wtorek, 24 czerwca 2014

Rozdział 2 ~ "Our World"






 Myślę, że ten rozdział nieźle was zszokuje :)
Ludmiła będzie starała się zaakceptowac Camilę, Violettę i Francescę.
Zmieni swój styl, zachowanie...
Ze względu oczywiście na to, że zrozumiała, że przez te wszystkie lata oszukiwała samą siebie.
Mam nadzieję, że się wam spodoba :D
Fede i Ludmi przeprowadzą szczerą rozmowę :D ^^



Piątek, 7.28
Następnego dnia obudziłam się w potwornym stanie. Nieudanie próbowałam namówic moją opiekunkę, żebym mogła nie iśc do Studia, ale kiedy tylko jej o tym powiedziałam, zdenerwowała się i wprost wygnała mnie z domu.
Wstałam z łóżka i założyłam to:

Szybko zjadłam śniadanie i poszłam do łazienki, żeby przywołac siebie i swoje buntownicze loki do porządku.
A skoro dzisiaj wszystko się zmieni...
Wzięłam prostownicę i wyprostowałam swoje kręcone pasma. Następnie związałam kucyk.
Nagle zawahałam się. Przyłożyłam do włosów nożyczki, rozszerzyłam ostrza...
Nie, nie zrobię tego. Nie ma mowy! Nie pozbędę się swoich włosów z powodu zawodu miłosnego i fałszywej przyjaźni.
Odłożyłam nożyczki i zeszłam po schodach na dół. Zgarnęłam z półki dżinsową kurtkę i kluczyki do szkolnej szafki.
-Idę!
Wyszłam z domu i wyciągnęłam z garażu rower. Wszystko się zmienia - nie jestem już Ludmiłą... Znaczy, tą dawną Ludmiłą. Pojechałam w kierunku Studia, kiedy nagle minęłam Nati. Szła koło - oczywiście - Fede.
Obróciłam głowę w przeciwną stronę i udałam, że ich nie widzę. Chociaż chyba i tak mnie nie poznali - ani nie wołali, ani nie powiedzieli "hej". To nie w ich stylu.
Poprawiłam rękaw dżinsowej kurtki. Kilka chłopaków zaczepiło mnie na ulicy - pewnie sądzili, że jestem nowa, inaczej by tego nigdy nie zrobili. Mimo to, na nic nie zważałam i jechałam dalej. Przypięłam rower do jednego z stojaków i weszłam do środka. Mijałam wiele osób, ale nie wydawało mi się, że ktoś z nich mnie poznał... Witali mnie i mówili, gdzie co jest. Zupełnie niepotrzebnie - przecież chodziłam do tego Studia już jakiś czas. To, że raz się inaczej uczeszę lub ubiorę, to nie oznacza, że jestem innym człowiekiem.
-Hej, Ludmiła! - usłyszałam wołanie swojego imienia.
Automatycznie się odwróciłam.
-Zmieniłaś styl, jak widzę - widziałam uśmiech Violetty.
Tylko ona mnie rozpoznała?
-Ymm... Raz się zdarzyło.
-Wyglądamy bardzo podobnie, zobacz - obróciła się.
O Boże... Faktycznie! Brr...
To chyba jakiś koszmar! Wyglądam prawie identycznie jak ona, matko...
Ja i mój wróg - bliźniaczkami?
Ale skoro się zmieniam...
Muszę ją w końcu przeprosic, prawda?
-Wiesz, ja lepiej się przebiorę - powiedziała Viola.
-Och, całe szczęście. Chyba bym dłużej tego nie zniosła - powiedziałam i szybko zaczęłam żałowac swoich słów.
-Mówię o tym, że przebiorę się na zajęcia z Gregorio, nie mogę w tym cwiczyc...
-Aaa... Chyba, że tak... No, to jak masz zajęcia, to lepiej się pożegnajmy... - próbowałam dyskretnie ją spławic.
-A czasem nie masz ich ze mną?
-Może i tak... Sama nie wiem, lepiej pójdę do szafki i zobaczę.
-Pójdę z tobą!
-Nieee, lepiej nie. Jeszcze się spóźnisz. Jak coś to... Poczekaj na zajęciach.
-Dobra - rzuciła i zniknęła w sali.
Odetchnęłam głęboko i zobaczyłam Federico. Szeptał coś do Maxiego. Natychmiast zasłoniłam się torbą i truchcikiem pobiegłam do swojej szafki.
Widziałam, że zbliża się w moim kierunku i chociaż wcale mnie nie zauważył i nie miał pewnie zamiaru do mnie podejśc, to coraz szybciej szukałam kluczyka, którego nie mogłam znaleźc. I szybciej, i szybciej, i szybciej...
