Rozdział dedykuję wszystkim czytelnikom bloga ♥
-Tatku, wróciłam! - krzyknęłam, wchodząc do środka przez ogromne drzwi.
Pewnie znowu nie ma go w domu - pomyślałam. Nie myliłam się.
-Olga! - zawołałam. - Olga, pomóż mi z moimi rzeczami!
Czarnowłosa, pulchna kobieta natychmiast przybiegła z kuchni i zabrała ode mnie torby.
-Jak sobie życzysz, panienko. Gdzie mam je zanieść? - spytała.
-To oczywiste, że do mojego pokoju! - prychnęłam.
Olgita skinęła głową i popędziła z bagażami po schodach na górę. Szłam powolnym krokiem zaraz za nią. Stanęłyśmy przed drzwiami pokoju. Olga czekała, aż otworzę drzwi, dając mi to do zrozumienia wzrokiem.
-Na co czekasz? Otwieraj - nakazałam. Nie uważałam, że zachowuję się nieodpowiednio.
Kobieta popatrzyła na mnie niemile zaskoczona i spróbowała nacisnąć na klamkę. Kiedy dostałyśmy się do środka, torby spoczęły w rogu pokoju, a ja usiadłam na łóżku. Kruczoczarno włosa wyszła z pokoju, zostałam w nim sama. Odetchnęłam z ulgą. Natychmiast otworzyłam swoją małą szafę. Tysiące razy powtarzałam tacie, żeby wymienił tę szafę na inną, ale on nie chciał tego robić. Powiedział, że jednym z ostatnich życzeń mamy było, by zachować tę szafę w moim pokoju. Nigdy nie wyjawiła powodu, dlaczego. Z trudem się w niej mieściłam, większość rzeczy i tak okupywała inne regały. Rzadko tu zaglądałam, tylko wtedy, kiedy chciałam powspominać mamę. Jej ubrania leżały tu właściwie od zawsze, ale bałam się którekolwiek z nich na siebie założyć. Dokładnie przyjrzałam się tym rzeczom. Było w nich coś innego. Poprawiłam torbę, która spoczywała na moim ramieniu.
Odsunęłam wszystkie wieszaki na bok w celu przeszukania szafy. Miałam ochotę, by sprawdzić, co się kryje w jej wnętrzu. Nagle moim oczom ukazały się niepozorne, dębowe drzwi. Osłupiała, złapałam za gałkę i przekręciłam ją na prawo. Uchyliłam trochę drzwi, a potem weszłam przez nie pewnym krokiem, zamykając je za sobą. Nie potrafiłam opisać wtedy tego, co widziałam. Po bokach tego ogromnego pomieszczenia znajdowało się mnóstwo szafek, półek, szuflad i wieszaków. Wszystko było zapełnione jakimiś rzeczami, ubrań było tutaj... nieskończenie wiele. Po mojej prawie znajdowała się ogromna toaletka, a po obu jej bokach wielkie półki z kosmetykami. Na środku był wielki dywan, na którym znajdowała się sofa, stolik i maszyna do.... robienia mrożonego jogurtu? Zastanawiałam się, co to wszystko tutaj robi. Kolejne rzeczy, jakie zauważyłam, to kredensy z rożnymi gadżetami, świecami zapachowymi, książkami i czystymi zeszytami do projektowania.
Najbardziej zaskoczył mnie widok zdjęć. Wzięłam jedno z nich do ręki, było oprawione w różową, błyszczącą ramkę. Kojarzyłam ją skądś... Tak, wiem. Robiłam ją w pierwszej klasie z okazji Dnia Matki. Wręczyłam ją tydzień przed, bo nie mogłam się doczekać, żeby podarować coś mamie.
Spędziłam tutaj dobre parę godzin.. Oglądałam zdjęcia, przeszukiwałam szafy... Z pewnością to miał być prezent od mamy, dlatego nie chciała, by ktokolwiek wziął stąd tę szafę. Usiadłam na wygodnej kanapie i przeszukałam zawartość torebki. To właśnie tutaj ukrywał się pamiętnik Violetty Castillo, który niedawno udało mi się zwinąć.
Przeleciałam wszystkie kartki wzrokiem. Pełno rysunków, ozdób, naklejek.... Słodziutko. Aż mnie mdli.
Postanowiłam zacząć czytanie od ostatnich wpisów. Pierwszy z nich pochodził sprzed kilku dni... Na pewno znajdę tutaj coś ciekawego.
#46 Drogi Pamiętniku!
