Poprawki na szybko, ale mam nadzieję, że się udało ;D
Przepraszam, że wcześniej tego nie dodałam, ale wyrobiłam się z czasem i naprawdę dodałam rozdział 9 sierpnia ;D
23.26 ~ czyli jeszcze nie północ ;D
Mam nadzieję, że 24 rozdział będzie się miło czytało ;D
Pełen uczuc, ale mało się dzieje ;D
Wtorek, 16.01
-Jest pani kimś z rodziny, żeby mogła pani jechac z chorym do szpitala? - komendant, który był na miejscu, zadał mi właśnie takie pytanie.
-Nie , ale..
-Więc sprawa załatwiona.
-Proszę mi pozwolic jechac, nie ma nic ważniejszego.
Komendant popatrzył na mnie ze smutkiem.
-Przykro mi, ale prawo solidnie zabrania takich wybryków.
-Naprawdę! Błagam, jestem... Jestem jego dziewczyną, to chyba powinno miec jakiś związek! Nie był pan nigdy zakochany?
Mężczyzna odetchnął głęboko i podjął szybko decyzję:
-Dobrze jedź, ale szybko, chory potrzebuje pomocy.
-Dziękuję! - wrzasnęłam radosnie, uścisnęłam rękę komendantowi i pobiegłam do karetki.
------SZPITAL--------
Ostatnia chusteczka z pudełka z setką sztuk...
Jak można tak szybko je zużyc?
Kiedyś myślałam, że to nie do zrozumienia, a teraz rozumiem.
Cierpienie jest rzeczą nieuniknioną, każdy musi je należycie przeżyc, żeby zrozumiec.
Zrozumiec, co to za uczucie.
Wiem, dlaczego ludzie płakali czasem przy filmach romantycznych..
Dlaczego bohaterowie w książkach, które tak naprawdę były wymysłem czyjejś wyobraźni, płakali łzy za każdym razem, kiedy cierpiała ukochana osoba.
Moja nierozwinięta i niewrażliwa wtedy wyobraźnia nie rozumiała ludzkich łez, które były ronione prawie za każdym razem.
Ale wystarczyło się wczuc w sytuację tamtych bohaterów i zrozumiec...
Zrozumiec, że miłośc niesie za sobą wiele smutków i cierpień.
Chociaż czasem warto je przetrwac, żeby nastał czas radości i ulgi...
Takie chwile odczuwałam tylko w ramionach Federico...
Miłośc, w zasadzie mogę to tak nazwac, to coś pięknego.
I może i kiedyś już nie będę go kochała..
Ale na zawsze zapamiętam to, co przy nim czułam.
Wiem jednak, że niezależnie, co się stanie, moje uczucia nie wyblakną.
Wiem, że przy nim czuję się bezpieczna, szanowana, piękna...
Co wcale nie oznacza, że taka jestem!
Ale wracając do wrażliwych bohaterów filmów i książek -Nie muszę się teraz wczuwac w żadną z tych historii - właśnie jedną taką przeżywam...
-Ludmiła? - usłyszałam słaby głos.
-Federico.. Federico, jak się cieszę! - uścisnęłam go.
Naprawdę się cieszyłam... Jego obecnośc dawała mi nadzieję.
Sama nie wiem, co by ze mną było, gdyby tak po prostu odszedł.
Sama nie wiem, co by ze mną było, gdyby nie pojawił się w moim życiu..
Wredna dziewczyna, którą wtedy byłam, nie dawałaby spokoju zarówno innym, jak i samej sobie.
-Ja też - widziałam, że każde kolejne słowo sprawiało mu coraz większy trud.
-Federico, nie męcz się. Nawet gdy mówisz widac, że jesteś w fatalnym stanie - nachyliłam się do niego i próbowałam pocałowac go w policzek, kiedy zamiast tego, to on pocałował mnie.
-Mogłabyś mi podac butelkę wody? - odparł uśmiechem.
-Pod warunkiem, że nie powiesz już ani słowa. Męczy cię to, przecież widzę. Odpocznij, a ja... Będę przy tobie.
Przytknął głową ledwo widocznym ruchem.
Rozejrzałam się po sali, ale nigdzie nie widziałam chociaż szklanki wody.
-Pójdę po coś z automatu na korytarzu - uśmiechnęłam się i puściłam chwilowo jego rękę, na co zareagował pomrukiem niezadowolenia. - Za chwileczkę wrócę, obiecuję...
Wyszłam na szpitalny hol i zobaczyłam lekarza, który miał "pod opieką" Federico.
-Pani Ferro? O, dzień dobry! Proszę się już nie martwic, przestępcy zostali złapani i oczekują na wyrok. Pani i pani narzeczony nie musicie się już martwic!