Nagle moja torebka wypadła mi z ręki, a jej zawartośc rozsypała się po całej podłodze, w dodatku tuż przed Fede.
Oczywiście! Tak jak w filmach i jeszcze w takim momencie!
-Pomogę ci - rzucił, nawet nie patrząc, kim jestem.
Był taki pomocny...
Uśmiechnęłam się z rozmarzeniem i nagle zdałam sobie sprawę, że tak szybko się nie odkocham.
Otrząsnęłam się i zrozumiałam, że od dłuższego czasu wołał do mnie:
-Halo, żyjesz? Jak masz na imię?
Skapnęłam się, że nawet mnie nie widział - przez moją spuszczoną głowę.
-To nie jest ważne - wzięłam od niego swoje rzeczy. - Nie dla ciebie.
Pobiegłam ku sali tanecznej, jednak przypomniałam sobie, że ostatecznie nie wzięłam ubrań na zmianę.
Wyjrzałam zza futryny drzwi.
-Hej, coś taka zdenerwowana? - od tyłu zaszła mnie Camila.
-Nie, nic. Nieważne.
-Wyglądasz jakoś inaczej - rzuciła Francesca.
-Zmiana, nic wielkiego.
-Dziwne, że wyglądasz prawie jak Viola - zaśmiała się Cami.
-Too... Zupełny przypadek. Akurat się tak złożyło.
-Masz teraz zajęcia z tańca? Tak się składa, że my też - Francesca poprawiła dresowe spodnie.
-Taa. Tylko jeszcze się nie przebrałam.
-To lepiej to zrób, Gregorio się wścieknie, jeśli znowu się spóźnisz.
Kiwnęłam głową i zauważyłam, że Federico gdzieś zniknął.
-Do zobaczenia!
Pobiegłam w kierunku szatni, pospiesznie wyjęłam worek z ubraniem i przebrałam się w przyniesione przez siebie wcześniej rzeczy - różowe krótkie spodenki i delikatną kremową bluzkę z kołnierzykiem.
Zawędrowałam w kierunku sali tanecznej.
-O, to ty. Hej - usłyszałam za sobą.
Nie odpowiadaj, Ludmi, tylko nie odpowiadaj...
-Hej - powiedziałam nieśmiało.
Czemu zawsze muszę robic wszystko na odwrót? Starałam się ponownie ukryc swoją twarz na tyle, żeby nie mógł mnie rozpoznac.
-To, masz teraz zajęcia z tańca?
-Tak, ale czy to ważne?
-Ja też mam, może pójdziemy razem?
-Nie, dzięki.
-Ale... - nie dałam mu dokończyc.
Poszłam sama do sali tanecznej.
-Kolejne spóźnienie! - jakże miło było usłyszec ten standardowy okrzyk Gregoria.
-Wiem, wiem, już to przerabiałam - odpowiedziałam. - Przepraszam, Gregorio, ale coś mi wypadło.
-Pewnie z torby - rzucił z uśmiechem Andreas wchodząc do środka.
Wszyscy na sali tłumili śmiech. Czyli już wiedzieli o wpadce z torbą? Dobra. Zdumiewająco, jak szybko takie wieści mogą się rozejśc.
-Dobra, dziewczęta i... Reszta. Sprawdzamy obecnośc - Gregorio dopuścił się czegoś, czego wcześniej nie robił.
Zbudziło mnie dopiero wykrzyczenie nazwiska "Ferro".
-J-Jestem - odezwałam się cicho.
-Ludmiła? - Federico był zmieszany.
-Najwidoczniej nie jesteś na tyle bystry, żeby mnie poznac.
-Dosyc tego gadania! To nie są zajęcia Beta - przerwał nam Gregorio. - Cwiczymy ostatni układ. Dobierzcie się w pary i po kolei do zdawania. Chyba nie chcecie miec zaniżonych ocen?
Natychmiastowo wszyscy się dobrali. Jakby specjalnie ustawili się po różnych kątach, żebym została na środku wraz z Federico.
-Nie ma mowy, nie zatańczę z tobą - sama muszę stwierdzic, że przypominało mi to zachowanie dzieciaka.
-Nie masz wyboru - uśmiechnął się.
-Jeszcze się bezczelnie uśmiechasz?! Nie zapominaj, co mi zrobiłeś! Pocałowałeś mnie, a później zostawiłeś dla Nati, dla mojej przyjaciółki! Nie wybaczę ci!
Wybiegłam z sali.
Byłam ostatnio jakaś trochę rozkojarzona... Muszę to zmienic, inaczej...
-Ludmiła! - słyszałam jego głos rozchodzący się po korytarzu.
 
