajdowałam się w tej samej sytuacji - widziałam Leona, który obejmuje się z Larą...
Pochopnie oceniłam sytuację i miałam za swoje...
Cierpiałam, i to jak.
Nie zrobię tego Ludmile!
Za wszelką cenę próbowałam odwrócic jej uwagę.
-Hej, Ludmi, może pójdziemy na lody? Truskawkowe, bardzo je lubię.. Czekoladowe też są ok, chociaż cytrynowe.. O tak, cytrynowe! Tylko nie śmietanka, przejadła mi się ostatnio. Na pewno znajdą jeszcze smak kokosowy, może więc pucharek? Trochę tych smaków znajdę - mówiłam, chociaż wiem, że gadałam całkiem bez sensu, jednak tak szybko, że nawet nie wiem, czy mnie zrozumiała.
Pociągnęłam ją za rękę.
-Violetta, co ty wyprawiasz? Zwykle to Cami jest taka rozgadana! Chodźmy lepiej do kawiarni!
Nie zdążyłam jej powstrzymac...
Z perspektywy Ludmiły
Obróciłam się na pięcie i myślałam, że za chwilę zburzę się od środka, że Violetta będzie musiała mnie złapac, zanim zemdleję.
Łzy stanęły mi w oczach.
Muszę to wyjaśnic!
Nie wytrzymałam, pobiegłam w kierunku Federico i warknęłam w jego stronę:
-Co ty tutaj robisz?! Miałeś byc na mieście! I co to za dziewczyna?!
Może lekko przesadziłam, może to tylko koleżanka.
-To.. Ivette, moja była dziewczyna - powiedział nieco ciszej.
-Była? - najwyraźniej Ivette nie miała tego usłyszec. - Co ty gadasz, Feduś! Przecież jesteśmy razem! Jestem Ivette, jego DZIEWCZYNA. A ty to niby kto?
Zamiast jej odpowiedziec, popatrzyłam z wyrzutem na Federico.
Prychnęłam - raczej ze smutku, nie ze złości.
-Jak mogłeś? - wyszeptałam tylko, po czym zwróciłam się do Violetty: - Widziałaś. Czemu mi nie powiedziałaś?
-Nie chciałam ci złamac serca...
-Już jest złamane.
Odbiegłam w popłochu, czując na sobie wzrok wszystkich zgromadzonych teraz w parku.
Miałam ochotę krzyknąc "I co się tak gapicie?! Nigdy nie widzieliście zranionej dziewczyny?!"..
Wsiadłam do swojego samochodu i z naciskiem uderzyłam dłońmi o kierownicę.
Odjechałam w kierunku domu.
Jak mógł mi to zrobic, jak mógł?
I pomyślec, że ja mu kolejny raz wybaczyłam!
Czemu to zrobił?
Zapewniał mnie, że jestem jedyną jego miłością...
Zaręczyliśmy się!
Czemu?
Czemu?!
To pytanie zaprzątało moją głowę...
Szybko spakowałam u siebie wszelkie walizki, jakie miałam.
Oczywiście, nie spakuję wszystkich swoich ciuchów, więc wzięłam tylko te ulubione.
Zostawiłam pierścionek zaręczynowy na łóżku wraz z listem pożegnalnym, który napisałam na szybko na kolanie.
Zaniosłam 10 podręcznych bagaży do samochodu i ucisnęłam je na tylnych siedzeniach i w bagażniku.
-Dam sobie bez niego radę - szepnęłam sama do siebie.
Silnik auta zagruchotał i w końcu samochód ruszył się z miejsca.
--------DOM------------
Dojechałam do domu rodziców i weszłam do środka.
-Córciu, co ty tutaj robisz? Tak właśnie sobie - odezwała się mama. - że mogłabym cię porwac na zakupy.
-Tak, tak mamo. A.. Mogę u was zostac na jakiś czas?
-No, dobrze. Akurat mamy urlop...
Nie pytałam, dlaczego.
-Hej, tato - odezwałam się do ojca, który siedział na kanapie i pił piwo z puszki.
-Witaj, kochanie - usłyszałam w odpowiedzi.
-To jak, mamo. Jedziemy?
