Przepraszam niezmiernie, że dopiero teraz go umieszczam :(
Nie było czasu - wizyta znajomych...
Ale już jest nowy rozdział :D
Mam nadzieję, że wam się spodoba! :D
Poniedziałek, 15.38
-Ludmiła, co to jest?! - zawołała do mnie gosposia.
-Już schodzę! - odkrzyknęłam.
-Znalazłam to przed domem - podała mi do ręki kopertę.
-Sama nie wiem...
-Adresowany do ciebie, przeczytaj - uśmiechnęła się z niewiadomego mi powodu.
Pobiegłam do swojego pokoju i usiadłam na łóżku.
Jedynym powodem napisania tego listu jesteś Ty. Pragnę podziękować Ci za to, że dobrze wiedziałaś, co może mnie ucieszyć, za to, że umiałaś kochać tak, jak ja. Dziękuję za radość, którą potrafiłaś we mnie obudzić… Dziękuję.
Długo nie mogłem zebrać odwagi, aby do Ciebie napisać. Mój umysł przepełnia wiele trosk. Boję się, że zapomniałaś i chociaż zawsze powtarzałaś, że to się nigdy nie stanie, to nie wiem, czy przez to wszystko się to nie zmieniło. Chciałem abyś wiedziała, że ja o Tobie nadal pamiętam i nie mogę zapomnieć… Zająłaś w moim sercu miejsce już na zawsze. Teraz już na pewno wiem, że Cię kocham. Pragnę poczuć Twój wzrok. Ten łagodny wzrok, którym zawsze na mnie patrzyłaś. Pragnę usłyszeć Twój głos, ten melodyjny głos, którym zawsze tak czule do mnie mówiłaś. Choć tyle chciałbym Ci wyznać, to brak mi słów. Słowa są nic nie warte… Teraz, z daleka kocham Cię – tak jak nikt... Te słowa znaczą mniej niż wszystko to, co czuję sercem… Dzisiaj jak każdej nocy obudziłem się myśląc o Tobie. Nie mogę zatrzymać łez płynących po mej twarzy, każda z nich wyraża moją pustkę. Pustkę, którą czuję bez Ciebie. Dzisiaj kiedy w moim oknie błyszczy słońce, a serce robi się smutne podziwiając miasto, w głowie ciągle mam tylko jedną myśl: Dlaczego odeszłaś? Teraz umieram z miłości, bo Ciebie tutaj nie ma i nie mogę mieć nadziei, że wrócisz. Dla Twojej miłości miałem wszystko... Ale pozostało serce, które umiera by poczuć to, co czuło kiedyś. Jak wyjaśnić Ci to, co czuję? Kocham Cię, dlatego Twój ból jest moim bólem. Twój każdy najmniejszy uśmiech jest moim uśmiechem. Chciałem Cię zatrzymać, chciałem mieć Cię przy sobie, chciałem, żeby wszystko co złe odeszło. Zapomniałem tylko o jednym - przed sobą cię nie uchronię... Chciałem Cię znać, jak nikt nigdy dotąd… Niech inna miłość nie przychodzi, niech nie puka do drzwi mego serca, one są zamknięte na stalową kłódkę, do której tylko Ty masz klucz. Być może teraz swoją miłością obdarowywujesz innego, ale wiedz, że nikt nie może kochać tak jak ja Ciebie. Miłość boli jeśli nie jest tym czym wydaje się być… Teraz szukam duszy, która mi pomoże.. Pomoże mi zapomnieć o Tobie. Nie mogę sobie wyobrazić choćby jednego dnia bez możliwości spotkania Ciebie. Za każdym razem, kiedy nie ma Cię obok mnie, dni robią się dłuższe, a noce cięższe. Żyję wspomnieniem, gdy mówiłaś, że mnie kochasz. Czasami wydaje mi się, że to nie miłość, lecz obsesja… Zły los odebrał nam to co dał, ofiarowując w zamian samotność. Utrata Ciebie była dla mnie torturą.
Na koniec, muszę Ci powiedzieć, że teraz już wiem, że żyjesz tylko we mnie… Nie będę się oszukiwać, wiem, że to koniec, że nigdy Cię nie zapomnę, ale co mogę zrobić? Muszę być silny i walczyć. Teraz… zajmę się życiem bez Ciebie, aby być szczęśliwym... Żegnaj, już na zawsze…
Kochanie, to tak bardzo boli...