 Za późno, już się schowałam. A do damskiego nigdy nie wejdziesz, zaśmiałam się w duchu.
Obmyłam twarz zimną wodą. Popatrzyłam w lustro. Nie widziałam w nim Ludmiły - nie tej dawnej.
Stuk, puk, stuk, puk... Ciągle pukanie w drzwi i krzyczenie "Wiem, że tam jesteś" wcale nie pomagało Federico wyplątac się z tej sytuacji.
-Proszę, otwórz.
Nie ma mowy...
-Czemu nie chcesz ze mną porozmawiac?
Zdrajca.
-Gregorio woła cię na zajęcia!
Myślisz, że mnie tym zmusisz do wyjścia?
-Wiesz, dobra. Poddaję się, idę stąd.
Akurat. Będziesz tu czekał, aż wyjdę. Gdybyś poszedł naprawdę, nie powiedziałbyś mi tego.
Nagle przyszła mi do głowy pewna myśl... Okno. Skoro i tak pewnie nie wrócę już na zajęcia, to...
Nie! Co mi przychodzi do głowy? Wcześniej nigdy bym tego nie zrobiła, a teraz? I to jeszcze przez Federico.
Wrócę i pokażę, na co mnie stac.
Weszłam do sali. Wiedziałam, co Gregorio ma mi do powiedzenia, ale nie dopuściłam go do słowa, mówiąc:
-Przepraszam za moją nieobecnośc, ale zrobiło mi się niedobrze. Wolałam pójśc do toalety.
-Ludmiła? Czy.... Czy ty mnie właśnie przeprosiłaś? Mmm.. Dobrze, lepiej zacznij tańczyc.
Nagle do sali wbiegła zdyszana Nati.
-Przepraszam, przepraszam bardzo!
Popatrzyłam na nią z gniewem, ale i tęsknotą.
-Dołącz do reszty, ponieważ to twoje pierwsze spóźnienie, to nic nie będę wpisywał do dokumentów - powiedział z przekąsem Gregorio. - Ruszacie się jak muchy w smole, szybciej! Nie mamy całej lekcji! Uciekło nam trochę czasu przez toaletowe problemy Ludmiły.
Nati na dźwięk imienia zaczęła rozglądac się po sali, ale kiedy napotkała mnie wzrokiem, od razu mnie rozpoznała.
-Cześc, Ludmi.
-Dla ciebie Ludmiła - odparłam.
Popatrzyłam na nią, a ona na mnie. Nasze spojrzenia tak się różniły - ja patrzyłam na nią z gniewem i wyrzutem, ona natomiast z żalem i skruchą. Nie zamierzałam jednak z tego powodu zmieniac swojej opinii o niej. Była dla mnie nikim, to chyba logiczne. Nie mogłabym komuś wybaczyc takiej "zdrady". Chyba gorzej zachowac się nie mogła. Pomagała mi zawsze, i owszem, ale skrzywdziła - i to bardzo.
-Dobraliście się już w te pary?! - warknął Gregorio.
Usiadłam na parapecie.
-Dziewczyno, rusz się - powiedział Gregorio.
-Nati przyszła, to przecież ona będzie tańczyc z Federico. Ja nie mam pary - uśmiechnęłam się lekko złośliwie.
Gregorio odetchnął i włączył muzykę.
Nati spojrzała na mnie bez wyrozumienia.
Jeśli są tak zakochani, to niech razem tańczą.
Przez całą lekcję siedziałam na parapecie, oczywiście z nudów wyciągnęłam telefon. Zobaczyłam, że Nati i Federico odchodzą na bok, strasznie zaintrygowało mnie to, o czym rozmawiają. Jakie mogą miec tematy?
Nieee... Nie będę szpiegowac ich tą nową aplikacją, co to to nie.
Zmieniłam się.
To już było.