Moja rodzicielka pokiwała twierdząco głową.
Dzisiaj czułam nieustającą obojętnośc..
Mimo wszystko, udawałam przed rodzicami, że wszystko w porządku.
Kiedy mama usiadła za kierownicą, zajęłam miejsce pasażera.
-Federico chyba nie miał nic przeciwko temu, że zabieram mu na jakiś czas narzeczoną? - zagaiła mama.
-Nie jestem jego narzeczoną - odparłam.
-Co?! Ale jak to? Wytłumaczysz mi, kiedy będziemy w centrum...
-----------CENTRUM-----------
Razem z mamą po zakupach poszłyśmy do kawiarni.
-Poproszę miodownik i kawę rozpuszczalną.. 3 łyżeczki cukru i 27 ml mleka - mama złożyła zamówienie.
Jeśli chodzi o kawę, moja mama jest bardzo wymagająca. Miałam szczęście, że nie jest to kawiarnia, której obojętne jest, ile nalejesz mleka. Tutaj cenią sobie zdanie klientów. Moja mama wyczuje, jeśli naleją jej o 1 ml za dużo.
-A ty, co chcesz, córciu? - zwróciła się do mnie.
-Kawę latte - rzuciłam tylko. - A macie może jakieś ciastko czekoladowe?
-Naszą specjalnością jest Słodka Fantazja, ciasto przekładane czekoladą z kawałkami wiśni w likierze.
-Więc poproszę.
-Na zamówienie proszę poczekac 5-10 minut.
Kiedy tylko kelner odszedł, mama powiedziała:
-Zwykle nie objadasz się czekoladą. Powiedz mi, co się stało?
-Nie mogę chociaż raz zrobic wyjątku? - warknęłam w jej stronę. - Ech, przepraszam... Chodzi o to... Federico miał inną dziewczynę, podczas, gdy był ze mną - mówiłam szybko i opuściłam głowę, żeby nie widziała moich łez.
-O matko, kochanie... Musi ci byc ciężko.
-Tydzień po moich 18 urodzinach... Rozumiesz? Rozumiesz, co ja teraz czuję?! Powtarzał, że mnie kocha, że jestem jego jedyną i najważniejszą...
Mama wstała z miejsca i przytuliła mnie mocno.
Wybuchnęłam płaczem.
Wiedziałam, że wszyscy się na mnie patrzą.
Nie przejmowałam się tym.
Cierpienie już takie jest...
Wiem, że długo nie pisałam i ten teges, ale powiem szczerze, że była to wina tego, że mam wrażenie, że nikt już nie czyta ;/ Chodzi bardziej o to, że wszystkie najlepsze czytelniczki jakie miałam, ostatnio wcale nie komentują tego bloga, co wiąże się pewnie z tym, że również już nie spoglądają ;/
Trochę przygnębiające, ale cóż...
Postanowiłam jednak, że opublikuję kolejny rozdział, bo prawdą jest ,że chciałabym dostawac komentarze, to bardzo motywuje do dalszego zadania, ale przecież piszę tego bloga również dla własnego dobrego samopoczucia i żeby wyrażac siebie poprzez pisanie o Fedemile ;D
Dlatego też, nie wiem, kiedy pojawi się kolejna notka, wiadomo, szkoła i wg, ale postaram się je regularnie teraz dodawac...
A propo!
konkurs na One Shot...
Jeśli macie mi wysłac swojego One Shota do konkursu, to wysyłajcie go prędko pod mój adres email:
fisia108@interia.pl
Środa, 10.45
8 DNI PÓŹNIEJ...Wstałam dzisiaj wyjątkowo późno.
Kiedy tylko weszłam do kuchni, na stole zauważyłam kartkę.
To na pewno od Federico, była napisana jego piórem i pachniała wodą kolońską.
,,Ludmi, pojechałem coś załatwic na mieście. Violetta powiedziała, że chętnie się z tobą za ten czas spotka, więc zadzwoń do niej, kiedy tylko wstaniesz. Wróc przed 14 do domu, to razem spędzimy popołudnie. Zaplanowałem coś na tę okazję ~ Fede"
Ciekawe, co przyszykował...
