Bardzo was przepraszam, że w ostatnim czasie nie pisałam ://
Wszystko przez to, że jestem aktualnie u babci i internet nie za specjalnie tu działa :/
Klawiatura tak samo :p
Dlatego też daję wam teraz dwa dłuższe rozdziały naszej powieści :D
Przepraszam, ale dzisiaj nie umieszczę DEDYKÓW :((
Nie ma tutaj tego programu, na którym je robię :/
Ale jutro także napiszę ;*
Dziękuję Bogu, że jestem dobra z informatyki i naprawiłam tego starego grata xD :D
ROZDZIAŁ 15.
Poniedziałek, 15.59
-Ludmiła! - usłyszałam.
Machinalnie obróciłam się do tyłu.
No tak...
Federico.
I kto by pomyślał, powiedziałam sarkastycznie w myślach.
-Nic ci nie jest? - chłopak podbiegł do mnie i przykucnął na jednym kolanie.
-Nie, wszystko w porządku - rzuciłam od niechcenia.
-Nie skręciłaś kostki albo... - urwał.
Popatrzyłam w miejsce, w które patrzył on.
Widziałam atrakcyjną dziewczynę o czerwonych włosach.
Była śliczna, muszę przyznac.
-Dzięki za... Troskę - odpowiedziałam i ściągnęłam buty.
Przewidziałam to, że może mi się przydac nowa para - nie pomyliłam się.
Wyciągnęłam z torby różowe szpilki.
Czy ja naprawdę muszę miec tyle szpilek, obcasów, koturn i tego rodzaju fatałaszków?
Nie mogę po prostu posiadac chociaż jednej pary trampek?
Kiedy wstałam, Federico już zdążył zapoznac się z ognistowłosą dziewczyną.
-Ludmiła! Chodź, zapoznam cię! - zawołał do mnie.
Mimowolnie - podeszłam.
-To jest Vittoria, właśnie się tutaj wprowadziła - oznajmił, a dziewczyna podała mi rękę.
-Ooo... - odwzajemniłam powitanie. - Myślę jednak, że umie sama się przedstawic.
Zachichotała.
-Racja, rozumiem, że ty masz na imię Ludmiła?
-Tak, skąd wiesz?
-Przed chwilą wrzeszczał, że chce nas zapoznac. Nie trudno byłoby się nie domyślic.
-Yhymm... Federico, ja lecę. Jestem umówiona.
-Już... Już kogoś masz? - zapytał niepewnie, chociaż nadal patrzył się na czerwonowłosą.
-Nie, nie.. Ale idę - powiedziałam bez większego wyjaśnienia.
Odeszłam.
Okropnie mnie zdziwiło, że nie powiedział mi "pa". Że nie popatrzył na mnie tęsknym wzrokiem, nie próbował złapac za rękę.
Nie! Nie będę się pierwsza z nim żegnac...
-Federico! - krzyknęłam.
Brunet popatrzył w moją stronę.
-Pa! - odetchnęłam.
No nie mogłam się nie pożegnac!
Widziałam tylko jak potakiwał głową.
Był za bardzo zajęty rozmową, żeby mi odpowiedziec?....
Poszłam dalej w popłochu...
_______
Zadzwoniłam dzwonkiem do domu Violetty.
-Hej, Ludmiła! - radośnie mnie przywitała.
-Jesteśmy same?
-Ymmm.. Na razie tak. Zadzwoniłam do wszystkich, żeby przyszli za dwie godziny. Sądziłam, że chcesz się z nimi pożegnac...
-To dobrze sądziłaś... A... Federico i Nati też będą?
-Tak... Ale, jeśli nie życzysz sobie ich towarzystwa, to...
-Nie, nie. Wszystko w porządku. Tak tylko pytam.
4 GODZINY PÓŹNIEJ
Pożegnałam się już ze wszystkimi...
Nati mnie przeprosiła i powiedziała, że żałuje.
Wybaczyłam jej, ale stwierdziłam, że już chyba nie ma szans na taką przyjaźń, jaką miałyśmy wcześniej ( o ile to można było nazwac przyjaźnią... Tak mocno ją krzywdziłam i wykorzystywałam...).
Ale nie mogłabym jej tego puścic płazem.
Z kim się nie pożegnałam?
Jasne - z Federico.
Nie widziałam go odkąd pożegnałam go przed domem Fran. Ja pożegnałam jego, nie on mnie.