Dzisiaj miałam zdecydowanie jeden z najlepszych dni na świecie. Powiem tak: lekcja chemii, wolna ławka, Leon... Nawet nie wiesz, jak się ucieszyłam, kiedy nauczyciel pozwolił mi koło niego usiąść. Nie wyglądał na jakoś specjalnie zadowolonego, ale uśmiechnął się do mnie słodko i poklepał miejsce obok siebie. Pogadaliśmy trochę, był taki sympatyczny. Wydawało mi się, że mnie polubił. Patrzył się w inny sposób, szczerzył zęby i mówił tym swoim uroczym tonem... Dowiedziałam się o nim wiele rzeczy, naprawdę wiele. Na przykład to, że lubi przedmioty ścisłe dokładnie tak samo jak ja, że uczęszcza na zajęcia dodatkowe i chciałby właśnie ze mną wykonać projekt. Dobrze, że nie było tam Ludmiły. Z całą pewnością wkurzyłaby się na mnie za tę rozmowę i nie pozwoliła nam wspólnie przygotować projektu. Cóż, mam nadzieję, że dobrze będzie się na pracowało i że może poczuje do mnie coś więcej... Wiem, że trochę to banalne, bo jest z Ludmiłą i z pewnością nie spojrzałby się nigdy na taką dziewczynę jak ja, ale jeśli powiedział mi, że mam cudowne włosy i śliczne perfumy... Może to taki wstęp? Trzymaj kciuki.
Wywróciłam oczami. Czyżby po raz kolejny Leon postanowił zbajerować dziewczynę do wykonania za niego projektu? No nic, czytam dalej.
Stało się, odwiedził mnie. Przyszedł do mnie do domu i zaczęliśmy pracę nad naszym projektem. Tak wspaniale mi się z nim rozmawiało... Czuję, że coś wisi w powietrzu, ale jeszcze nie wiem, co takiego. Mam ogromną nadzieję, że w końcu powie mi, że mu się podobam. Zachowuję się trochę naiwnie, to prawda, bo on wcześniej nie zwracał na mnie uwagi. Nie widział we mnie niczego wyjątkowego. A może jednak?.. Może już od kilku miesięcy się mną interesuje, ale boi się mi o tym powiedzieć? Zerka na mnie co chwilę, uśmiecha się, komplementuje...
Niestety, ale w środku projektu zadzwonił do niego telefon. Powiedział, że to kumple z drużyny i że trener kazał mu natychmiast stawić się na trening, bo inaczej odejmie mu parę punktów (czy czegoś tam, nie ogarniam, o co w tym chodzi). Cóż, ciężko było mi zakończyć to spotkanie i trochę to przykre, że musiał pójść. Poprosił mnie, żebym dokończyła projekt pod jego nieobecność, a on wróci najszybciej, jak tylko się da. Dopiero po kilku godzinach zadzwonił do mnie, że nie da rady się stawić. Dokończyłam ten projekt, owszem, ale zrobiłam to dla niego. W końcu gdyby nie trener, to z całą pewnością siedzielibyśmy i śmiali się razem + zrobilibyśmy najlepszy projekt chemiczny na świecie.
Cieszę się, że Ludmiła nic o tym nie wie - przynajmniej tak zapewniał Leon. Gdyby wiedziała o tym, że przyszedł do mnie do domu i razem przygotowujemy projekt, to pewnie nieźle by się wkurzyła i już całkiem nie dałaby mi spokoju. Całe szczęście to sprawa między nami.
Nadal nie wyobrażam sobie, że Leon mógłby chcieć być ze mną. Kujonka i futbolista? W sumie... Miłość nie wybiera. Jeśli się we mnie podkochuje, to nie będzie zwracał na to uwagi. Ale co z jego związkiem z Lu? W końcu kiedyś się przyjaźniłyśmy i nie chciałabym jej tego zrobić...
Przemyślę to dziś wieczorem, jutro zdam ci relacje.
Ups, jutro nie nadejdzie - tak się składa, że przejęłam twój pamiętnik i widzę wszystko, co tu napisałaś - pomyślałam.
Czyli nasza Castillo podkochuje się w moim Leonie? Ciekawe... Można by to jakoś fajnie wykorzystać, udałoby się pewnie nakłonić ją do odwalenia kilku prac domowych. Leon nieźle pomyślał. Ciekawi mnie tylko, dlaczego o niczym mi nie powiedział? Pewnie czekał na moment, kiedy już oddadzą projekt, by nic nie poszło nie po jego myśli. Zwykle tak właśnie robił, zapewne i w tym przypadku.