Nagle Nati podeszła do Gregorio. Dziwne, że po rozmowie z nim, nauczyciel nakazał:
-Dobrze, zmiana par! Natalia, teraz ty siadasz na parapet - a pozostali niech się tam jakoś dobiorą, z resztą, co mnie to obchodzi.
Popatrzyłam na niego pytająco. Ukazywał tylko kamienną twarz, jednak czułam, że coś innego kryje się we wnętrzu. Kiwnął głową ze zdenerwowaniem na znak, że mam natychmiast dołączyc do Federico. Wzdrygnęłam się, kiedy tylko dotknęłam jego ręki, żeby móc zatańczyc z nim nowy układ, który praktycznie opierał się na tym, żeby miec bliski kontakt z partnerem...
Przeklęte zajęcia taneczne...
-Więc... Możemy się nadal przyjaźnic, prawda? - zagadnął.
-Nie sądzę.
-Dlaczego? Przecież... Poza tym, nic między nami się nie zmieniło.
-Skrzywdziłeś mnie, zdajesz sobie z tego sprawę? - odpowiedziałam mu na jego niepewnośc, kiedy kończyłam obrót.
-Rozumiem. To dlatego nie chcesz się ze mną zadawac? Przecież to głupie.
-Wcale nie. Nie dla mnie. To też powinieneś wiedziec.
-Właściwie, to już wiem.
-To niepotrzebnie pytasz.
-Ale wiesz, chciałbym jednak czasami móc z tobą porozmawiac, przywitac się uściskiem - nawet dłoni i ... Pocałowac w policzek na powitanie. Jak dobrzy przyjaciele.
-Zrozum, nie chcę miec z tobą żadnego innego kontaktu poza nauką w Studiu. Jesteś dla mnie jak ktoś obcym - tak jakbym bała się tego, co możesz mi zrobic, bo nie wiem, czego się po tobie spodziewac. Zawdzięczasz to głównie temu, że wyskoczyłeś z tym tak nagle - w dodatku tuż po tym jak my...
-Jak my?
-No wiesz.
-Jak się pocałowaliśmy?
-Cicho bądź! Nawet nie chcę o tym pamiętac.
-Czemu? Przecież to nie było wcale takie... No wiesz - złe.
-Nie było, muszę przyznac. Ale teraz jest. Dla mnie przynajmniej. Wzbudza to we mnie obrzydzenie - bez urazy, ale teraz mam takie odczucia. Zupełnie, jakbym podeszła do obcego bruneta i go... Pocałowała.
-Ale do przystojnego bruneta - uśmiechnął się.
-I znowu to robisz!
-Co robię?
-Nie mów tego tak, jakbyś nie wiedział. Ten twój uśmieszek i teksty - jeśli kochasz Nati, to przyhamuj trochę i skup się na niej.
-Ale, ja nadal mam takie odczucia, że my... No wiesz.
-Powtarzasz się. Nawet nie jesteśmy przyjaciółmi, chociażby kolegami. Tylko znajomymi. A ja tej znajomości wcale nie chcę.
-Próbuję ci pomóc, a ty mnie odpychasz!
-Pomóc? To nazywasz pomocą? Chcesz mi po prostu przypominac wszystko o NAS. A ja chcę z tym skończyc, dobra?
-Dobra. Jeśli ci na tym zależy.
-Nic nas nie łączy poza wspólnym tańcem, śpiewem lub grą. Nic.
-Kiedy ja naprawdę... - wiedziałam, że chciał mi coś powiedziec. Jednak nagle urwał i powiedział coś w zupełnie innym tonie. - Ja też chciałem ci to samo przekazac.
Przytaknęłam tylko i nadal tańczyłam czując, że nadal w moim sercu panuje pustka... I co najgorsze - w jego też.