-Gdzie ten Federico?! - zdenerwowała się Violetta. - Nie dośc, że miał tutaj byc jakoś o 16.30, to jeszcze nie przyszedł teraz! A popatrzmy... Mamy już 20.00!
-Spokojnie - poklepałam ją po ramieniu. - Na pewno nic mu się stało - pocieszyłam ją, chociaż sama byłam złej myśli.
I jak się okazało - miałam rację...
GODZ 21.12
-Chyba się postrzelę! Nadal go nie ma, nie odbiera telefonów, nie daje znaku życia! - Violetta nerwowo chodziła po salonie.
-Wiesz, wszystko jest pewnie w porządku, niepotrzebnie się martwisz...
Jak na zawołanie, do domu wszedł Federico. Na twarzy miał uśmiech.
-Gdzie byłeś?! Martwiłam się o ciebie! Masz szczęście, że tutaj nie ma mojego taty, inaczej byłby gotowy wezwac policję!
No tak, zapomniałam wspomniec, że jej tata wyjechał dzisiaj na zlecenie - Violetta i Federico sami w domu..
Hmmm.. Ciekawe czy z tego też zrobią animację?
-Spokojnie, wszystko ok. Nigdzie się nie szwendałem.
-To gdzie byłeś? - zapytałam wbrew swoim myślom.
-Na randce...
ROZDZIAŁ 16.
Poniedziałek, 21.15
Z perspektywy Violetty
Widziałam, że Ludmiła załamuje się od środka...
-Na randce?! CO? -zapytałam z niedowierzaniem.
Moją przyjaciółkę to zraniło, czułam to.
-Ludmiła ją zna, poznałem ją dzisiaj.
-Znasz ją? - zwróciłam się tym razem do Ludmiły.
-No, tak... Przepraszam na moment, idę za potrzebę - w wypowiedzi mojej przyjaciółki poczułam kłamstwo.
Czemu je wyczułam?
Po pierwsze:
-wiedziałam, że ją to zraniło, przyjaźnimy się...
Po drugie:
-wyraźnie jej powiedziałam, że łazienka na górze jest zamknięta z powodu "małych usterek", więc nie widziałam sensu, dla którego mogłaby biec akurat na kolejne piętro.
Dobrze wiedziałam, gdzie poszła.
Pobiegłam do swojego pokoju.
Zobaczyłam Ludmiłę, która leżała na łóżku z głową w poduszkach.
-Ludmi, w porządku? - zamknęłam drzwi na klucz.
-Tak, nie przejmuj się - prawie jej nie zrozumiałam, pewnie dlatego, że twarz miała otoczoną kocami, kołdrami i wszelaką możliwą pościelą.
-Przecież widzę, że coś nie tak - usiadłam na brzegu łóżka. - Tylko nie widzę w tym żadnego sensu. Sama powiedziałaś, że musi puścic cię wolno. Czemu więc teraz udajesz, że ci nie zależy?
-Bo jemu nie zależy - odpowiedziała rzeczowo.
-Czuję twój ból, też kiedyś przez to przechodziłam. Wiesz, jak bolało mnie to, że Leon jest z Larą? Starałam się to ukryc. Mimo to, nic nie da temu rady. Nic nie da rady temu, co czujesz, kiedy wiesz, że spotkałaś tego jedynego. Jesteś w tej samej sytuacji.
-Nieprawda... Leon nadal cię kochał i teraz jesteście razem. Fede mnie już nie kocha. I nie możemy razem byc.
-Kocha cię! Ciągle o tobie mówił, przez te dwa tygodnie tylko narzekał, że nie może cię zobaczyc.
-Gdyby tak było, to nie umówiłby się z tą... Vittorią.
-Jestem przekonana, że zrobił to tylko dlatego, że powiedziałaś, że musi byc szczęśliwy, więc dajesz mu spokój.Chce ci pokazac, że bez ciebie też da sobie radę. Blefuje!
-To idź się go spytaj! Na 100% jego odpowiedź tym razem się zmieni...
-Hmm.. Jeśli ma ci to poprawic humor, to... Dobrze, zapytam.
Z perspektywy Federico
Dziewczyny poszły na górę i ku mojemu zdziwieniu, już nie wróciły.
Usiadłem na kanapie i włączyłem laptop.
Nie zdążyłem dokończyc pisania emaila do Vittorii, żebyśmy się spotkali jutro w parku, kiedy Violetta weszła do pokoju.