Nagle Violettcie zrobiło się żal swojej dawnej przyjaciółki? Tak się składa, że ja nie mam tyle skruchy i nie zamierzam jakoś specjalnie brać to pod uwagę. Jeśli ma zamiar odbić mi mojego faceta, to nie dojdzie to do skutku i ja już o to zadbam.
Głupiutka... Wierzy, że Verdas naprawdę się w niej zakochał? To się rozczaruje, kiedy wreszcie odda projekt nauczycielowi. Tak jest z każdą.
Przeleciałam kolejne notatki, wszystkie były o Leonie. Znalazłam nawet parę jego zdjęć między kartkami. Zabawne, jak można się aż tak zachwycać kimś, kto nawet na nią nie spojrzał? Ponadto, jest moim chłopakiem. MOIM.
Nie mogę uwierzyć, że ona naprawdę sądzi, że Leona pasjonuje fizyka. O nauce on wcale nie myśli, skupia się tylko na tej siatkówce, footballu i wszelkich możliwych sportach. Takie lalunie jak ona służą mu tylko do odwalenia zaległości i złapania dobrych ocen. Czy naprawdę sądzi, że to czyni ją wyjątkową? Raczej nie, jest jedną z wielu dziewczyn, które zostały zwyczajnie wykorzystane i zniknęły potem w tłumie.
Powodzenia jej życzę. Naprawdę.
NASTĘPNEGO DNIA
-Czy naprawdę wszystko musisz zniszczyć? - prychnęła mama.
-Czego ty oczekujesz po 6-latku - powiedziałem, przegryzając kanapkę.
-Federico, szykuj się do szkoły - upomniała mnie.
-Jestem już dawno gotowy.
Pierwszy dzień w nowym liceum. Chyba nie będzie aż tak źle, co? Ten rok jest pełen zmian: nowa szkoła, nowa rodzina, nowe pasje i nowy dom. Wszystko przeminęło z wiatrem.
-A gdzie jest pan Leon? - spytał mały blondyn, wychylając się zza blatu.
-Christian, nie mów do niego "Pan", to twoje przyrodnie rodzeństwo - poprawiła go mama. - A po drugie pewnie już dawno jest w szkole, w przeciwieństwie do twojego leniwego brata.
-Sam chętnie powiedziałbym do niego "Pan" i udawał, że go nie znam - parsknąłem lekceważąco.
-Synu, wiem, że pozbycie się psa jest dla ciebie ogromną stratą. Ale zrozum, że musieliśmy, ze względu na uczulenie Leona.
-On nie ma żadnego uczulenia, powtarzałem ci. Chce mi po prostu zaleźć za skórę.
-Fede, Fede, Fede... On nie jest taki zły, jak ci się wydaje. Poznaj go. Zdziwisz się, kiedy tylko się zaprzyjaźnicie.
-Nigdy się nie zaprzyjaźnimy. Z tym człowiekiem nie da się nawet na spokojnie porozmawiać, w głowie mu tylko same intrygi.
Podszedłem szybko do lusterka i ostatni raz przeczesałem grzywkę palcami. Perfecto. Wyszedłem z domu, wykrzykując na progu krótkie "Pa".
*Szkoła*
Szafka `149`. Najgorsza w szkole. Czemu? Bo obok Leona Verdasa.
Musiałem chyba nieźle podpaść dyrektorowi, skoro postanowił też dać mnie z nim do równoległej klasy. I co ja zrobiłem takiego temu światu?
Nie dość, że dzielimy razem dom, rodzinę, szkołę, to jeszcze mam z nim chodzić do tej samej klasy? Gorzej być nie może.
-Zjeżdżaj, palancie - przepchnął się ktoś koło mnie.
Obróciłem się o 180 stopni, a moim oczom ukazała się "sympatyczna" blondynka z centrum handlowego.
-Znowu ty?! - wrzasnęliśmy w tym samym czasie.
-Nie mogę uwierzyć, że znowu spotkam na swojej drodze tego bęcwała! Camila, trzymaj mnie! - złapała się za głowę i udawała omdlenie. Chociaż raz mogłaby przestać się popisywać.
-To samo mógłbym powiedzieć o tobie - spojrzałem na nią z ukosa.
-Nawet się do mnie nie odzywaj! Czy już nie dosyć skaziłeś to powietrze?! Jestem oburzona! Wynoś się stąd, nie widzisz, że stoisz obok mojej szafki?!
-Przykro mi, że znajduje się ona centralnie koło mojej - burknąłem znudzony jej ciągłym narzekaniem.
-ŻE CO?! Nie, nie, nie... to niedorzeczne! Wniosę skargę do dyrekcji!