Ciągle kochający F.
Łzy leciały strumieniem z moich oczu.
Federico tak się wysilił... Powiedział, że mnie kocha, że nigdy nie zapomni, że pomimo, że to koniec, to nadal będzie pamiętał...
Wiem, to bardzo boli...
Dla mnie też dni stają się dłuższe, a noce cięższe.
Jeszcze kilka razy czytałam list i za każdym razem płakałam coraz mocniej...
Pragnęłam co chwilę przypominac sobie słowa. Słowa, które są nic nie warte...
Chciałam mu odpisac, ale nie mogłam...
Nie okażę tej słabości - powiedziałam, że to koniec. Nie dam mu nadziei.
Nie mogę teraz wrócic i powiedziec, że wymiękam.
Mimo to...
NADAL go kocham.
I kochac będę...
Z perspektywy Federico
Strasznie bałem się, że mój list jest nie na miejscu...
Może powiedziałem coś nie tak?
Może po jego napisanie Ludmiła jeszcze bardziej mnie znienawidzi?
W każdym razie, pogodziłem się już z myślą, że muszę zostawic ją w spokoju - inaczej nie będę mógł byc szczęśliwym.
Ona także.
Życie jest piękne...
Czy ktoś oprócz mnie wyczuwa tu sarkazm?
Z jednej strony dało mi coś, co sprawiło, że pokochałem je jeszcze bardziej - prawdziwą miłośc, o której nigdy nie zapomnę.
Z drugiej jednak strony, jest okrutne. Zabrało mi to, co kochałem najbardziej.
I po co mi to wszystko było?
Gdybym wiedział, że przez to stracę Ludmiłę, nigdy bym nawet nie pomyślał, żeby...
Tym bardziej, że właśnie przeze mnie wylądowała w tym cholernym szpitalu, to właśnie przeze mnie cierpiała tak, jak jeszcze nigdy w swoim życiu, to właśnie przeze mnie wypłakała wszystkie swoje łzy...
Akceptuję to, że nie chce mnie widziec, jeśli to ma jej przynieśc szczęście i wynagrodzic te wszystkie krzywdy...
Mimo, że cierpię, gdy nie mam jej u boku - to ona jest dla mnie najważniejsza.
To jej szczęście sprawia, że ja staję się szczęśliwy.
Nawet, jeśli mam cierpiec wieki...
Z perspektywy Ludmiły
-Idziesz do tej swojej przyjaciółki? - zapytała mnie opiekunka.
-Nie wiem, nie chcę tam iśc...
-Dlaczego?
Anna była moim jedynym pocieszeniem - zawsze mnie wysłuchała.
Myślę, że mogę jej powiedziec...
-... No i się rozstaliśmy. Znaczy, on tego nie chciał, ale powiedziałam mu, żeby odszedł i zostawił mnie, jeśli mnie kocha... - powiedziałam, kończąc opowiadanie historii.
-Ludmiło - mówiła do mnie z kuchni. - Jeśli kogoś kochasz, to rozłąka nie pomoże - przecież nadal będziesz o nim pamiętac, będziesz tęsknic. To, co teraz mówisz, nie ma sensu. Przyjaciele chcieli dla ciebie jak najlepiej, jednak sama muszę przyznac, że ich plan był wielką pomyłką. Ale oni wspierali cię zawsze - dlaczego więc teraz ty nie możesz wesprzec ich?
-Anno, podjęłam już decyzję. Jeszcze jutro się wyprowadzę. Za jakiś czas mam 18 urodziny, chcę je spędzic w nowym towarzystwie, z nowymi przyjaciółmi, którzy nie będą chcieli mnie zmienic.
-To twoja decyzja, kochanie, ale ja nie polecam ci takiego rozwiązania. Opowiadałam ci już bajkę o kocie i psie? Kot i pies się kłócili. Rozpoczął to pies, jednak później to kot chciał wszystko zacząc od początku... Wymyślił plan i...
-Pies nie chciał miec do czynienia z kotem... Pies odszedł w samotności i został już na zawsze sam... - opowiedzenie mi tej historii przez opiekunkę było banalne, ale przemówiło do mnie w kilku procentach...