-Federico, mam pytanie.
-Słucham?
-Nadal kochasz Ludmiłę?
-Pytała cię o to?
-Nie, po prostu ja chcę wiedziec. Jeśli ją kochasz, to nie ma sensu umawiac się z innymi dziewczynami. Chciałam ci tylko to przekazac.
-Nawet jeśli, to jej to już tłumaczyłem. Nie moja wina, że nie chce miec ze mną do czynienia...
-Czyli ją kochasz?
-Nie. Już nie. Ludmiła sama zdecydowała, a teraz poznałem Vittorię. Jej sprawa, z kim teraz będzie się umawiac. A moja, z kim ja będę.
Zrezygnowana Violetta poszła na górę, nie mówiąc już słowa.
Z perspketywy Ludmiły
Federico mnie kocha! On mnie nadal kocha!
Violetta powiedziała, że przyznał się jej, że mnie kocha!
Boże, jaka jestem szczęśliwa!
Staram się tego po sobie nie okazywac...
I kto by pomyślał, że czyjeś życie może się tak prędko zmienic?
Muszę z nim porozmawiac, muszę wszystko omówic...
Ale co zrobic z mieszkaniem?
I ze Studiem?
Nie wiem...
Z perspektywy Violetty
Musiałam skłamac..
Miałam ją jeszcze bardziej pogrążyc?
Teraz przynajmniej widzę, że humor jej się poprawił...
Ale prędzej czy później się to wyda - nie chcę kłamstw...
Zrobiłam to dla jej dobra, ale będę musiała później powiedziec prawdę..
Zeszłam na dół i zobaczyłam, że Federico nie ma w pokoju.
Najbardziej zaintrygował mnie jednak otwarty na skrzynce pocztowej laptop Federico...
Pierwsza wiadomośc była oczywiście od tej Vittorii..
Hmm...
Chwileczkę, Federico coś tu pisał...
Hmm.. Może by tak zmienic treśc?
Nie... Nie jestem aż taka wredna.
Zrobię tylko jedną małą rzecz...
Przeczytam treśc i opowiem Ludmile..
Do: Vittoria
,,Hej! Spotkajmy się jutro w parku, ok?
Za bardzo nie mam co do roboty, a już chcę cię zobaczyc.
To jak?''
Od: Vittoria
,,Siemka. OCZYWIŚCIE, że się zgadzam.
W zasadzie to ja już miałam plany, ale jestem gotowa je przełożyc.
Uratowałeś mnie od sprzątania w domu!
Muszę kończyc, pa! ;* "
Do: Vittoria
Pa..
_________________
Jak wam się podoba? :D :D
Wszystko przez to, że jestem aktualnie u babci i internet nie za specjalnie tu działa :/
Klawiatura tak samo :p
Dlatego też daję wam teraz dwa dłuższe rozdziały naszej powieści :D
Przepraszam, ale dzisiaj nie umieszczę DEDYKÓW :((
Nie ma tutaj tego programu, na którym je robię :/
Ale jutro także napiszę ;*
Dziękuję Bogu, że jestem dobra z informatyki i naprawiłam tego starego grata xD :D
ROZDZIAŁ 15.
Poniedziałek, 15.59
-Ludmiła! - usłyszałam.
Machinalnie obróciłam się do tyłu.
No tak...
Federico.
I kto by pomyślał, powiedziałam sarkastycznie w myślach.
-Nic ci nie jest? - chłopak podbiegł do mnie i przykucnął na jednym kolanie.
-Nie, wszystko w porządku - rzuciłam od niechcenia.
-Nie skręciłaś kostki albo... - urwał.
Popatrzyłam w miejsce, w które patrzył on.
Widziałam atrakcyjną dziewczynę o czerwonych włosach.
Była śliczna, muszę przyznac.
-Dzięki za... Troskę - odpowiedziałam i ściągnęłam buty.
Przewidziałam to, że może mi się przydac nowa para - nie pomyliłam się.
Wyciągnęłam z torby różowe szpilki.
Czy ja naprawdę muszę miec tyle szpilek, obcasów, koturn i tego rodzaju fatałaszków?
Nie mogę po prostu posiadac chociaż jednej pary trampek?
Kiedy wstałam, Federico już zdążył zapoznac się z ognistowłosą dziewczyną.