Nieoczekiwanie u jej boku pojawił się nikt inny jak mój przyrodni braciszek.
-Leoś, nie wiesz, co się stało! Ten idiota, którego spotkałam w centrum handlowym... - mówiła, wskazując na mnie.
-Chwila, spotkałaś tam Federico - zaśmiał się. - Nic dziwnego, że mówisz o nim idiota, słońce.
-Ten... - zmierzyła mnie wzrokiem. - ... ktoś?... jest twoim bratem?
-Dokładnie. Fedusiu, poznaj proszę moją dziewczynę.
Ach, no tak. Mogłem się tego spodziewać. Swój musi trzymać ze swoim. Manipulant i dziewczyna 'co-to-nie-ja' to idealna para.
-Nie miło mi - odparła z przekąsem.
-Taa, uwierz, że mi też. A teraz przepraszam, ale zamierzam nie zbliżać się do paczki, która rujnuje ludziom życia.
-Rujnujemy życia? My tylko ulepszamy swoje - uśmiechnęła się szeroko czarnowłosa (po imieniu wyszytym na jej koszulce wywnioskowałem, że nazywa się Francesca).
-Właśnie, gdyby nie poniżanie tamtych, to nie byłoby tak ciekawie - wtórowała jej Camila.
-Przymknijcie się - warknęła Ludmiła.
Poszedłem przed siebie, przy okazji uderzając Leona w bark i patrząc na niego złowrogo.
A więc Leoś ma dziewczynę? Hmm... Brzmi ciekawie. Ciekawe, co by się stało, gdyby nagle ją utracił. Tak przez przypadek mogłaby zakochać się w kimś innym, prawda? Zemsta bywa słodka. Obawiam się, że tym razem będzie jeszcze lepsza niż zwykle. Mógł nie zabierać mi najlepszego psa na świecie.
Teraz zdobędę Ludmiłę Ferro.
Postanowione.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie, kochani ♥
Pewnie wielu z Was rozczarowałam niedodawaniem rozdziałów, możliwe, że większosc już nie będzie tutaj zaglądac, aczkolwiek mam nadzieję, że parę osób tutaj zostało.
Ostatnio całkowicie straciłam głowę dla szkoły, znajomych i bloga z OS'ami, na którym pisz [klik].
Jednak powracam z mnóstwem pomysłów na tę historię i mam nadzieję, że więcej nie wydarzy się tu coś takiego jak kliku miesięczna przerwa.
Pozdrawiam was bardzo bardzo mocno, szczególnie wytrwałych czytelników! <3
Obiecuje że wrócę ♥ tylko zrobię lekcje :(
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu dodały się dwa komentarze xd No nie ważne.
UsuńRozdział:
Idealny
Długi *-*
Cudowny
Genialny
Śliczny
I wow :3
NARNIA! XD
Lu ma Narnie w domu :D
Nie ładnie tak czytać czyjeś pamiętniki ;33
Pisze tak a sama bym poczytała XD
Viola zakochała się w Leonku? I myśli że on w niej też? Przeczuwałam że tak się stanie :D
Leon wykorzystuje dziewczyny :") ale do innych celów 8)) jest po prostu za głupi na zrobienie projektów xD
Viola naiwna :D
Leon jest dziwny :d Nie dość że pozbył się pieska Fede (:c) to jeszcze jest głupi :>
No i Fede idzie pierwszy raz do nowego liceum ^^
Ma szafkę obok Leonka i panny 'co-to-nie-ja' :D
I przeurocza kłótnia Fedemili :33
Wielkie oburzenie panny Ferro bo Feduś ma obok niej szafkę :D A później będzie dziękować że ma obok niego XD
Federico, nie kradnie się komuś dziewczyny. Chociaż ty możesz xd Za pieska i żeby była Fedemilcia ;33
Niech Leonek leci do Violci ;D
Tak jak już pisałam rozdział ideolo :**
Nie pozostaje mi nic innego jak czekać na kolejny świetny rozdział :****
Kocham♥♥♥
Ola.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń♥ Pat ty ♥
OdpowiedzUsuńWrócę! :*
Czuję się okropnie -,-
UsuńMiałam skomentować wcześniej...
Rozdział cudowny <3
Życze weny :*
K.
Cudo!
OdpowiedzUsuńKc <3
Perfecto😘!! Rozdział był naprawdę cudowny! Bardzo dobrze się to czytało😍! Kiedy następny? Nie mogę się doczekać 😊. Weny życzę 😘❤ !
OdpowiedzUsuń~Wilczek~