-Wiesz, czemu ci ją opowiadałam? Zawsze narzekałaś w młodości, że historia zakończyła się smutno. Jednak dalsze jej ciągi pokazywały, że pies miał wiele okazji, żeby kot spędzał z nim czas. Nie wykorzystał ich z niechęci i poczucia dumy, dlatego koniec był zły. Opowiadałam ci ją, żebyś ty nigdy nie odwracała się od najbliższych ci osób, bo nie wyjdzie ci to na dobre. Co z tego, że poznasz nowe osoby w nowym miejscu? Nadal nie zapomnisz o tych, które poznałaś tutaj. One są z tobą od zawsze, dlatego nigdy nie znikną z twojej pamięci.
-Nie wiem, czy to cokolwiek zmieni... Ale zdecydowałam się na jedno - pójdę dzisiaj do Violetty... Porozmawiam z nią i... Wrócę do domu. A jeśli to mój ostatni dzień, to... Zadzwonię do wszystkich i się pożegnam.
-Wiem, że nie chcesz cierpiec. Ale raz zaryzykuj i sprawdź, czy to było odpowiednie rozwiązanie. Nie chcesz wszystkiego stracic przez jedną decyzję. Mam rację?
Przytaknęłam głową.
-Dobra, idę do Violi.
-O, całe szczęście - szepnęła do siebie, jednak gdy zauważyła, że słyszałam, dodała: - Wiesz, chciałam sobie zrobic wieczór filmowy.
-Rozumiem - zaśmiałam się i pobiegłam na górę. Czułam na sobie "uśmiechnięte" spojrzenie mojej opiekunki.
Idę tam tylko na jedną noc, więc co zabrac?
Zgarnęłam seledynową sukienkę i inne damskie duperele i szybko wybiegłam z domu.
Popatrzyłam na zegarek, który miałam na lewym nadgarstku - wskazywał 15.58...
No tak, znowu się spóźnię, pomyślałam i przyspieszyłam tempa.
Biegłam coraz szybciej, szybciej i szybciej...
Byłam akurat przed domem Fran, czyli mało mi brakowało do domu Violi.
Nagle z mojego buta oderwał mi się obcas. Runęłam na ziemię.
-Cholera! Klejone, chińskie badziewie!
Taa... Popatrzyłam ponownie na zegarek 15.59...
I kto by pomyślał, że człowiek jest uzależniony tylko od jednej rzeczy...
Od czasu.
Nie było czasu - wizyta znajomych...
Ale już jest nowy rozdział :D
Mam nadzieję, że wam się spodoba! :D
Poniedziałek, 15.38
-Ludmiła, co to jest?! - zawołała do mnie gosposia.
-Już schodzę! - odkrzyknęłam.
-Znalazłam to przed domem - podała mi do ręki kopertę.
-Sama nie wiem...
-Adresowany do ciebie, przeczytaj - uśmiechnęła się z niewiadomego mi powodu.
Pobiegłam do swojego pokoju i usiadłam na łóżku.
Jedynym powodem napisania tego listu jesteś Ty. Pragnę podziękować Ci za to, że dobrze wiedziałaś, co może mnie ucieszyć, za to, że umiałaś kochać tak, jak ja. Dziękuję za radość, którą potrafiłaś we mnie obudzić… Dziękuję.