Wybrałam telefon do Violetty i umówiłyśmy się na spotkanie w parku.
Założyłam dżinsy i złotą bluzkę, na którą zarzuciłam srebrny sweter z cekinami, bo było wyjątkowo wietrznie.
Wsiadłam do swojego samochodu i ruszyłam w drogę.
-Viola! - powitałam ją już na wejściu.
Brunetka przytuliła mnie mocno.
-To może chodźmy na spacer?
-Jasne - zawołałam radośnie.
Przeszłyśmy się kawałek i usiadłyśmy na jednej z ławek.
Z perspektywy Violetty
Ludmiła wciąż opowiadała o dniach spędzonych z Federico.
Nawet miło mi się tego słuchało, uwielbiam takie opowiastki.
Ale już po kilku minutach coś innego zwróciło moją uwagę.
Federico właśnie przytulał się z jakąś ładną brunetką!
Nie mogłam pozwolic, żeby Ludmiła to zobaczyła...
Kiedyś znajdowałam się w tej samej sytuacji - widziałam Leona, który obejmuje się z Larą...
Pochopnie oceniłam sytuację i miałam za swoje...
Cierpiałam, i to jak.
Nie zrobię tego Ludmile!
Za wszelką cenę próbowałam odwrócic jej uwagę.
-Hej, Ludmi, może pójdziemy na lody? Truskawkowe, bardzo je lubię.. Czekoladowe też są ok, chociaż cytrynowe.. O tak, cytrynowe! Tylko nie śmietanka, przejadła mi się ostatnio. Na pewno znajdą jeszcze smak kokosowy, może więc pucharek? Trochę tych smaków znajdę - mówiłam, chociaż wiem, że gadałam całkiem bez sensu, jednak tak szybko, że nawet nie wiem, czy mnie zrozumiała.
Pociągnęłam ją za rękę.
-Violetta, co ty wyprawiasz? Zwykle to Cami jest taka rozgadana! Chodźmy lepiej do kawiarni!
Nie zdążyłam jej powstrzymac...
Z perspektywy Ludmiły
Obróciłam się na pięcie i myślałam, że za chwilę zburzę się od środka, że Violetta będzie musiała mnie złapac, zanim zemdleję.
Łzy stanęły mi w oczach.
Muszę to wyjaśnic!
Nie wytrzymałam, pobiegłam w kierunku Federico i warknęłam w jego stronę:
-Co ty tutaj robisz?! Miałeś byc na mieście! I co to za dziewczyna?!
Może lekko przesadziłam, może to tylko koleżanka.
-To.. Ivette, moja była dziewczyna - powiedział nieco ciszej.
-Była? - najwyraźniej Ivette nie miała tego usłyszec. - Co ty gadasz, Feduś! Przecież jesteśmy razem! Jestem Ivette, jego DZIEWCZYNA. A ty to niby kto?
Zamiast jej odpowiedziec, popatrzyłam z wyrzutem na Federico.
Prychnęłam - raczej ze smutku, nie ze złości.
-Nie chciałam ci złamac serca...
-Już jest złamane.
Odbiegłam w popłochu, czując na sobie wzrok wszystkich zgromadzonych teraz w parku.
Miałam ochotę krzyknąc "I co się tak gapicie?! Nigdy nie widzieliście zranionej dziewczyny?!"..
Wsiadłam do swojego samochodu i z naciskiem uderzyłam dłońmi o kierownicę.
Odjechałam w kierunku domu.
Jak mógł mi to zrobic, jak mógł?
I pomyślec, że ja mu kolejny raz wybaczyłam!
Czemu to zrobił?
Zapewniał mnie, że jestem jedyną jego miłością...
Zaręczyliśmy się!
Czemu?
Czemu?!
To pytanie zaprzątało moją głowę...
Szybko spakowałam u siebie wszelkie walizki, jakie miałam.
Oczywiście, nie spakuję wszystkich swoich ciuchów, więc wzięłam tylko te ulubione.
Zostawiłam pierścionek zaręczynowy na łóżku wraz z listem pożegnalnym, który napisałam na szybko na kolanie.