-Ale to nie jest mój... - przerwałam. - Dziękujemy za informację.
Moje słowa, co prawda, nie były szczere, ale jednak "skłamałam" w dobrej sprawie.
Chciałabym spędzic z nim resztą życie.
W sensie, z Federico, nie z lekarzem!
Hah, ale dobra...
Mianowicie - nie potrzebuję ślubu, żeby wiedziec, że kogoś kocham, może i nawet jest za wcześnie.
Szczególnie po ostatnich wydarzeniach...
Wiele się dzieje w moim życiu, odkąd go poznałam...
Znaczy, bliżej poznałam...
Wcześniej był dla mnie nikim - po prostu kanalią, którą muszę zniszczyc, zanim odbierze mi zwycięstwo w U-MIX.
Teraz jest dla mnie wszystkim i wiem, że chętnie by zrezygnował z uczestnictwa, żebym tylko miała okazję wygrac.
Wspierałby mnie, jak tylko by mógł.
I pomyślec, że go nienawidziłam, że miałam go dosyc każdego dnia...
Tak, ten dzień..
Doskonale pamiętam ten dzień, kiedy po raz drugi przyjechał do Buenos Aires.. Ale... Opowiem to innym razem.
Naprawdę nie mam siły po ostatnich przeżyciach, obiecuję jednak, że na pewno dotrzymam danego słowa.
Lekarz prowadzący odszedł, a ja wrzuciłam monetę do automatu z zimnymi napojami i wzięłam butelkę wody niegazowanej.
Weszłam do sali nr 132 - bo tam właśnie znajdował się Federico - i podałam mu napój.
Po chwili ciszy, odezwał sie ponownie:
-Ludmiła...
-Miałeś się nie odzywac - zaśmiałam się.
-Wiem, ale tym razem to coś ważnego... Naprawdę ważnego. Muszę ci to powiedziec, bo nie wytrzymam. Nawet jeśli dałem słowo.
-Jeśli to tak bardzo ważne... - zaśmiałam się, ale wiedziałam, że nie wypada, dlatego zamilkłam. - Więc słucham?
-Cokolwiek się stało, dzieje i stanie - pamiętaj, że jesteśmy razem...
Przepraszam, że wcześniej tego nie dodałam, ale wyrobiłam się z czasem i naprawdę dodałam rozdział 9 sierpnia ;D
23.26 ~ czyli jeszcze nie północ ;D
Mam nadzieję, że 24 rozdział będzie się miło czytało ;D
Pełen uczuc, ale mało się dzieje ;D
Wtorek, 16.01
-Jest pani kimś z rodziny, żeby mogła pani jechac z chorym do szpitala? - komendant, który był na miejscu, zadał mi właśnie takie pytanie.
-Nie , ale..
-Więc sprawa załatwiona.
-Proszę mi pozwolic jechac, nie ma nic ważniejszego.
Komendant popatrzył na mnie ze smutkiem.
-Przykro mi, ale prawo solidnie zabrania takich wybryków.
-Naprawdę! Błagam, jestem... Jestem jego dziewczyną, to chyba powinno miec jakiś związek! Nie był pan nigdy zakochany?
Mężczyzna odetchnął głęboko i podjął szybko decyzję:
-Dobrze jedź, ale szybko, chory potrzebuje pomocy.
-Dziękuję! - wrzasnęłam radosnie, uścisnęłam rękę komendantowi i pobiegłam do karetki.
------SZPITAL--------
Ostatnia chusteczka z pudełka z setką sztuk...
Jak można tak szybko je zużyc?
Kiedyś myślałam, że to nie do zrozumienia, a teraz rozumiem.
Cierpienie jest rzeczą nieuniknioną, każdy musi je należycie przeżyc, żeby zrozumiec.
Zrozumiec, co to za uczucie.
Wiem, dlaczego ludzie płakali czasem przy filmach romantycznych..
Dlaczego bohaterowie w książkach, które tak naprawdę były wymysłem czyjejś wyobraźni, płakali łzy za każdym razem, kiedy cierpiała ukochana osoba.
Moja nierozwinięta i niewrażliwa wtedy wyobraźnia nie rozumiała ludzkich łez, które były ronione prawie za każdym razem.
Ale wystarczyło się wczuc w sytuację tamtych bohaterów i zrozumiec...
Zrozumiec, że miłośc niesie za sobą wiele smutków i cierpień.
Chociaż czasem warto je przetrwac, żeby nastał czas radości i ulgi...
Takie chwile odczuwałam tylko w ramionach Federico...
Miłośc, w zasadzie mogę to tak nazwac, to coś pięknego.
I może i kiedyś już nie będę go kochała..
Ale na zawsze zapamiętam to, co przy nim czułam.