-Ludmiła! Chodź, zapoznam cię! - zawołał do mnie.
Mimowolnie - podeszłam.
-To jest Vittoria, właśnie się tutaj wprowadziła - oznajmił, a dziewczyna podała mi rękę.
-Ooo... - odwzajemniłam powitanie. - Myślę jednak, że umie sama się przedstawic.
Zachichotała.
-Racja, rozumiem, że ty masz na imię Ludmiła?
-Tak, skąd wiesz?
-Przed chwilą wrzeszczał, że chce nas zapoznac. Nie trudno byłoby się nie domyślic.
-Yhymm... Federico, ja lecę. Jestem umówiona.
-Już... Już kogoś masz? - zapytał niepewnie, chociaż nadal patrzył się na czerwonowłosą.
-Nie, nie.. Ale idę - powiedziałam bez większego wyjaśnienia.
Odeszłam.
Okropnie mnie zdziwiło, że nie powiedział mi "pa". Że nie popatrzył na mnie tęsknym wzrokiem, nie próbował złapac za rękę.
Nie! Nie będę się pierwsza z nim żegnac...
-Federico! - krzyknęłam.
Brunet popatrzył w moją stronę.
-Pa! - odetchnęłam.
No nie mogłam się nie pożegnac!
Widziałam tylko jak potakiwał głową.
Był za bardzo zajęty rozmową, żeby mi odpowiedziec?....
Poszłam dalej w popłochu...
_______
Zadzwoniłam dzwonkiem do domu Violetty.
-Hej, Ludmiła! - radośnie mnie przywitała.
-Jesteśmy same?
-Ymmm.. Na razie tak. Zadzwoniłam do wszystkich, żeby przyszli za dwie godziny. Sądziłam, że chcesz się z nimi pożegnac...
-To dobrze sądziłaś... A... Federico i Nati też będą?
-Tak... Ale, jeśli nie życzysz sobie ich towarzystwa, to...
-Nie, nie. Wszystko w porządku. Tak tylko pytam.
4 GODZINY PÓŹNIEJ
Pożegnałam się już ze wszystkimi...
Nati mnie przeprosiła i powiedziała, że żałuje.
Wybaczyłam jej, ale stwierdziłam, że już chyba nie ma szans na taką przyjaźń, jaką miałyśmy wcześniej ( o ile to można było nazwac przyjaźnią... Tak mocno ją krzywdziłam i wykorzystywałam...).
Ale nie mogłabym jej tego puścic płazem.
Z kim się nie pożegnałam?
Jasne - z Federico.
Nie widziałam go odkąd pożegnałam go przed domem Fran. Ja pożegnałam jego, nie on mnie.
-Gdzie ten Federico?! - zdenerwowała się Violetta. - Nie dośc, że miał tutaj byc jakoś o 16.30, to jeszcze nie przyszedł teraz! A popatrzmy... Mamy już 20.00!
-Spokojnie - poklepałam ją po ramieniu. - Na pewno nic mu się stało - pocieszyłam ją, chociaż sama byłam złej myśli.
I jak się okazało - miałam rację...
GODZ 21.12
-Chyba się postrzelę! Nadal go nie ma, nie odbiera telefonów, nie daje znaku życia! - Violetta nerwowo chodziła po salonie.
-Wiesz, wszystko jest pewnie w porządku, niepotrzebnie się martwisz...
Jak na zawołanie, do domu wszedł Federico. Na twarzy miał uśmiech.
-Gdzie byłeś?! Martwiłam się o ciebie! Masz szczęście, że tutaj nie ma mojego taty, inaczej byłby gotowy wezwac policję!
No tak, zapomniałam wspomniec, że jej tata wyjechał dzisiaj na zlecenie - Violetta i Federico sami w domu..
Hmmm.. Ciekawe czy z tego też zrobią animację?
-Spokojnie, wszystko ok. Nigdzie się nie szwendałem.
-To gdzie byłeś? - zapytałam wbrew swoim myślom.
-Na randce...
ROZDZIAŁ 16.
Poniedziałek, 21.15
Z perspektywy Violetty
Widziałam, że Ludmiła załamuje się od środka...
-Na randce?! CO? -zapytałam z niedowierzaniem.
Moją przyjaciółkę to zraniło, czułam to.
-Ludmiła ją zna, poznałem ją dzisiaj.
-Znasz ją? - zwróciłam się tym razem do Ludmiły.