Długo nie mogłem zebrać odwagi, aby do Ciebie napisać. Mój umysł przepełnia wiele trosk. Boję się, że zapomniałaś i chociaż zawsze powtarzałaś, że to się nigdy nie stanie, to nie wiem, czy przez to wszystko się to nie zmieniło. Chciałem abyś wiedziała, że ja o Tobie nadal pamiętam i nie mogę zapomnieć… Zająłaś w moim sercu miejsce już na zawsze. Teraz już na pewno wiem, że Cię kocham. Pragnę poczuć Twój wzrok. Ten łagodny wzrok, którym zawsze na mnie patrzyłaś. Pragnę usłyszeć Twój głos, ten melodyjny głos, którym zawsze tak czule do mnie mówiłaś. Choć tyle chciałbym Ci wyznać, to brak mi słów. Słowa są nic nie warte… Teraz, z daleka kocham Cię – tak jak nikt... Te słowa znaczą mniej niż wszystko to, co czuję sercem… Dzisiaj jak każdej nocy obudziłem się myśląc o Tobie. Nie mogę zatrzymać łez płynących po mej twarzy, każda z nich wyraża moją pustkę. Pustkę, którą czuję bez Ciebie. Dzisiaj kiedy w moim oknie błyszczy słońce, a serce robi się smutne podziwiając miasto, w głowie ciągle mam tylko jedną myśl: Dlaczego odeszłaś? Teraz umieram z miłości, bo Ciebie tutaj nie ma i nie mogę mieć nadziei, że wrócisz. Dla Twojej miłości miałem wszystko... Ale pozostało serce, które umiera by poczuć to, co czuło kiedyś. Jak wyjaśnić Ci to, co czuję? Kocham Cię, dlatego Twój ból jest moim bólem. Twój każdy najmniejszy uśmiech jest moim uśmiechem. Chciałem Cię zatrzymać, chciałem mieć Cię przy sobie, chciałem, żeby wszystko co złe odeszło. Zapomniałem tylko o jednym - przed sobą cię nie uchronię... Chciałem Cię znać, jak nikt nigdy dotąd… Niech inna miłość nie przychodzi, niech nie puka do drzwi mego serca, one są zamknięte na stalową kłódkę, do której tylko Ty masz klucz. Być może teraz swoją miłością obdarowywujesz innego, ale wiedz, że nikt nie może kochać tak jak ja Ciebie. Miłość boli jeśli nie jest tym czym wydaje się być… Teraz szukam duszy, która mi pomoże.. Pomoże mi zapomnieć o Tobie. Nie mogę sobie wyobrazić choćby jednego dnia bez możliwości spotkania Ciebie. Za każdym razem, kiedy nie ma Cię obok mnie, dni robią się dłuższe, a noce cięższe. Żyję wspomnieniem, gdy mówiłaś, że mnie kochasz. Czasami wydaje mi się, że to nie miłość, lecz obsesja… Zły los odebrał nam to co dał, ofiarowując w zamian samotność. Utrata Ciebie była dla mnie torturą.
Na koniec, muszę Ci powiedzieć, że teraz już wiem, że żyjesz tylko we mnie… Nie będę się oszukiwać, wiem, że to koniec, że nigdy Cię nie zapomnę, ale co mogę zrobić? Muszę być silny i walczyć. Teraz… zajmę się życiem bez Ciebie, aby być szczęśliwym... Żegnaj, już na zawsze…
Kochanie, to tak bardzo boli...
Ciągle kochający F.
Łzy leciały strumieniem z moich oczu.
Federico tak się wysilił... Powiedział, że mnie kocha, że nigdy nie zapomni, że pomimo, że to koniec, to nadal będzie pamiętał...
Wiem, to bardzo boli...
Dla mnie też dni stają się dłuższe, a noce cięższe.
Jeszcze kilka razy czytałam list i za każdym razem płakałam coraz mocniej...
Pragnęłam co chwilę przypominac sobie słowa. Słowa, które są nic nie warte...
Chciałam mu odpisac, ale nie mogłam...
Nie okażę tej słabości - powiedziałam, że to koniec. Nie dam mu nadziei.
Nie mogę teraz wrócic i powiedziec, że wymiękam.
Mimo to...
NADAL go kocham.
I kochac będę...
Z perspektywy Federico
Strasznie bałem się, że mój list jest nie na miejscu...
Może powiedziałem coś nie tak?
Może po jego napisanie Ludmiła jeszcze bardziej mnie znienawidzi?
W każdym razie, pogodziłem się już z myślą, że muszę zostawic ją w spokoju - inaczej nie będę mógł byc szczęśliwym.
Ona także.
Życie jest piękne...
Czy ktoś oprócz mnie wyczuwa tu sarkazm?
Z jednej strony dało mi coś, co sprawiło, że pokochałem je jeszcze bardziej - prawdziwą miłośc, o której nigdy nie zapomnę.
Z drugiej jednak strony, jest okrutne. Zabrało mi to, co kochałem najbardziej.
I po co mi to wszystko było?
Gdybym wiedział, że przez to stracę Ludmiłę, nigdy bym nawet nie pomyślał, żeby...
Tym bardziej, że właśnie przeze mnie wylądowała w tym cholernym szpitalu, to właśnie przeze mnie cierpiała tak, jak jeszcze nigdy w swoim życiu, to właśnie przeze mnie wypłakała wszystkie swoje łzy...