Wiem jednak, że niezależnie, co się stanie, moje uczucia nie wyblakną.
Wiem, że przy nim czuję się bezpieczna, szanowana, piękna...
Co wcale nie oznacza, że taka jestem!
Ale wracając do wrażliwych bohaterów filmów i książek -Nie muszę się teraz wczuwac w żadną z tych historii - właśnie jedną taką przeżywam...
-Ludmiła? - usłyszałam słaby głos.
-Federico.. Federico, jak się cieszę! - uścisnęłam go.
Naprawdę się cieszyłam... Jego obecnośc dawała mi nadzieję.
Sama nie wiem, co by ze mną było, gdyby tak po prostu odszedł.
Sama nie wiem, co by ze mną było, gdyby nie pojawił się w moim życiu..
Wredna dziewczyna, którą wtedy byłam, nie dawałaby spokoju zarówno innym, jak i samej sobie.
-Ja też - widziałam, że każde kolejne słowo sprawiało mu coraz większy trud.
-Federico, nie męcz się. Nawet gdy mówisz widac, że jesteś w fatalnym stanie - nachyliłam się do niego i próbowałam pocałowac go w policzek, kiedy zamiast tego, to on pocałował mnie.
-Mogłabyś mi podac butelkę wody? - odparł uśmiechem.
-Pod warunkiem, że nie powiesz już ani słowa. Męczy cię to, przecież widzę. Odpocznij, a ja... Będę przy tobie.
Przytknął głową ledwo widocznym ruchem.
Rozejrzałam się po sali, ale nigdzie nie widziałam chociaż szklanki wody.
-Pójdę po coś z automatu na korytarzu - uśmiechnęłam się i puściłam chwilowo jego rękę, na co zareagował pomrukiem niezadowolenia. - Za chwileczkę wrócę, obiecuję...
Wyszłam na szpitalny hol i zobaczyłam lekarza, który miał "pod opieką" Federico.
-Pani Ferro? O, dzień dobry! Proszę się już nie martwic, przestępcy zostali złapani i oczekują na wyrok. Pani i pani narzeczony nie musicie się już martwic!
-Ale to nie jest mój... - przerwałam. - Dziękujemy za informację.
Moje słowa, co prawda, nie były szczere, ale jednak "skłamałam" w dobrej sprawie.
Chciałabym spędzic z nim resztą życie.
W sensie, z Federico, nie z lekarzem!
Hah, ale dobra...
Mianowicie - nie potrzebuję ślubu, żeby wiedziec, że kogoś kocham, może i nawet jest za wcześnie.
Szczególnie po ostatnich wydarzeniach...
Wiele się dzieje w moim życiu, odkąd go poznałam...
Znaczy, bliżej poznałam...
Wcześniej był dla mnie nikim - po prostu kanalią, którą muszę zniszczyc, zanim odbierze mi zwycięstwo w U-MIX.
Teraz jest dla mnie wszystkim i wiem, że chętnie by zrezygnował z uczestnictwa, żebym tylko miała okazję wygrac.
Wspierałby mnie, jak tylko by mógł.
I pomyślec, że go nienawidziłam, że miałam go dosyc każdego dnia...
Tak, ten dzień..
Doskonale pamiętam ten dzień, kiedy po raz drugi przyjechał do Buenos Aires.. Ale... Opowiem to innym razem.
Naprawdę nie mam siły po ostatnich przeżyciach, obiecuję jednak, że na pewno dotrzymam danego słowa.
Lekarz prowadzący odszedł, a ja wrzuciłam monetę do automatu z zimnymi napojami i wzięłam butelkę wody niegazowanej.
Weszłam do sali nr 132 - bo tam właśnie znajdował się Federico - i podałam mu napój.
Po chwili ciszy, odezwał sie ponownie:
-Ludmiła...
-Miałeś się nie odzywac - zaśmiałam się.
-Wiem, ale tym razem to coś ważnego... Naprawdę ważnego. Muszę ci to powiedziec, bo nie wytrzymam. Nawet jeśli dałem słowo.
-Jeśli to tak bardzo ważne... - zaśmiałam się, ale wiedziałam, że nie wypada, dlatego zamilkłam. - Więc słucham?
-Cokolwiek się stało, dzieje i stanie - pamiętaj, że jesteśmy razem...
Super rozdział <333
OdpowiedzUsuńCzekam na next ;)
Moje kochane słoneczko!
OdpowiedzUsuńRozdzialik był fascynujący, wspaniały i niesamowity!!!!! <3
Luśa się martwi a do tegoFeduś jeszcze bardzo słaby:(
Ale te ostatnie słowa wypowiedziane przez Federa hmm?
Coś mi się chyba zdaje ,że coś się szykuje.