Zaniosłam 10 podręcznych bagaży do samochodu i ucisnęłam je na tylnych siedzeniach i w bagażniku.
-Dam sobie bez niego radę - szepnęłam sama do siebie.
Silnik auta zagruchotał i w końcu samochód ruszył się z miejsca.
--------DOM------------
Dojechałam do domu rodziców i weszłam do środka.
-Córciu, co ty tutaj robisz? Tak właśnie sobie - odezwała się mama. - że mogłabym cię porwac na zakupy.
-Tak, tak mamo. A.. Mogę u was zostac na jakiś czas?
-No, dobrze. Akurat mamy urlop...
Nie pytałam, dlaczego.
-Hej, tato - odezwałam się do ojca, który siedział na kanapie i pił piwo z puszki.
-Witaj, kochanie - usłyszałam w odpowiedzi.
-To jak, mamo. Jedziemy?
Moja rodzicielka pokiwała twierdząco głową.
Dzisiaj czułam nieustającą obojętnośc..
Mimo wszystko, udawałam przed rodzicami, że wszystko w porządku.
Kiedy mama usiadła za kierownicą, zajęłam miejsce pasażera.
-Federico chyba nie miał nic przeciwko temu, że zabieram mu na jakiś czas narzeczoną? - zagaiła mama.
-Nie jestem jego narzeczoną - odparłam.
-Co?! Ale jak to? Wytłumaczysz mi, kiedy będziemy w centrum...
-----------CENTRUM-----------
Razem z mamą po zakupach poszłyśmy do kawiarni.
-Poproszę miodownik i kawę rozpuszczalną.. 3 łyżeczki cukru i 27 ml mleka - mama złożyła zamówienie.
Jeśli chodzi o kawę, moja mama jest bardzo wymagająca. Miałam szczęście, że nie jest to kawiarnia, której obojętne jest, ile nalejesz mleka. Tutaj cenią sobie zdanie klientów. Moja mama wyczuje, jeśli naleją jej o 1 ml za dużo.
-A ty, co chcesz, córciu? - zwróciła się do mnie.
-Kawę latte - rzuciłam tylko. - A macie może jakieś ciastko czekoladowe?
-Naszą specjalnością jest Słodka Fantazja, ciasto przekładane czekoladą z kawałkami wiśni w likierze.
-Więc poproszę.
-Na zamówienie proszę poczekac 5-10 minut.
Kiedy tylko kelner odszedł, mama powiedziała:
-Zwykle nie objadasz się czekoladą. Powiedz mi, co się stało?
-Nie mogę chociaż raz zrobic wyjątku? - warknęłam w jej stronę. - Ech, przepraszam... Chodzi o to... Federico miał inną dziewczynę, podczas, gdy był ze mną - mówiłam szybko i opuściłam głowę, żeby nie widziała moich łez.
-O matko, kochanie... Musi ci byc ciężko.
-Tydzień po moich 18 urodzinach... Rozumiesz? Rozumiesz, co ja teraz czuję?! Powtarzał, że mnie kocha, że jestem jego jedyną i najważniejszą...
Mama wstała z miejsca i przytuliła mnie mocno.
Wybuchnęłam płaczem.
Wiedziałam, że wszyscy się na mnie patrzą.
Nie przejmowałam się tym.
Cierpienie już takie jest...
Mam wyrzuty sumienia, że tak długo się nie odzywałam...
OdpowiedzUsuńAle teraz wszystko ładnie nadrobiłam.
Rozwaliłaś mnie tym Fede biegającym za Lu po plaży xDD
Ale ten rozdział był taki smutny...
Czy teraz wszyscy muszą pisać takie melancholijne teksty?
Przez to czuję się smutna ;c
Ale Twoje dzieło było takie piękneee... o tak wspaniale opisane, że po prostu poczułam się jak Lud.
Szacuneczek.
A wiesz tak teraz myślę, że ta Ivcia to się Ludce śniła ;o
Lu jasnowidz :ooo
Jestem niemalże pewna, że to jedno wielkie nieporozumienie... które zapewne nieszybko się wyjaśni.