-No, tak... Przepraszam na moment, idę za potrzebę - w wypowiedzi mojej przyjaciółki poczułam kłamstwo.
Czemu je wyczułam?
Po pierwsze:
-wiedziałam, że ją to zraniło, przyjaźnimy się...
Po drugie:
-wyraźnie jej powiedziałam, że łazienka na górze jest zamknięta z powodu "małych usterek", więc nie widziałam sensu, dla którego mogłaby biec akurat na kolejne piętro.
Dobrze wiedziałam, gdzie poszła.
Pobiegłam do swojego pokoju.
Zobaczyłam Ludmiłę, która leżała na łóżku z głową w poduszkach.
-Ludmi, w porządku? - zamknęłam drzwi na klucz.
-Tak, nie przejmuj się - prawie jej nie zrozumiałam, pewnie dlatego, że twarz miała otoczoną kocami, kołdrami i wszelaką możliwą pościelą.
-Przecież widzę, że coś nie tak - usiadłam na brzegu łóżka. - Tylko nie widzę w tym żadnego sensu. Sama powiedziałaś, że musi puścic cię wolno. Czemu więc teraz udajesz, że ci nie zależy?
-Bo jemu nie zależy - odpowiedziała rzeczowo.
-Czuję twój ból, też kiedyś przez to przechodziłam. Wiesz, jak bolało mnie to, że Leon jest z Larą? Starałam się to ukryc. Mimo to, nic nie da temu rady. Nic nie da rady temu, co czujesz, kiedy wiesz, że spotkałaś tego jedynego. Jesteś w tej samej sytuacji.
-Nieprawda... Leon nadal cię kochał i teraz jesteście razem. Fede mnie już nie kocha. I nie możemy razem byc.
-Kocha cię! Ciągle o tobie mówił, przez te dwa tygodnie tylko narzekał, że nie może cię zobaczyc.
-Gdyby tak było, to nie umówiłby się z tą... Vittorią.
-Jestem przekonana, że zrobił to tylko dlatego, że powiedziałaś, że musi byc szczęśliwy, więc dajesz mu spokój.Chce ci pokazac, że bez ciebie też da sobie radę. Blefuje!
-To idź się go spytaj! Na 100% jego odpowiedź tym razem się zmieni...
-Hmm.. Jeśli ma ci to poprawic humor, to... Dobrze, zapytam.
Z perspektywy Federico
Dziewczyny poszły na górę i ku mojemu zdziwieniu, już nie wróciły.
Usiadłem na kanapie i włączyłem laptop.
Nie zdążyłem dokończyc pisania emaila do Vittorii, żebyśmy się spotkali jutro w parku, kiedy Violetta weszła do pokoju.
-Federico, mam pytanie.
-Słucham?
-Nadal kochasz Ludmiłę?
-Pytała cię o to?
-Nie, po prostu ja chcę wiedziec. Jeśli ją kochasz, to nie ma sensu umawiac się z innymi dziewczynami. Chciałam ci tylko to przekazac.
-Nawet jeśli, to jej to już tłumaczyłem. Nie moja wina, że nie chce miec ze mną do czynienia...
-Czyli ją kochasz?
-Nie. Już nie. Ludmiła sama zdecydowała, a teraz poznałem Vittorię. Jej sprawa, z kim teraz będzie się umawiac. A moja, z kim ja będę.
Zrezygnowana Violetta poszła na górę, nie mówiąc już słowa.
Z perspketywy Ludmiły
Federico mnie kocha! On mnie nadal kocha!
Violetta powiedziała, że przyznał się jej, że mnie kocha!
Boże, jaka jestem szczęśliwa!
Staram się tego po sobie nie okazywac...
I kto by pomyślał, że czyjeś życie może się tak prędko zmienic?
Muszę z nim porozmawiac, muszę wszystko omówic...
Ale co zrobic z mieszkaniem?
I ze Studiem?
Nie wiem...
Z perspektywy Violetty
Musiałam skłamac..
Miałam ją jeszcze bardziej pogrążyc?
Teraz przynajmniej widzę, że humor jej się poprawił...
Ale prędzej czy później się to wyda - nie chcę kłamstw...
Zrobiłam to dla jej dobra, ale będę musiała później powiedziec prawdę..
Zeszłam na dół i zobaczyłam, że Federico nie ma w pokoju.
Najbardziej zaintrygował mnie jednak otwarty na skrzynce pocztowej laptop Federico...