Do następnego:)
Ale muszę ci jeszcze napisać jedną rzecz.
Po prostu brak słów ile ty masz tego talenciku do pisania asz ci normalnie zazdroszczę. :*
KC <3
Hahaha, w tym opowiadaniu jeszcze naprawdę wiele się szykuje :D :D
UsuńW końcu obiecałam wszystkim, że dotrwa, do 100. rozdziału, więc trochę się musi dziac ^^
Dziękuję ;**
Śliczny rozdział ;* <3
OdpowiedzUsuńDzięęki ♥
UsuńCUDO <3
OdpowiedzUsuńHej, na początek chcę Cię przeprosić, że przy wcześniejszych 3 rozdziałach nie zostawiłam komentarza.
OdpowiedzUsuńOstatnio mam po prostu masę pracy i choć przeczytałam rozdziały, to nie skomentowałam, a były naprawdę nieziemskie!!! Nadal jestem wielką fanką tego bloga - w tym względzie nic się nie zmieniło :-*
Ale się rozgadałam, czas przejść do rzeczy. Ten rozdzialik był boski, po prostu: Och!!!!
A Fede i to co na koniec mówi Ludmi jest takie słodkie <333
Dobrze, że wyszła prawda na jaw jaka jest Vittoria - od początku mi się nie podobała. Ciekawi mnie czy jeszcze jakaś osoba była w to zamieszana, jeśli tak to jaka????
I czy Fede zamieszka z Ludmi - oto jest pytanie???
Może zamieszkają na Saharze hahahaha XD
Kocham te komentarze :-D
No cóż czekam na nexta i życzę weny :-)
PS. Gratuluję wyobraźni!!! Taki łeb to prawdziwy skarb haha xd
I obiecuję, że od dziś będę komentować każdy rozdział
KOCHAM <3333/ ♥nw♥ - pamiętasz jeszcze ten skrót?? :-P
Oczywiście, że pamiętam ten skrót <3
UsuńI zwiariowane komentarze są głównie zasługą Fedemiła w moim serduszku :D
Dziękuję bardzo i nic się nie stało, że nie komentowałaś :) Najważniejsze, że czytałaś ^^ ;*
zaje*iste ;**
OdpowiedzUsuńHeh, dzięki ;*
UsuńRyczę jak bóbr ...
OdpowiedzUsuńRozdział jest jak zwykle genialny ;**
Heheh, nie wiedziałam, że bóbr potrafi ryczec ;D
UsuńDziękuję <3
AAAAAAA!!!!!!!!! Jak mogłaś? Znowu doprowadziłaś mnie do płaczu!!! Lu znowu skłamała? Ale w słusznej sprawie! To bardzo dobrze :> Fede taki słaby ;c No i jeszcze raz ryczę!!! Jego ostatnie słowa <33 Takie słodkie *.* Jak można mieć taki talent i tak zajebiście pisać????? Rozdział na prawdę GENIALNY!!!!! Proszę, nie doprowadzaj mnie już do łez..bardzo proszę <3
OdpowiedzUsuńNo i jeszcze zapomniałabym: Dziękuję za miłe słowa w Twojej odpowiedzi do mojego koma przy poprzednim rozdzialiku :> Ja nie piszę świetnie xD Ty tak, ale ja nie! ;* I nie jest na pewno przepiękne xD No, ale bardzo dziękuję <3 Jak tylko coś będę miała to prześlę Ci ^^
Czekam z niecierpliwością na nexcik ;>
Buziaki ;* ;* ;*
Ależ oczywiście, że świetnie piszesz i z niecierpliwością czekam, aż wyślesz mi kolejne swoje opowiadanie ;D Wiele fragmetów było tam naprawdę cudnych ^^
UsuńHeh, przepraszam, że przeze mnie wahają ci się emocje, ale to wina mojego mózgu ;/
On bardzo lubi miłosne dramaty xD ^^
Dziękuję ;* <3
Świetny rozdział :-)
OdpowiedzUsuńNaprawdę masz talent ;*
Czekam na next <3
Dziękuję, jeśli tak sądzisz ♥ <3
UsuńOd niedawna zaczęłam czytać twojego bloga i jest świetny !
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest boski i czekam na następny :)
Heh, dziękuję ;D <3
UsuńŚwietny ! Zapraszam do mnie http://fedeviluvioletkaszolona.blog.pl/
OdpowiedzUsuńSorki, nie jestem fanką Violetty + Federico :) Wolę Fedemiłę ;3
UsuńHahahahahahahahahahahahaha tlenu bardzo genialny rozdzialik mam nadzieję że będzie tego 100+ ;* Najlepsza Dziękuje
OdpowiedzUsuń;**** UWIELBIAM CIĘ
Usuń