piątek, 27 czerwca 2014

Rozdział 6 ~ "Our World"

 Kolejny rozdział historii :D
Zapraszam do czytania bloga :D



Poniedziałek, 09.21
-G-gdzie ja jestem? - złapałam się powoli za głowę.
-W szpitalu. Woleliśmy cię tutaj zawieźc... - usłyszałam ten przyjemny głos... - Zostawili cię na obserwacji.
-Cały dzień? - zapytałam.
-Najwidoczniej woleli nie ryzykowac - podobnie jak ja.
-Nie poszedłeś do Studia?
-Chciałem z tobą zostac.
Nie zareagowałam na to, że patrzył się na mnie z troską i zmartwieniem - wręcz było mi to obojętne i niechętnie znosiłam jego obecnośc.
-A gdzie jest Nati?
-Poszła po coś do picia - też nie poszła do Studia. Siedziałem tutaj całą noc czekając, aż wreszcie otworzysz oczy.
-To twoje rzeczy? - spojrzałam na małą torbę sportową obok moje łóżka, zupełnie nie zwracając uwagi na jego poprzednie słowa.
-Tak, przyniosłem je tutaj, na wypadek, gdybym miał tu dłużej zostac.
-To, że zostaliście was nie usprawiedliwia, nadal jestem na was na tyle.. Jak to powiedziec...

-Zła? Wściekła? Zawiedziona?
-Nie, chociaż - zawiedziona też. Gniew mnie przytłacza.
Oparł łokcie o kolana i przytrzymał rękami głowę. Przez jakiś czas siedział w tej jakże zamyślonej pozie.  Nagle do pokoju weszła Nati.
-Siemka, Ludmi...
-Hej - rzuciłam tylko i przewróciłam się na drugi bok.
Po chwili niezręcznej ciszy rozbrzmiało nucenie Federico. Po chwili nucenie przerodziło się w piosenkę Veo Veo:
Veo,Veo que ves
Todo depande de que quieras ver
Piensalo bien antes de actuar
Si te enarmoras te puedes lastimar
Federico postukiwał palcami o ramę łóżka szpitalnego. Po chwili dołączyła do niego Nati:
Oye escuchame bien
Respira y deja de temblar cual papel
Si crees que si vuelve a intentar
Y no te rindas ni por casualidad
Patrzyłam tak na nich i stwierdziłam, że to nie ja jestem jedyną gwiazdą w Studio - nawet nią nie byłam. Mimo to, nadal byłam na nich wściekła i najchętniej powiedziałabym im, żeby się stąd wynosili. Ale nie zrobię tego - w końcu się zmieniłam. Nie mogłam wytrzymac tego, że śpiewali to dalej - wręcz w tamtym momencie mogłam to traktowac jak jazgot, chociaż pięknie im to wychodziło.
 W każdym bądź razie, wiem, że nadal zależy im na przyjaźni ze mną. I tak mnie to nie przekonuje. Nie chcę miec z nimi nic wspólnego, niepotrzebnie się starają.
Później oboje wyszli na zewnątrz, żeby zapytac o coś lekarza - przynajmniej tak powiedzieli. Ciekawośc jednak mnie zżarła, ponieważ słyszałam ich szepty na korytarzu. Jakoś wstałam ze swojego łóżka i podeszłam do lekko uchylonych drzwi.
-To zaszło za daleko, musimy w końcu wyznac prawdę - pierwszą usłyszałam Nati.
-Ale.. Ona się wścieknie. A dobrze wiesz, że nie chcę tracic z nią kontaktów. A wiesz, że ja ją...
-Widzisz co się stało? Tak się zszokowała, że przewróciła się i uderzyła głową w kamień!
Teraz już byłam pewna, że mówią o mnie...
-Jeśli teraz nie wyznamy prawdy, to będziemy musieli życ z tym na codzień! A wszyscy wiedzą, że my... Wiesz.
-Słuchaj, nie chcę jej stracic i ty też nie. Ale też nie jestem za tym, żeby nic nie powiedziec. Wyznamy jej to. Albo robimy to razem, albo zrobię to sam.
-Powiemy jej to za jakiś czas, na razie niech się nie denerwuje, już i tak ma dużo na głowie.
Drzwi się otworzyły, a Nati i Federico zobaczyli tylko moją zaskoczoną minę.

.
.
.