Pierwsza wiadomośc była oczywiście od tej Vittorii..
Hmm...
Chwileczkę, Federico coś tu pisał...
Hmm.. Może by tak zmienic treśc?
Nie... Nie jestem aż taka wredna.
Zrobię tylko jedną małą rzecz...
Przeczytam treśc i opowiem Ludmile..
Do: Vittoria
,,Hej! Spotkajmy się jutro w parku, ok?
Za bardzo nie mam co do roboty, a już chcę cię zobaczyc.
To jak?''
Od: Vittoria
,,Siemka. OCZYWIŚCIE, że się zgadzam.
W zasadzie to ja już miałam plany, ale jestem gotowa je przełożyc.
Uratowałeś mnie od sprzątania w domu!
Muszę kończyc, pa! ;* "
Do: Vittoria
Pa..
_________________
Jak wam się podoba? :D :D
zajmuję
OdpowiedzUsuńWiesz, że już nie żyjesz, prawda?
UsuńPo 1. Codziennie po dwadzieścia razy wchodziłam i patrzyłam 'jest rozdział?' Nie ma...
Po 2. Jak Ludmiła zrobi z siebie idiotkę, to ja po prostu Cię!!! Ugh... no ale co mogę zrobić, skoro już jesteś trupem?
Np a teraz do rzeczy...
Co Ty chcesz zrobić?!
Ja się pytam!
Ludmiła ma mieszkać na Saharze!!! xDDD
Mi odczapia xD
Tak się cieszę, że już są rozdziały ^^
Kocham Cię!
Jak zawsze pięknie!
W nagrodę za tak nieziemską treść... zostajesz wskrzeszona!
xDDD
Czekam na nexta ♥
Przepraszam za to, brak dostępu do internetu to nic, ale tylko wtedy, kiedy NIE prowadzisz bloga ;(
UsuńDziękuję za moje życie ^^
;* Pozdrawiam
Pierwsza sprawa rozdzialiki są przecudne!!:*
OdpowiedzUsuńA druga jeśli zamierzasz zeswatać Federa z tą Vittorią to cię normalnie uduszę bo jak Fede może już nie kochać Lu Ja chcę Fedemiłę!!!!
No ale nie mogłabym Cię udusić bo kto mi by pisał takie superowskie opowiadanka.♥
Czekam na nexta i życzę weny!!!!!!!!!!:D
Koffam<3
Huehuehuehuehuehuehuehuehue.....
UsuńTajemnica :D
Dziękuję, wzajemnie ;*
Boski - zresztą tak jak każdy rozdzialik napisany przez Ciebie!!!!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego rozdziału <3
Tylko nie mów, że Fede będzie z Vittorią!!! - tego bym nie przeżyła :'(
Życzę powodzonka w dobiciu do 100 rozdziału <3333 /♥nw♥
Dzięki, kocham ;*
UsuńŚwietny rozdział, mam nadzieję, że jeszcze dzisiaj uda mi się wszystko nadrobic, bo dopiero zaczęłam! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo ;*
UsuńNieehehehe :'(
OdpowiedzUsuńBoli mnie teraz brzuch z nerwów :C
Idę szlochać do mojego pokoju ze smutną muzą :C
Boję się tego dalej czytać, ja jestem wrażliwa i przejmuję się takimi rzeczami xd :C
Nienawidzę tych dwóch rozdziałów w Federica w tym opowiadaniu uważam za dupka!
Odchodzę ze smutkiem, idę pogrążyć się w rozpaczy :C
Haha, niedługo się wszystko naprawi ;) :)
UsuńA może nie... :D
Spoczko, otrząśnij się szybko, bo w następnym rozdziale FEDEMIŁAAA! ♥ :D
BOSKIE!!! Trochę przykro się zrobiło kiedy Lu poszła do pokoju Violi i płakała ;c A potem jak Fede powiedział, że jej nie kocha ;o Nie możesz połączyć Federico z Vittorią, bo nie przeżyję tego ;( On MUSI być z Ludmi <33 Poza tym na prawdę cudne *.* Życzę dużoo weny i czekam na nexta ;>
OdpowiedzUsuńBuziaki ;**
Co się dalej wydarzy, to się jeszcze wszyscy przekonają ^^
UsuńJa już nawet wiem, bo będzie w 50 rozdziale, więc.. :D
Czekajcie na kolejne :)