13 komentarzy:

  1. Jeju, smutny taki ten rozdział. Ale też piękny. <3
    Serio, bardzo mi się podoba ten blog.Mam nadzieję, że szybko dodasz następny rozdzialik. ;3
    Do następnego! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, starałam się :)
      Następne rozdziały też będą troszkę smutne, ale momentami radosne :D
      Cieszę się, że mam taką czytelniczkę :D Jeśli chcesz, to możesz powiedziec kilku osobom o tym blogu, oczywiście jeśli według ciebie jest on warty uwagi i czytania :)
      Nie zmuszam do niczego, nie musisz tego robic, po prostu zachęcam :D Nie byłybyśmy same ^^
      Jeśli chcesz, to rozdział postaram się zamieścic jeszcze dzisiaj, na twoje życzenie oczywiście ;*

      Usuń
    2. ja tez uwilebiam tego bloga <3 :* <3

      Usuń
  2. Zazdroszczę talentu do pisania :( Mam pytanie. Dasz może mi swój email bo chciałam się jakoś z tb skontaktować ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez o tym marze i zazdorsze talentu :33 <333

      Usuń
    2. Dziękuję bardzo :D Uważam jednak, że masz ogromny talent :) Czytałam twojego bloga i jest wspaniały :D Jasne, dla mnie z kontaktem nie ma problemu ;) Podam ci mój email i ask :)
      email: fisia108@interia.pl
      ask: ask.fm/paatryysia
      Dzięki wszystkim :D
      Zarówno tobie, jak i Anonimowi, który napisał powyżej ^^

      Usuń
  3. Chcialbym to zobaczyc w filmie w " Violecie 3 " Tak bardzo chcialabym zebu wzieli twoj scenariusz i nagrali <333 Czakam na kolejne <333 KOCHAM *O*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże, naprawdę dziękuję!
      Komentarzy jest coraz więcej i bardzo się cieszę, że mam okazję podzielic się z kimś moją historią :)
      Twój komentarz ogromnie poprawił mi humor ;*
      Cóż, nie ukrywam, że też bym tego chciała - w końcu to mój blog i chcę dla niego jak najlepiej :)
      Dzięki ;*

      Usuń
  4. Wiesz... teraz to nie żyjesz. Ukatrupię cię! Uduszę gołymi rękami!
    Jak mogłaś?
    Nie... ja się focham i nic nie piszę!





















































































































































































































    Dobra koniec focha. Poryczałam się.
    Jak można mieć tak cholernie piękny styl pisania? Taki talent?
    Mimo wszystko, rozstania Fedemilci to ja Ci nigdy nie wybaczę!




















































































    Wiesz.... zmieniłam zdanie. Wybaczam... wiem, że i tak ich zeswatasz :D
    Buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, długi ten twój post :) Tyle ENTER, że myślałam, że mi się komputer zawiesił :)
      No jasne, że zeswatam :)
      Co to za blog, w którym Fedemiła nie jest razem? :)
      Ale do tego długa droga :)
      Pozdrowionka i dzięki ;*

      Usuń
  5. Coś przeczuwam, że Naty i Fede mają jakiś sekret... A Fede kocha Ludmisie. Osz kurcze wspaniały rozdział. *,* Jestem pod dużym wrażeniem, cały czas coś się dzieje, ale opisane to jest w taki magiczny sposób.
    Biorę się za kolejny, same się nie przeczytają. XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trafne przeczucia :D
      Oczywiście, cały czas coś się dzieje, bo bez tego przecież byłoby nudn ☺ A tego nie chcę
      Magiczny sposób? Jejku, bardzo dziękuję <3
      Powodzonka! <3
      Besos ;*
      Patty

      Usuń

Każdy komentarz = mobilizacja do pisania ♥
Nie masz konta? Skomentuj ANONIMOWO!