Akceptuję to, że nie chce mnie widziec, jeśli to ma jej przynieśc szczęście i wynagrodzic te wszystkie krzywdy...
Mimo, że cierpię, gdy nie mam jej u boku - to ona jest dla mnie najważniejsza.
To jej szczęście sprawia, że ja staję się szczęśliwy.
Nawet, jeśli mam cierpiec wieki...
Z perspektywy Ludmiły
-Idziesz do tej swojej przyjaciółki? - zapytała mnie opiekunka.
-Nie wiem, nie chcę tam iśc...
-Dlaczego?
Anna była moim jedynym pocieszeniem - zawsze mnie wysłuchała.
Myślę, że mogę jej powiedziec...
-... No i się rozstaliśmy. Znaczy, on tego nie chciał, ale powiedziałam mu, żeby odszedł i zostawił mnie, jeśli mnie kocha... - powiedziałam, kończąc opowiadanie historii.
-Ludmiło - mówiła do mnie z kuchni. - Jeśli kogoś kochasz, to rozłąka nie pomoże - przecież nadal będziesz o nim pamiętac, będziesz tęsknic. To, co teraz mówisz, nie ma sensu. Przyjaciele chcieli dla ciebie jak najlepiej, jednak sama muszę przyznac, że ich plan był wielką pomyłką. Ale oni wspierali cię zawsze - dlaczego więc teraz ty nie możesz wesprzec ich?
-Anno, podjęłam już decyzję. Jeszcze jutro się wyprowadzę. Za jakiś czas mam 18 urodziny, chcę je spędzic w nowym towarzystwie, z nowymi przyjaciółmi, którzy nie będą chcieli mnie zmienic.
-To twoja decyzja, kochanie, ale ja nie polecam ci takiego rozwiązania. Opowiadałam ci już bajkę o kocie i psie? Kot i pies się kłócili. Rozpoczął to pies, jednak później to kot chciał wszystko zacząc od początku... Wymyślił plan i...
-Pies nie chciał miec do czynienia z kotem... Pies odszedł w samotności i został już na zawsze sam... - opowiedzenie mi tej historii przez opiekunkę było banalne, ale przemówiło do mnie w kilku procentach...
-Wiesz, czemu ci ją opowiadałam? Zawsze narzekałaś w młodości, że historia zakończyła się smutno. Jednak dalsze jej ciągi pokazywały, że pies miał wiele okazji, żeby kot spędzał z nim czas. Nie wykorzystał ich z niechęci i poczucia dumy, dlatego koniec był zły. Opowiadałam ci ją, żebyś ty nigdy nie odwracała się od najbliższych ci osób, bo nie wyjdzie ci to na dobre. Co z tego, że poznasz nowe osoby w nowym miejscu? Nadal nie zapomnisz o tych, które poznałaś tutaj. One są z tobą od zawsze, dlatego nigdy nie znikną z twojej pamięci.
-Nie wiem, czy to cokolwiek zmieni... Ale zdecydowałam się na jedno - pójdę dzisiaj do Violetty... Porozmawiam z nią i... Wrócę do domu. A jeśli to mój ostatni dzień, to... Zadzwonię do wszystkich i się pożegnam.
-Wiem, że nie chcesz cierpiec. Ale raz zaryzykuj i sprawdź, czy to było odpowiednie rozwiązanie. Nie chcesz wszystkiego stracic przez jedną decyzję. Mam rację?
Przytaknęłam głową.
-Dobra, idę do Violi.
-O, całe szczęście - szepnęła do siebie, jednak gdy zauważyła, że słyszałam, dodała: - Wiesz, chciałam sobie zrobic wieczór filmowy.
-Rozumiem - zaśmiałam się i pobiegłam na górę. Czułam na sobie "uśmiechnięte" spojrzenie mojej opiekunki.
Idę tam tylko na jedną noc, więc co zabrac?
Zgarnęłam seledynową sukienkę i inne damskie duperele i szybko wybiegłam z domu.
Popatrzyłam na zegarek, który miałam na lewym nadgarstku - wskazywał 15.58...
No tak, znowu się spóźnię, pomyślałam i przyspieszyłam tempa.
Biegłam coraz szybciej, szybciej i szybciej...
Byłam akurat przed domem Fran, czyli mało mi brakowało do domu Violi.
Nagle z mojego buta oderwał mi się obcas. Runęłam na ziemię.