-Co takiego chcecie mi wyznac?!
-My? Nic! - Federico widocznie miał coś "na sumieniu".
-Nie owijajcie w bawełnę, chcę wiedziec wszystko - nawet jeśli ma mnie to urazic!
-Ludmiła, odpocznij. Chyba ci się coś przesłyszało. Nie rozmawialiśmy o niczym, co mamy ci wyznac. Pewnie jesteś zmęczona.
-Tak, racja... Pewnie tak.
-Serio?
-Nie! Gadajcie o co chodzi, w tej chwili!
-Chodzi o to... Lekarz powiedział, że może zostaniesz trochę dłużej, bo jeszcze nie do końca wiedzą, co ci dokładnie jest. No wiesz, wolą cię jeszcze zostawic pod opieką lekarzy.
-Yhym... - nie do końca byłam przekonana do tej wersji.
W końcu jak wyjaśni słowa: "Dobrze wiesz, że nie chcę z nią stracic kontaktów" - czemu miałby tracic ze mną kontakt przez powiedzenie mi o tym, że lekarz postanowił mnie dłużej zostawic na obserwacji. Albo "Jeśli teraz nie wyznamy prawdy, to będziemy musieli życ z tym na codzień. A wszyscy wiedzą, że my...". Czemu mnie okłamują? I czemu powiedzą mi to dopiero w przyszłym tygodniu.
-Wiedzcie tylko, że nie znoszę kłamstw i lepiej powiedziec mi coś wcześniej...
Federico spojrzał znacząco na Nat. Nic mu nie odpowiedziała, za to mi dała odpowiedź:
-Nic przed tobą nie ukrywamy, mówimy serio - lekarz tak powiedział.
-Yhymm... Dobra, odpuszczę wam... Ale lepiej już stąd idźcie.
-Co? Czemu? - zapytali niemal chórem.
-Lepiej idźcie. Nie wybaczyłam wam - nadal jestem na was zła. Z resztą, w Studiu musicie robic próby do koncertu. Zapomnieliście chyba, że to praktycznie przez was mam ten cały wypadek.
-Ale Ludmiła, my chcieliśmy tylko.. - nie dokończyła Nati.
-Nie chcę, żebyście tutaj byli. Idźcie stąd albo zawołam pielęgniarkę!
Nati usłuchała mnie i wyszła po powiedzeniu krótkiego "hej". Federico natomiast usiadł na szpitalnym łóżku obok.
-Ile razy mam powtarzac? Idź stąd - nie chcę cię już widziec. Mówiłam ci, że nic ma nas nie łączyc poza nauką w Studiu.
-Kiedy ja cię... - przerwał po chwili. - Właśnie tak - chciałem ci tylko to powiedziec.
Przytaknęłam głową i wzięłam książkę z półki.
-To chyba możesz już iśc, co nie? - powiedziałam po chwili czytania, kiedy chłopak nadal nie wyszedł z pokoju.
-Ymm..No, tak, tak. Właśnie miałem iśc.
Po raz kolejny przytaknęłam głową.
-Żegnaj, Ludmiła - powiedział, jakgdyby już nigdy miał mnie nie zobaczyc.
Nie odpowiedziałam mu, bo już zniknął za drzwiami - z resztą, nie miałam jakoś ochoty więcej się do niego odzywac.
Po chwili do sali wszedł lekarz, który miał mnie zostawic na obserwacji.
-Witam, panno Ferro. Myślę, że jest pani już w dobry, stanie - może pani już iśc do izby przyjęc i odebrac wypis ze szpitala.
-Yhym, dobrze... Dziękuję za wszystko - powiedziałam i wstałam.
-Aha, jeszcze jedno - jeśli chodzi o opatrunek na pani głowie... Zdejmiemy go jeszcze teraz.
-Dobrze, dziękuję - niechętnie odparłam.
Po zdjęciu opatrunku zdałam sobie sprawę, że może jeszcze zdążę na zajęcia w Studiu, że już lepiej się czuję, że Federico zostawił tutaj swoją sportową torbę i będą musiała mu ją podac  i co najgorsze, już zrozumiałam, że... Wszystko ze mną w porządku.. A...
Fede i Natalia mnie okłamali...
_________________

6 komentarzy:

  1. Przez CIEBIE i ten Twój ROZDZIAŁ ryczę!!! :c Rozdział cudowny jednak wstrętny! ;c Błagam chcę jeszcze dzisiaj next! Muszę wiedzieć o co chodzi?! Co oni ukrywają? Dlaczego Fede tak rani Ludmi? I ta wredna Natalia! :C

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, spoko ;)
      Postaram się dzisiaj go zamieścic, jednak nie obiecuję :)
      W następnym rozdziale nie będzie wyjaśnienia, o co chodzi :) Będzie dopiero hmm... Jak tak patrzę, to jakoś w rozdziale 10 wszystko się "wyda" :)
      :D
      Dlatego czekajcie z niecierpliwością, co drodze naprawdę wiele się wydarzy!!! :)

      Usuń
  2. Pięknyy *.* Cudownie piszesz ;> Dodaj jak najszybciej nowy ;* Czekam z niecierpliwością ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Dodam nowy rozdział, jeśli pod tytułem "Małe pytanko" będzie coś, czego oczekuję ;((((

      Usuń
  3. O ja prdl.... to było.... aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! nie mogę, nie, nie! Bosz.... dziewczyno! Jak Ty mi napiszesz szybko nexta, to zwariuję! Dosłownie! Więc dawaj mi to no tu już teraz w tejże chwili!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Next będzie, jeśli zbierze się ok 15 komentarzy pod postem "Małe pytanko" :) ;)

      Usuń

Każdy komentarz = mobilizacja do pisania ♥
Nie masz konta? Skomentuj ANONIMOWO!