Kocham Cię<3 Przepraszam <3 Czekam na next <3
1. nic nie szkodzi, ważne, że czytasz nadal tego bloga ^^
Usuń2. pewnie wszyscy tak piszą, żeby wzbudzic zainteresowanie :D mnie akurat taka zmiana pasowała do fabuły, natomiast ja czuję się szczęśliwa, bo aktualnie piszę bardzo radosny rozdział ^^
3.dziękuję, że tak uważasz ;**
4. właśnie mniej więcej o to chodziło z tym snem, Lu faktycznie jest jasnowidzem *o*
5. przekonasz się ^^
również kocham, nic się nie stało i dziękuję ;*
Piękny i cudowny<3
OdpowiedzUsuńSmutny i wzruszający<3
Ahh... jak ty pięknie piszesz. Podziel się chociarz trochę talentem. Przecierz moje rozdziały w porównaniu do twoich to coś jeszcze gorszego niż brz porónywania. (Tu chdzi o mój blog)
Przechodze do rozdziału.
Wszystko było dobrze aż przez tydzień.
A potem...
Federico ty palancie jeden!!!! Szykuj się, bo jak Cię zmajdę walne patelnią, wywiozę na pustynię i zostawię na pastwę losu!!! Nie no żartuję, kto był by wtedy mężem Lu.
Ale Ludmi ma wspaniałych rodziców. Szczególnie mamę. Da ci się wyżalić, wypłakać, przytuli cię, postara się poprawić chumor. Taka mama to skarb.
Kończe już ten kompletnie beznafziejny komentarz.
Czekam na next.
Fede już dostał patelnią, i to od Lu >D >D (chodzi o moje opo xD)
UsuńA o pustyni to popieram! NA SAHARĘ xDDDDDD
dzięęęękujęę ;* ;3
Usuńbzdura, twój blog jest fantastyczny ^^
rodzice Lu kiedyś jej nie zauważali, zmieniło to się dopiero po jakimś czasie ^^ w pierwszych rozdziałach Ludmiła opowiadała, że nie spodziewałaby się, że jej rodzice tak mało się nią przejmują, itp., itd....
zmieniło to się jednak ;D
komentarz wcale nie jest beznadziejny i zapewniam, że ty też WSPANIALE piszesz!!!! ;D <33
Wercik, czytałam, czytałam! :D
UsuńA co do tej Sahary, to ja się nadal zastanawiam ;D :3
Boski <3
OdpowiedzUsuńDopiero odkryłam bloga, ale już wiem, że będę czytała <3
Fede i Ludmiła <3
Obserwuję <3
Czekam na nexcik <3
http://amor-que-sobrevivira-todo.blogspot.com/
dziękuję ;** miło, że zyskuję nowych czytelników ;D
Usuńrównież zajrzę na link, który pokazałaś ;D
O B O Z E !!! O.O Fede ty idioto !! :C (Hahahaja Wercim czytalem te opo. XD Patelnia.... XD) Rozdzial super,oplacalos ie czekac ZD
OdpowiedzUsuńWyczekuje na next ;)
K.C ❤
rzodział byłby wcześniej, ale niestety nie dawałam jakoś rady ... ;/ sama nie wiem, czym to jest spowodowane, po prostu czasem zapominam o tym blogu z powodu szkoły ;)
Usuńdziękuję, kocham! ;3
OMG !!! Fede co ty odwalasz hmm? Ludmi tak skrzywdzona przez swojego NARZECZONEGO... Moje biedactwo...
OdpowiedzUsuńMama nadzieje ze to jakos odkrecisz i bd malzenska sielanka Fedemily <3
Rozdzial extra i bombastyczny. Czekam na kolejny a szkola to dno. Nie warto rezygnowac z tak cudnego bloga na rzecz tego ,,wiezienia'' :D
To do przeczytania....
Kluduska z tej manki :*<3
dziękujęęę ;* teraz wiem, że nie zrezygnuję ;D
Usuńwszystko zależy od mojej weny, może się zejdą, a może nie ^^ potrzymam was trochę w niepewności, chociaż znam odpowiedź ;DD <33
dziękuję ;D <3
Boski Boski Rozdział Dzięki że jesteś ;*
OdpowiedzUsuńOjejciu, dziękuję ci <33
Usuń