-Cholera! Klejone, chińskie badziewie!
Taa... Popatrzyłam ponownie na zegarek 15.59...
I kto by pomyślał, że człowiek jest uzależniony tylko od jednej rzeczy...
Od czasu.
Świetny!!!! Nie mogę się doczekać tego planu i tego, co będzie dalej ;> Chyba teraz nie zasnę. Za dużo emocji przeze mnie przemawia :) No cóż ;c Kolejny boski rozdział ;> Czekam z niecierpliwością na next <3333
OdpowiedzUsuńBuziaki ;**
Dziękuję bardzo i właśnie publikuję ;**
UsuńJa Ci to obiecuję!
OdpowiedzUsuńZabiję Cię!
Dobrze, że mnie teraz nie widzisz, bo wyglądam jak jakaś zmora...
Cały makijaż mi się rozmazał.
A czyja to wina? No Twoja oczywiście!
Kurde dziewczyno!
Nie ja nic więcej nie napiszę!
No może poza tym, że rozdział był cholernie dobry i jak się pewnie domyślasz list Federico doprowadził mnie do łez.
Kocham Cię i poprzysięgam, że nie spocznę do puki... nie przeczytam nexta!
Hahahah :D
UsuńZawsze lubię czytac twoje komentarze :D
Poprawiają mi humorek ;)
List akurat pisałam tylko w części, znalazłam w internecie, ale wiele zwrotów i słów mi nie pasowało, więc i tak większośc to moja zasługa :)
Dziękuję i ślę całusy! ;*
Kochan !
OdpowiedzUsuńRozdział BOSKI !
Nie mam słów żeby go opisać !! <3333
MASZ MI TU ZARAZ ZROBIĆ FEDEMIŁĘ !!
Bo zwariuję !! Aaaa :*********
Nie mogę się doczekać nexta !!
BESOS BELLA <333
Haha, jasne :D
UsuńW dzisiejszym rozdziale chyba jej nie będzie, no, może troszeczkę :D
Ale za dwa będzie taki "moment zbliżenia" można powiedziec, a później już przed wyjazdem Ludmiły coś się wydarzy ^^
Federico pozna także jedną dziewczynę, ale zobaczycie, jak to się dalej potoczy :D
OdpowiedzUsuńKolejny przecudny rozdzialik w twoim wykonaniu już nie mogę się doczekać następnego!♥
POZDRAWIAM I ŻYCZĘ WENY!!!!:*
Dziękuję bardzo ;**
UsuńHej sorry, ze ostatnio nie dawałam Ci komentarzy, ale miałam mało czasu, masę wycieczek i dużo problemów!!! No, ale nie ważne :-)
OdpowiedzUsuńPrzechodząc do rzeczy: rozdział - świetny, a list bardzo wzruszający :'(
W ogóle ten pomysł by na początek nie było Fedemiły, intryga Nati i Federico ...... Jednym słowem BOSKI!!!!!!!
Życzę dużo weny bo masz ogromny talent i powinnaś być pisarką <3
Na koniec pytanko: czy przewidujesz ile Twoje opwiadanko będzie miało rozdziałów???
I czy będziesz ciągnęła to opowiadanie cały czas czy za jakiś czas skonczysz i zaczniesz nowe???
Choć nie wiem czy bez niego przeżyję bo jest nieziemskie i takie wciągające....
O kurczę - bym zapomniała - jeszcze jedno pytanko !!!!
W którym rozdziale będzie Fedemiła???
Z niecierpliwością czekam na odpowiedzi
Twoja fanka ♥nw♥
Haha, lubię otrzymywac takie pytania :D
UsuńPóki co, udało mi się napisac jakoś 25 rozdziałów, prawie 30 :)
Ale to na moim prywatnym pliku na Wordzie :D
Jeszcze mam w planach kolejną "intrygę" i parę oszustw, powrotów :D
Wiadomo - wszystko ma swoje zakończenie :D
Ale myślę, że całośc skończy się na jakoś 50 rozdziale - no albo później :D
Widziałam, że wiele bloggerów dochodzi do rozdziału 100 i dopiero wtedy kończy przygodę z danym blogiem :D
Dlatego bardzo mnie to "zaintrygowało" i chyba zrobię tak samo :D
Ciekawe tylko, ile dacie radę ze mną wytrzymac ;*